Dzień 4

219 13 1
                                    




Postanowiłam pójść i coś ze sobą zrobić. Z samego rana ubrałam leginsy sportowe oraz bluzkę na ramiączkach. Nie patrzyłam ile czasu spędziłam na plaży, po prostu tam truchtałam. Przez ten czas krążyłam myślami w okół swojego życia. Stwierdzam jedno, jest beznadziejne.

Po południu jak zwykle leżę na kanapie. Jednakże po chwili słyszę trzask frontowych drzwi oraz dobiegające głosy. Podchodzę bliżej drzwi aby lepiej usłyszeć rozmowę. Jak się okazuję jest to nie to inny jak Ashton wraz z towarzyszącym mu Calum'em.

- I jak ona się czuję?- pyta szeptem Hood. Przewracam oczami, ta 'ONA' ma imię.

- Od przyjazdu nie chcę ze mną rozmawiać ani spędzać czasu. Myślicie, że to przez to...

- Luke próbował znaleźć czas Mia. Jako jedyny z naszego zespołu siedział z menadżerem, my woleliśmy szaleć.- Wzdychnął Ashton. Ściągnęłam brwi, nagle poczułam wielki przypływ złości skierowany do tych chłopaków. Zbiegłam po schodach na dół naciągając rękawy. Stanęłam przed trójką moich przyjaciół,z którymi ostatnimi czasami w ogóle nie gadam.

- Jak mogliście?!- krzyknęłam.- Luke siedział tam sam? Załatwiał wasze sprawy bo ty Ashton wolałeś spędzić czas z Mią? Pomyślałeś, że on też chciał pogadać ze swoją dziewczyną?

- Hannah, przepraszam.

- Nie przepraszaj! A ty co miałeś takiego ważnego Calum? Co robiliście obaj z Michael'em żeby nie zainteresować się zespołem?- popchnęłam Hood'a palcem. Chłopak pokiwał tylko głową dając znak, iż wie jaką odpowiedź mogę otrzymać. - No właśnie, a ja głupia byłam na niego zła.

- Hannah, poczekaj!- zawołała Mia kiedy opuściłam dom. Biegłam przed siebie nie patrząc nawet dokąd. Poczułam się gorzej niż kiedykolwiek. Oskarżyłam o tak wiele najważniejszą osobę w swoim życiu kiedy ona ratowała zespół bo jego członkowie woleli przeżyć jakoś młodzieńcze lata. Oczywiście, nic nie usprawiedliwi Luke'a co do pocałunku z tą wywłoką Taylor. Kiedyś nic do niej nie miałam, ale teraz... myśl iż jej usta dotknęły policzka blondyna. Ohyda. Weszłam na plac zabaw, gdzie spędziłam kilka godzin z Luke'iem. Zajęłam wolną huśtawę, po czym spojrzałam na swoje buty. Co za żenada, ja jestem żenadą. On miał rację, okropna ze mnie egoistka. Od razu oskarżyłam zamiast najpierw dowiedzieć się jaka jest okrutna prawda. Wyjęłam z kieszeni papierosa awaryjnego. Palę od czasu do czasu kiedy nie radzę sobie ze stresem, a jestem w miejscu publicznym. Za zastane dwa dni święta, a wszystko się spieprzyło. Wciągnęłam dym do płuc. To takie okropne jednakże miłe uczucie.

- Hannah?!- usłyszałam swoje imię w czyiś ustach. Spojrzałam, gdzieś przed siebie dostrzegając rozwianą, blond czuprynę. Naprawdę wygląda na zmęczonego oraz zestresowanego całym tym bagnem. Zdyszany Hemmings stanął przede mną marszcząc brwi na widok trutki w mojej prawej dłoni. Zwinnie wyrwał mi to gówno z rąk rzucając na chodnik.

- Ej!

- Nie będziesz palić- warknął. O nie, nikt nie ma prawa mówić mi co mam robić.

- Bo co Luke? Zabronisz mi?

- Przestań zachowywać się jak dziecko.

- Jasne, głupia Hannah zachowuje się jak głupi bachor! Dawaj Luke, nawrzucaj mi jaką to jestem egoistką!- krzyknęłam zeskakując z huśtawki. Zaczęłam odchodzić jednakże blondyn złapał mnie za pociętą dłoń w efekcie czego syknęłam. Od razu spojrzałam w przejęte, błękitne tęczówki.

- Pokaż rękę.

- Nie chcę.

- Hannah pokaż tą jebaną rękę!- warknął. Bez mojej zgody podwinął rękaw. Tak wiele blizn, tak wiele wspomnień. On mnie znienawidzi, on mnie już nie chcę. Czuję łzy spływające wzdłuż moich policzków.- C-czemu? Boże...

- Wiem Luke- przerwałam mu.- Wiem! Po prostu, nie radzę sobie okay? Mam problemy na uczelni, ludzie nienawidzą mnie bo jestem z tobą. Mówiłam rodzicom, wyśmiali mnie. Nie chciałam ci zawracać głowy, przecież i tak gadaliśmy raz na miesiąc. Nie radzę sobie rozumiesz, mam pieprzoną depresję!

- Boże- zaczął, a ja wiedziałam iż to koniec.- tak wiele razy mnie potrzebowałaś, a ja... przepraszam.- Poczułam silne ramiona, które przyciągają mnie do siebie. Poczułam ciepło, którego tak wiele razy pragnęłam. Chciałam poczuć wsparcie, opiekę, ochronę.

Dzisiaj, kiedy te straszne sekrety poznały światło dzienne mogą zostać zapomniane. Chociaż zabrzmi to głupio, chciałabym aby Luke mi pomógł. Nie poradzę sobie z tym sama. Nie tym razem.

14 days for you ||L.H|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz