20 XII

757 109 15
                                    

Ósmego dnia świąt, moja prawdziwa miłość dała mi...

Nieco seksowną bieliznę.

- Louis! Zgubiłem kota! - Harry krzyczał jak oszalały rozglądając się po salonie za Annabeth. Ona była tu przed sekundą, spała na kanapie. Gdzie mogła się podziać.

- Jest tu ze mną! - Lou odkrzyknął głaszcząc kotkę.

- Dzięki Bogu - wymamrotał i wbiegł po schodach. - Myślałem, że ją zgubiłem i myślałem też o tym, co by było, gdyby to było nasze dziecko, czy cokolwiek? Mam na myśli, jak głupim trzeba być... Co masz na sobie?

Louis leżał wzdłuż łóżka, mając na sobie jedynie parę czarnych majtek i skarpetek. Zwyczajnych skarpetek. Nie świątecznych, o nie. Było im do nich bardzo daleko.

I, wow, on je zdjął.

- Nie mam piersi, więc żaden ze staników nie pasował, ale wiem, że ci to nie przeszkadza. - Powiedział uśmiechając się szeroko. - Bo nie przeszkadza, prawda?

- Właściwie, lubię fakt, że nie masz cycków. To jeden z powodów, dla których mi się podobasz - odpowiedział śmiejąc się.

- Czekałem na ciebie, Hazza - Lou usiadł.

- Jaki szlachetny.

- Szlachetny, ha - zaśmiał się. - Powiem jedno, kochanie. To, co zrobimy, jest dalekie od szlachetności.

- Można to uznać za grzech - powiedział Harry zdejmując buty i kładąc się obok Lou.

- Można. Teraz mnie pocałuj, głupku.

- Co za wymagania - jednak pochylił się i pocałował swojego mniejszego chłopaka.

I możemy tylko dodać, że Louis zawsze był i zawsze będzie krzykaczem.


***

Ugh, przepraszam za błędy pod ostatnimi rozdziałami, nie mam siły ich sprawdzać.

Swoją drogą, byłoby miło, gdyby każdy zostawił tu coś po sobie ☺️

12 Days of Christmas // Larry // TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz