1

161 14 0
                                    

Ze snu wyrwał ją telefon. Niezadowolona zakryła twarz, poduszką próbując zignorować upierdliwe urządzenie. Telefon zamilkł, lecz po chwili rozdzwonił się od nowa. Lily jęknęła i spojrzała na szafkę nocną. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Nie po tym, jak została brutalnie obudzona. Zamierzała przecież wykorzystać przerwę świąteczną, odpocząć od szkoły i spać do późna. Usiadła i potarła twarz dłońmi. Pozbyła się resztek snu i sięgnęła po urządzenie. Na ekranie pojawił się napis Sophia. Zmarszczyła brwi. W tej właśnie chwili miała ochotę udusić przyjaciółkę. Telefon zabrzęczał w jej dłoniach. Wiadomość. Nacisnęła ikonkę przedstawiającą kopertę.

Od: Sophia
Mam nadzieję, że w końcu wstałaś! Pamiętaj, że dziś idziemy na jarmark!

Dziewczyna parsknęła i z jękiem opadła na poduszki. Nie miała ochoty wychodzić z domu. Na zewnątrz było zimno, a łóżko kusiło ją swoim ciepłem.

Do: Sophia
Wyobraź sobie, że pewna upierdliwa blondynka nie dała mi spać! Będę gotowa za godzinę.

Odpisała po chwili. Wiedziała, że przyjaciółka nie pozwoli zostać jej w łóżku, a nie chciała znowu starcia z nią. Wiedziała, że z góry jest przegrana. Sophia kochała święta, ale jeszcze bardziej kochała czas przedświąteczny. Z nią kiedyś było podobnie. Zaledwie rok temu zerwałaby się z łóżka o świcie, planując jakie podarunki kupi bliskim. Wszystko się zmieniło. Ona się zmieniła. W tym roku była tym zmęczona. Chciała, żeby to wszystko skończyło się jak najszybciej. Ociągając się, wstała z łóżka. Spojrzała na nie z tęsknotą i poszła do łazienki. Czas na poranny prysznic.

Lily wystraszyła się, wychodząc z łazienki. Na jej łóżku siedziała Sophia z uśmiechem od ucha do ucha. Była podekscytowana. Brunetka mimowolnie uśmiechnęła się i zachciała być taka jak jej przyjaciółka. Chciała ponownie stać się zeszłoroczną Lily.

- Powinnam Cię udusić - mruknęła, przechodząc obok łóżka.

- Mi też miło Cię widzieć droga przyjaciółko — Sophia parsknęła w odpowiedzi.

- Już wiesz co kupisz? - brunetka zapytała, otwierając szafę. Wzrokiem przejrzała jej zawartość. Wyjęła z niej swój ulubiony, cieplutki, świąteczny sweter i parę ciemnych jeansów. Nie chciała zmarznąć, a w tym roku w Londynie było wyjątkowo chłodno i spadło dużo śniegu.

- Nie mam pojęcia — jęknęła blondynka. Lily usiadła przy toaletce i zaczęła rozczesywać włosy. Obserwowała swoją przyjaciółkę. Chciało jej się śmiać. Sophia zachowywała się jak podekscytowana nastolatka. Była podekscytowaną nastolatką. Obie miały zaledwie siedemnaście lat. Lily kiedyś była taka jak Sophia. Ostatni rok bardzo ją zmienił. Wydoroślała.

- Jestem pewna, że coś znajdziemy — posłała przyjaciółce pocieszający uśmiech i zaczęła suszyć włosy. Chwilę jej to zajęło. Uśmiechnęła się, gdy włosy ułożyły się w delikatne fale. Nie musiała robić z nimi nic więcej. Na twarz nałożyła delikatny makijaż. Nigdy nie lubiła zbyt dużej ilości kosmetyków. Nick powtarzał jej, że ich nie potrzebuje. Mówił, że jest piękniejsza bez tego. Na myśl o nim łzy niebezpiecznie zakołysały się w jej oczach. Wzięła głębszy oddech i starała się uspokoić.

- Przestaniesz kiedyś o nim myśleć? - usłyszała ciche pytanie. Odeszła od toaletki i zaczęła się przebierać.

- Chyba nie - powiedziała cicho, zakładając jeansy. Jej przyjaciółka nie powiedziała już nic więcej. Sophia zazdrościła Lily tej miłości. Pojawiła się nagle, była intensywna i piękna. Nie zniknęła wraz z odejściem Nicka. Sophia była zła na chłopaka jednocześnie tęskniąc za nim. Nie tylko Lily go straciła. Ona również. Był jej przyjacielem. Gdy Lily oznajmiła, że jest już gotowa blondynka, wstała i wyszła za przyjaciółką. Na korytarzu minęły Dylana, starszego brata Lily. Sophia poczuła motylki w brzuchu, gdy jej dłoń przypadkowo zetknęła się z jego dłonią. Westchnęła cicho. Wiedziała, że nie miała u niego najmniejszych szans.

Dziewczyny szły cicho w stronę centrum. Chwile wcześniej wysiadły z metra. Każda z nich pogrążona była we własnych myślach.

- Kiedy w końcu zagadasz do mojego brata? - zapytała brunetka — Wzdychasz do niego już kilka ładnych lat.

- Nie mam u niego szans — burknęła Sophia.

- Nie miałaś ich mając trzynaście lat — Lily zaśmiała się słysząc jej odpowiedź — Teraz masz siedemnaście, a Dylan jest starszy od nas zaledwie dwa lata. To nie tak dużo, jak Ci się wydaje. Zresztą moi rodzice byliby zadowoleni, gdyby przestawał przyprowadzać do domu te słodkie idiotki chichoczące idiotycznie z każdego jego dennego dowcipu — dziewczyna wywróciła oczami. Nie lubiła „koleżanek” swojego brata. Nie mogła zrozumieć, dlaczego interesował się takimi pustakami skoro miał Sophie na wyciągnięcie ręki.

- I nie przeszkadzałoby Ci, gdybyśmy no wiesz byli razem? - towarzysząca jej dziewczyna zapytała zaskoczona.

- Nie — Lily uśmiechnęła się, widząc jej zaskoczenie - Chce, żebyś była szczęśliwa, a jeśli to ma Ci dać mój obleśny brat jestem w stanie to znosić — skrzywiła się na tę myśl.

- Hej! On jest słodki, a nie obleśny! - zaprotestowała blondynka.

- Tak, tak! - Lily pociągnęła ją w stronę pierwszych stoisk.

- Chciałabym, żeby ktoś pokochał mnie kiedyś tak jak Nick kochał Cię - Lily zamarła. Nie była przygotowana na ból jaki poczuła w okolicach serca. Zagryzła wargę, by się nie rozpłakać. Do Sophii dopiero po chwili dotarło, co zrobiła. Chciała ją przeprosić, ale milczała. Nie chciała pogorszyć sytuacji.

- On mnie nigdy nie kochał Soph — dziewczyna powiedziała i zaczęła przepychać się przez ludzi. To miejsce zaczynało ją dusić. Słyszała nawoływania przyjaciółki jednak zignorowała je. Chciała uciec. Nie mogła znieść otoczenia szczęśliwych ludzi. Nie w miejscu, w którym go poznała. Szła przed siebie, płacząc i starając się odepchnąć od siebie wspomnienia. Nie mogła załamać się na oczach tych wszystkich ludzi. Wybiegła za ostatnie stoiska i złapała taksówkę. Podała kierowcy adres, wtulając się w fotel.

- Czy coś się stało? - kierowca zerknął na zapłakaną dziewczynę w lusterku. Zastanawiał się co musiało się stać, by doprowadzić ją do takiego stanu.

- Nie — otarła łzy i posłała mu uśmiech. Wyłączyła upierdliwie dzwoniący telefon. Nie musiała sprawdzać kto dzwonił. To była Sophia. Czuła wyrzuty sumienia zostawiając ją tam samą ale po prostu musiała uciec. Myślała, że jakoś sobie poradzi ale nie dała rady. Wszystko przypominało jej Nicka. Wytłumaczy wszystko przyjaciółce gdy dotrze do domu. Była pewna, że dziś jeszcze się zobaczą.



Christmas MiracleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz