Siedzieli na łóżku w pokoju Lily wpatrzeni w siebie. Oboje nie mogli uwierzyć, że mają ukochaną osobę tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Czuli, że powinni coś powiedzieć, ale nie chcieli psuć tej chwili. Było idealnie. Było również zbyt wiele do powiedzenia. Nicholas dostrzegł radość w oczach dziewczyny. Uśmiechnął się szeroko. Wiedział, że to on był przyczyną pojawienia się jej. Widział jak zgasła. Widział również jak znów się rozświetla. Położył się i poklepał miejsce obok siebie. Nie musiał długo czekać na jej reakcję. Nim mrugnął leżała wtulona w niego. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się. W końcu była w swoim ulubionym miejscu. Była w jego ramionach.
- Pięknie wyglądasz — chłopak przerwał ciszę. Lily spojrzała na niego.
- A Ty zrobiłeś się bardziej męski — uśmiechnęła się. Palcami przejechała po linii szczęki. Poczuła delikatny zarost. Podobało jej się to.
- Ja zawsze byłem męski — prychnął. Zaśmiała się, widząc jego reakcję. Jego serce mocnej zabiło, słysząc ten melodyjny dźwięk. Uderzyło w niego to jak bardz,o brakowało mi tej dziewczyny. Zawładnęła nim. Zawładnęła jego sercem, duszą i myślami. Myślał o niej każdego dnia. W każdej wolnej chwili.
- Nie odtrącaj mnie nigdy więcej Lily. Już raz Cię straciłem, kolejnego nie przeżyję — wpatrywała się w niego intensywnie. Widziała w jego oczach i słyszała w jego głosie szczerość. Podniosła się i ułożyła na nim. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Pochyliła się bardziej. Ich wargi połączyły się i stęsknione za sobą rozpoczęły taniec miłości. Poruszały się zgodnie. Każde z nich przelało w niego wszystkie swoje uczucia. Miłość, tęsknotę, żal, smutek, radość, obietnicę.
- Tym razem zamierzam Cię tu zatrzymać — wyszeptała w jego usta.
- Tym razem nie zamierzam zostawiać Cię tu samej — jego wargi delikatnie musnęły jej. Odszukał kurtkę i wyjął z niej malutkie pudełeczko starannie zapakowane. Podarował jej je z uśmiechem. Zaskoczona dziewczyna usiadła. Na zmianę wpatrywała się w podarunek i niego.
- Otworzysz? - zapytał rozbawiony i usiadł. Dziewczyna kiwnęła głową i zerwała ozdobny papier. Była ciekawa co to jest. Małe, czerwone pudełeczko. Zerknęła na Nicholasa i otworzyła je. W środku znalazła piękny, skromny pierścionek.
- Jest cudowny — uśmiechnęła się i spojrzała na ukochanego. Zmarszczyła brwi, kiedy uklęknął przed nią.
- Lily Jane Spencer — zaczął cicho. Denerwował się jak nigdy wcześniej — Jesteś miłością mojego życia. Jesteś kobietą, która sprawiła, że jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Umierałem śmiercią powolną i bolesną, gdy przez te dwanaście miesięcy byłaś z dala ode mnie. Już nigdy w życiu nie chce tego czuć. Chcę, żebyś była moja na zawsze. Chcę byś, dzieliła ze mną trudy i radości życia — dziewczynie odjęło mowę. Miała wrażenie, że Nick za chwilę zniknie a ona się obudzi zlana potem. Odczekała chwilę, ale nic takiego się nie stało. To była rzeczywistość. To naprawdę się działo.
- Nick czy Ty... - urwała, bojąc się wypowiedzieć to słowo.
- Oświadczam Ci się? - dokończył za nią — Tak Lily i byłoby super, gdybyś się zgodziła — nie wahał się. Wiedziała, że on jest jej przeznaczony. Pocałowała go. Pocałowała go mocno, owijając ramiona wokół jego szyi.
- Czyli się zgadzasz? - uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Chłopak przytulił ją i ponowił pocałunek.
Tej nocy oboje nie spali. Rozmawiali długo. Najpierw nadrabiali stracony czas później snuli plany na przyszłość. W końcu doszli do wniosku, że nie wiadomo co, przyniesie im przyszłość dlatego po prostu cieszyli się teraźniejszością. Cieszyli się sobą.
CZYTASZ
Christmas Miracle
RomanceCzy bratnie dusze odnajdą się po dwunastomiesięcznej rozłące? W świąteczny czas wszytko jest możliwe, prawda? ODPOWIADANIE ZAKOŃCZONE!