Prolog

1.1K 75 17
                                    

—  Ten dom jest przepiękny, a tobie jak się podoba? Janusz?

—  Przepraszam, zamyśliłem się. Oczywiście jest piękny, ale nieswojo się w nim czuję. 

—  Nie przesadzaj, przyzwyczaisz się.

Udało się, wreszcie mam mój wymarzony dom. Od dziecka mieszkałam na śmierdzącym blokowisku, gdzie jedyną atrakcją był żul rzygający na placu zabaw. Teraz moje życie się zmieni. Chociaż mam w głowie milion pytań: "Czemu ta willa była taka tania?", "Kto tu wcześniej mieszkał" to nic nie zepsuje mi dzisiaj humoru. Jest tutaj ponad 5 sypialni, w moim starym mieszkaniu była zaledwie jedna. Andrzelika wreszcie będzie miała własny pokój, a ja po kłótni z Januszem nie będę musiała spać na podłodze w "salonie", który pełnił jeszcze funkcje pokoju gościnnego i jadalni. Dzisiaj postanowiłam rozpakować nasze rzeczy i mniej więcej obejrzeć pomieszczenia. Jutro zajmę się ogródkiem. Zapomniałabym, mamy pokojówkę! Zdzisława - bo tak się nazywa, pracuje w tym domu od kilkunastu lat, więc nie chciałam pozbawiać jej przyjemności. Błagała mnie na kolanach, abym pozwoliła jej zajmować się sprzątaniem. 

—  Mamooo, te pokoje są okropne! - z poirytowaniem krzyknęła Andrzelika.

—  Co ci w nich nie pasuje? Przecież są okej, na razie nie wybrzydzaj. Dopóki nie awansuję na operatora śmieciarki nie będzie nowych mebli. Zrozumiałaś?

—  Tak. 

Po wymianie zdań z moją 13-letnią córką zadzwonił telefon. Numer nieznany? Odbiorę, może to coś ważnego:

—  Halo?

Słyszałam tylko szum i cichą melodyjkę, nikt się nie odzywał. 

—  Ha ha, bardzo zabawne. - po wypowiedzeniu tych słów rozłączyłam się, ale telefon ponownie zadzwonił.

—  Posłuchajcie mnie bachory! Jeszcze raz zadzwonicie to wykonam telefon na milicję i nie będzie już tak wesoło!!! - ponownie się rozłączyłam, ale telefon nadal uparcie dzwonił.

—  Hej - usłyszałam

—  Witam, kto mówi?

—  Hej 

—  No hej, kto mówi?! - zapytałam z lekkim poirytowaniem.

—  Hej

—  Posłuchaj mnie! Przestań do mnie dzwonić! 

—  Hej, co tam?

—  Odczep się ode mnie!

—  Hej.

— Jezu, wreszcie. - pomyślałam. Pierwszy dzień w nowym domu i od razu głuche telefony. Może połączenie imienia Grażyna i nazwiska Jackson nie jest popularne w Polsce, ale to nie oznacza, że można robić sobie ze mnie żarty. Mój tata był Amerykaninem, a mama Polką, poznała go po wyjeździe do Las Vegas. Niestety, po moich narodzinach zginął w zamachu na kasyno. Pozostały mi po nim tylko zdjęcia.

—  Januszku! - zawołałam mojego mężczyznę z pokoju obok. Zawsze tak mówię, jeśli coś chcę.

—  Co chcesz Grażyna? - odpowiedział zdenerwowany.

—  Zejdź ze mną do piwnicy.

—  Kobieto! Zawsze sobie coś wymyślisz!!! - krzyknął znad swojego schabowego.

—  Ale dobra, zejdę tam z Tobą!

To, co tam ujrzałam, zmieniło moje życie o 180 stopni.










Grażyna Horror Story IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz