6. "I to we mnie lubisz księżniczko."

131 6 2
                                    

-Cholera nie pójdę już na ten koncert.- powiedziałam do Victorii.

-A, kiedy on jest?

-5 listopada w sobotę.

-Przecież to za trzy dni. Dziewczyno, czemu ty zawsze musisz robić na ostatnią chwilę?

-Oj, jakoś tak wyszło.

-No to teraz tak wyszło, że nie pójdziesz na ten koncert.- Powiedziała, a ja posmutniałam, bo mega zależało mi, żeby iść.

-Co tam u Nialla?- Zapytałam z czystej ciekawości i po prostu chciałam zmienić temat.

-Wszystko po staremu, ani trochę się nie zmienił. A wy nadal ze sobą nie rozmawiacie?

-Nie. Na początku przepraszał, ale później odpuścił.

-W końcu wybrałaś Logana. Nie dziwię mu się.

-Aha?- Nie wiedziałam, o co jej chodzi.

-No sory, ale obaj Cię chcieli piepszyć, a ty wybrałaś Logana. Niall to lepsza sztuka.

-A, kto powiedział, że ja miałam jakikolwiek wybór. Po za tym widzisz, jaki jest Niall, a ja nie mam zamiaru być jego "jedną z wielu".

-Dobra koniec, a co do Logana. Będzie coś z tego?

-Sama nie wiem. Może i bym chciała. Lubię go, ale nic więcej.

-Lubisz go, ale nie tak jak Nialla. Okok rozumiem.

-To nie było śmieszne.

-Hah, czyli jednak lubisz Nialla w inny sposób.

-Oh skończ. Jeżeli Ci powiem, że za nim trochę tęsknię, to dasz mi spokój?

-Wiedziałam. Zauroczyłaś się. Pomęczyłabym Cię gdyby nie to, że zaraz zaczynamy trening siatki.- Powiedziała brunetka, a ja popatrzyłam na zegarek i rzeczywiście była już 18: 30, dlatego musiałyśmy się pospieszyć, żeby zdążyć na czas. Dzisiaj jest mój drugi trening, bo postanowiłam wrócić do drużyny. Może trochę za późno się do tego zebrałam, ale właśnie teraz moje życie zaczynało się stabilizować. Właśnie teraz, kiedy Niall je wywraca, ono wraca do normy.

3 DNI PÓŹNIEJ (sobota- dzień koncertu)

Jest już 15, a ja dopiero skończyłam się ogarniać. Mam się dzisiaj spotkać z Andrewsem. Nie udało mi się niestety kupić nigdzie biletu na dzisiejszy koncert, ale może na kolejny mi się uda. Miałam na sobie czarne rurki i biały t-shirt z napisem "Give me love", a na to miałam założoną czarną bluzę. Na nogach wylądowały forcy. Założyłam na siebie jeszcze parkę i wyszłam z domu, żeby zdążyć na autobus, który miał mnie zawieźć do Logana. Doszłam na przystanek i zobaczyłam samochód Nialla. Siedział w środku i wyglądał jakby na kogoś czekał. Stanęłam pod daszkiem przystanku, bo zaczął padać drobny deszcz, a według rozpiski mój autobus powinien być za 5 minut.

-Wsiądziesz czy nadal jesteś obrażona?- Usłyszałam głos i byłam lekko zdziwiona. Nie wiedząc, do kogo kierował swoje słowa odwróciłam się w jego stronę, a on patrzył na mnie.- No weź się nie wygłupiaj. Wsiadaj, podrzucę Cię.- Zaproponował, a ja przystałam na propozycję i wsiadłam do pojazdu.- Gdzie jedziesz?

-Um, do Logana.

-Jak dobrze, że Cię zgarnąłem.

-Niall nawet nie próbuj mnie gdzieś wywozić.

-Bo, co wtedy? Naślesz na mnie swojego chłoptasie, który jak mnie zobaczy to sra po gaciach?

-Daj już spokój, co? Żałuję, że nie może tu być, Jaka.

Our happy ending /N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz