4. "Przepraszam, okej?"

174 6 2
                                    

    Od dwóch tygodni skutecznie udawało mi się unikać Nialla. Nie było to po za tym trudne, bo pojawił się w szkole może z trzy razy, a na plac nie chodziłam, bo albo była zła pogoda, albo oni nie szli, albo mi się nie chciało, a po za tym miałam już kilka referatów i wypracowań do oddania. Nie ogarniałam tego dopiero początek października, a już się uwzięli, no ale przecież każdy nauczyciel tłumaczy, to ostatnią klasą. Bla bla bla, głupie gadanie. Na szczęście dzisiaj jest sobota i mam czas, żeby sobie odpocząć. Matt i Nicole są jeszcze w pracy na nocnym dyżurze. Za kilka miesięcy pobierają się, ale obiecali mi, że postarają się to zrobić dopiero po maturach. Koło 10 postanowiłam znieść swój tyłek na dół, żeby zrobić sobie śniadanie. Zjadłam dwie kanapki z awokado i z butelką wody wróciłam na górę. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, ale nie mogłam go znaleźć, odszukałam go dopiero kiedy przestał dzwonić. Po chwili zadzwonił znowu. Nieznany numer, postanowiła jednak odebrać.

-Halo?

-Jezu Van już się bałam, że coś Ci się stało.- po drugiej stronie słuchawki rozbrzmiał głos Vic.

-Ymm zmieniłaś numer?
-To numer Harrego, możesz sobie zapisać.
-Um, czyli jesteś u niego?
-Tak przed chwilą przyszłam, ale jebać to. Wychodzisz dzisiaj z nami? W końcu jest jakaś ładna pogoda.
-Gdzie?
-Najpierw na boisko, a później pojedziemy na plac.
-Okej, mogę iść jeżeli nie będę problemem.
-Powiedz jej, że mój kutas już wychodzi ze spodni.- usłyszałam głos Nialla i zrobiłam się cała czerwona.
-Dobra Vic będę kończyła, bo muszę się ogarnąć. O której się widzimy?- jak najszybciej chciałam zakończyć tą rozmowę, bo wiedziałam, że Niall mnie słyszy.
-Bądź o 13 na boisku.
-Mhm... będę, to paa.- powiedziałam i zakończyłam połączenie. Postanowiłam, że zadzwonię do Jess.
Po czterech sygnałach dziewczyna odebrała.
-Co się stało Van?- zapytała zaspanym jeszcze głosem. W sumie mogłam się tego spodziewać jest sobota, a przede wszystkim 11 rano, więc ona na pewno musiała jeszcze spać.
-Nic takiego. Idziesz dzisiaj na boisko i tak dalej?
-Tak, przed chwilą właśnie skończyłam gadać z Lukiem, bo on umówił się z chłopakami. A ty idziesz?
-Idę, idę.
-Kurwa, wiedziałam, że w końcu z nami wyjdziesz.
Pogadałam z przyjaciółką jeszcze chwilę, a później poszłam do łazienki i zrobiłam, to co zwykle czyli: wzięłam prysznic, umyłam głowę i zęby, wysuszyłam włosy, nałożyłam makijaż, a na sam koniec postanowiłam wyprostować moje blond włosy. Owinięta w ręcznik poszłam do garderoby i na dzisiaj wybrałam czarne, poszarpane rurki, biały t-shirt i czarną ramo neskę. Na nogi założyłam białe air-maxy. Gotowa zgarnęłam jeszcze do torebki telefon, portfel i fajki po czym wyszłam z domu. Byłam na boisku dokładnie o 13, a reszta siedziała już po prawej stronie trybun.
-Hej!- przywitałam się kiedy podeszłam bliżej i wszyscy mi odpowiedzieli, a ja odpaliłam papierosa.
-Cześć Vanessa!- stanął przede mną chłopak, wysoki, umięśniony brunet. I okej był naprawdę przystojny.
-Um, no hejka nieznajomy.
-A jasne przepraszam.- powiedział z uśmiechem.- Logan Andrews.
-Vanessa Gilbert.- uścisnęłam dłoń, którą chłopak do mnie wcześniej wyciągnął. Był tak cholernie przystojny i jego zarost...
Zaczęłam rozmowę z chłopakiem i dowiedziałam się, że ma 24 lata i jest na drugim roku sportu. Jest dobrym kolegą Nialla i Liama, co oznacza, że będziemy się częściej widywać, a mi to wcale nie przeszkadza. Okazało się, że mieszka sam, bo jego rodzice wyjechali do Stanów no i przede wszystkim, że jest wolny. Po za studiami jeździ na skuterze razem z chłopakami. Naprawdę przeprowadziłam z nim dość długą i przyjemną rozmowę. Wymieniliśmy się nawet numerami.
-Dzięki naprawdę miło było z tobą choć przez chwilę porozmawiać, ale szkoła mnie wzywa. Za 20 minut mam wykłady.
-Przecież jest sobota?
-No tak i dzisiaj mam dodatkowe zajęcia. Stwierdziłem, że podczas tygodnia i tak dużo czasu ćwiczę, a w weekendy też by się przydało dlatego właśnie muszę iść, ale jesteśmy w kontakcie.- w odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego, a on wsiadł na swój motocykl i odjechał. Wszyscy znajomi pili piwo i o czymś rozmawiali, ale ja niestety nie byłam za bardzo w temacie.
-Już skończyłaś swoje randki?- zapytała mnie Victoria, a ja popatrzyłam na nią pytającym spojrzeniem. – Ohh, uwierz znam Logana trochę dłużej niż ty i to niej jest fajny koleś na dłuższą metę.- powiedziała, a Harry popatrzył na mnie i pokiwał twierdząco głową. Jak się okazuje nie wiem o Vic dość dużo rzeczy, ale mniejsza z tym, nie mam jej tego za złe, bo sama trochę zaniedbałam nasze relacje.
-Taa okej. Ja go lubię i was też, dlatego obiecuję, że będę uważała.- odpowiedziałam, a oni słabo się uśmiechnęli i powrócili do rozmowy. Chciałam również się do niej dołączyć, ale coś a raczej ktoś mi nie pozwalał. Niall spoglądał na mnie co sekundę, co powodowało, że zaczynałam się denerwować.
-Zagrajmy w „prawda czy wyzwanie".- zaproponował nagle Niall, a każdy przystał na jego propozycję łącznie z Lukiem, Jessicą, Victorią i Harrym. Myślałam, że ich czwórka nie będzie grała, bo wiecie związek i te sprawy, ale oni stwierdzili, że to nic takiego tylko głupia zabawa. Usiedliśmy bliżej siebie na krzesełkach, a dokładniej ja, Jess, Vic, Styles, Luke, Zayn, Perrie, Eleanor, Liam, Louis i oczywiście Niall. Chyba jako jedyna z grających dziewczyn nie miałam chłopaka, ale dobrze mi z tym.
-Dobra ja zaczynam.- powiedział Harry i wybrał Nialla, który jako wyzwanie miał pocałować Zayna w policzek.
-Chujowe wyzwanie Styles, ale musisz się od kogoś uczyć.- powiedział blondyn i przejechał wzrokiem po całej grupie. Zatrzymał wzrok na mnie i o nie miałam przejasne. –Prawda czy wyzwanie Gilbert?- czemu powiedział do mnie po nazwisku? Ugh nie ważne. Myślałam, co wziąć, bo jak wybiorę pytanie, to wyjdę na pizdę, a jak wezmę wyzwanie, to boję się, że zada mi coś czego nie będę nawet w stanie wykonać, ale podjęłam szybką decyzję.
-Wyzwanie.- powiedziałam dość stanowczo i jakoś za specjalnie to nikogo nie zdziwiło, bo w ich paczce to chyba normalne.
-Huh, no to pocałuj... -już zaczynałam mieć złe przeczucia.- Liama.- spojrzałam na chłopaka, a ten tylko popatrzył w moją stronę i cóż może tylko moim zdaniem, ale postąpił jak gentelman podchodząc do mnie. Od razu mnie pocałował, oddałam pocałunek, bo całował naprawdę dobrze. Nagle usłyszeliśmy czyjeś chrząknięcie i się od siebie osunęliśmy. Popatrzyłam w stronę moich przyjaciółek, a te znacząco zaczęły poruszać brwiami.
Minęło kilka kolejek, aż Niall znowu nie postanowił mnie wybrać. Na szczęście zanim chłopak zdążyl zadać mi tym razem pytanie Zayn się wtrącił.
-Nie to, że coś, ale nie możemy dokończyć tego kiedyś indziej. Czy coś? Zbliża się już 15, a ja jestem mega głodny no i po za tym mieliśmy jechać jeszcze na plac.
-Ugh. No dobra. W sumie to ja też jestem głodny.- przyznał mu blondyn, a później popatrzył na mnie.
-Co?- zapytałam
-Nie nic. My dokończymy innym razem. Ja będę pamiętał.- odpowiedział i wstał z krzesła.
Wszyscy razem udaliśmy się do Maca, który był dwie ulice dalej. Ze swoimi zamówieniami usiedliśmy przy dwóch połączonych stolikach. Zjedliśmy fasy foody* i kiedy chciałam się napić mojej coli okazało się, że w magiczny sposób zniknęła z mojej tacy. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam ten debilny, ale za razem słodki uśmieszek na twarzy Nialla.
-Niall do kurwy, czy mogę odzyskać moją colę?
-Sory, ale chciało mi się trochę pić i już jej nie ma. Mogę Ci pójść kupić nową jeżeli chcesz.
-Już nie ważne.- powiedziałam i powróciłam do rozmowy na temat tego co robimy na Halloween. Ustaliliśmy wspólnie, że całą ekipą idziemy do Nialla no i oczywiście jeszcze kilka innych osób, ale nie ważne.
-Ej już grubo po 16. Dochodzi 17. Jedziemy na plac? Bo trochę się zasiedzieliśmy.- zapytał Louis, a wszyscy mu przytaknęli jednak ja podjęłam szybką decyzję, że chcę wrócić do domu i zrobić coś z moim brzuchem, który po zjedzeniu tego gówna wydawał się naprawdę wielki.
-Umm, właściwie, to ja nie idę, ale dojadę do was około 18.- powiedziałam
-No okej, ale poczekaj może Cię podwieźć?- zaproponował Harry i kiedy chciałam mu odpowiedzieć usłyszałam głos Horana.
-Ja ją mogę podrzucić stary, bo i tak jeszcze muszę skoczyć do domu, a to tylko chwila drogi.- nie chciałam się za bardzo na to zgadzać, ale w sumie nie miałam zbyt sensownego powodu, żeby odmawiać.
-Okej.- odpowiedział loczek i wszyscy zaczęliśmy się kierować z powrotem w stronę parkingu szkolnego, bo tam były wszystkie samochody. Kiedy byliśmy już na miejscu zaczęłam szukać motocyklu Nialla, ale nigdzie nie mogłam go wylukać. W końcu każdy wsiadł do swoich aut i odjechał, a ja zostałam sama z fajką w dłoni i jeszcze zgubiłam Nialla. Zajebiście!
-Długo?- usłyszałam za sobą głos blondyna, dlatego odwróciłam się i zobaczyłam jego białą czuprynę wychyloną z poza szyby. Przedeptałam nogą papierosa i weszłam do samochodu. Pachniało w nim mega ładnymi, męskimi, drogimi perfumami i szczerze przyznam, że uwielbiałam ten zapach na Niallu. Idealnie do niego pasował. Droga minęła nam w kompletnej ciszy dopóki on nie skręcił w jakąś boczną drogę, która na bank nie prowadziła do mojego domu, a tym bardziej jego. Zatrzymaliśmy się na jakimś wielkim parkingu w środku lasu i dopiero wtedy postanowiłam zabrać głos.
-Co my tu robimy?- nie odpowiedział mi tylko wyszedł z auta i stanął zaraz za nim. Po chwili zrobiłam to samo. Wyszłam i stanęłam dokładnie przed nim opierając się plecami o bagażnik. Chwilę mi się przyglądał po czym położył swoje ręce koło mojej głowy i przyparł moje ciało jeszcze bardziej do auta. Pomiędzy naszymi ciałami nie było ani milimetra odległości. Połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Od razu mu go oddałam i cholera jasna całował tak dobrze. Milion razu lepiej niż Liam. Nie wiedząc, co robić ze swoimi rękami jedną z nich położyłam na jego szyi, a drugą wplotłam w jego włosy. Po długiej chwili odsunęliśmy się od siebie. Popatrzył na mnie i położył swoją dłoń na moim prawym policzku.
-Z kim było Ci lepiej? Kto lepiej całuje?- zapytał, a ja cholera, aż tak dobrze się na tym nie znałam, ale patrząc na moje wszystkie wcześniejsze pocałunki, to z nim spodobało mi się najbardziej.- Kto robi to lepiej Vanesso?
-T..ty.- wyszeptałam
-Wiedziałem. Mówiłem temu kutasowi, że przegra.
-Że, co do cholery?!
-No założyłem się z nim, że ja robię to lepiej.
-Super, ale szkoda, że okłamałam Cię tylko po to, żeby nie zrobiło Ci się przykro i żeby twoja zawyżona samoocena nie zmalała.- skłamałam
-Żartujesz?!- zapytał zdenerwowany
-Nie. Ja mówię całkowicie poważnie.- brnęłam w to dalej.- Liam całuje dużo razy lepiej, ale wiesz w sumie, to ty tak nieźle.
-Okej i tak wiem, że kłamiesz. Podobało Ci się.
-Wmawiaj sobie. Nie wiem jak ty, ale ja chcę już iść do domu. Jeżeli nie chcesz mnie odwieźć, to nie ma sprawy pójdę na piechotę.- popatrzyłam na niego, a on jedynie wzruszył ramionami i odpalił papierosa. Ałć. Uznałam to za odpowiedź i i ruszyłam w stronę, z której przed chwilą przyjechaliśmy. Byłam już dość spory kawałek od parkingu . Nagle zatrzymał się koło mnie samochód Horana. Otworzył szybę, a ja udawałam, że nie widzę i szłam dalej. No, bo co on sobie myślał: zakładał się o takie rzeczy, więc można powiedzieć, że mnie wykorzystał, a po za tym zostawił mnie samą i jeszcze obraził się za cos, co dobrze wie, że było kłamstwem. Chociaż jednak cieszyłam się, że chciał mnie zabrać, bo ta droga była cholernie ciemna i straszna. Prowadziła przez las i pomimo tego, że było jeszcze w miarę jasno, to i tak się bałam. Poruszał się wolnym tempem za mną.
-Vanessa nie wygłupiaj się i wsiadaj do tego jebanego samochodu.- wykrzyczał, ale udawałam, że nie słyszę.- Proszę Cię nie rób z siebie niewiadomo kogo i wsiadaj. Nie karzę Ci się do mnie odzywać, ale wsiądź, bo powiedziałem, że Cie odwiozę, a kiedy ja coś mówię, to zazwyczaj to robie, więc wsiądź, bo inaczej wsadzę Cie tu siłą.- mówił dalej, a ja znudzona tą sytuację po prostu weszłam do samochodu. Usiadłam w fotelu i mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo?
-Cześć młoda! Masz swoje klucze?- zapytał Matt. Czemu on dzwonił z jej telefonu? Nie ważne
-Um, nie zostawiłam w domu, a co się stało?
-Cholera. Jesteśmy u Iana, bo ma urodziny i zostaniemy na noc, a zabraliśmy klucz ze sobą.
-No spoko, to pójdę do Jess i tak pewnie bym u niej została.
-Okej, a w ogóle to gdzie jesteś?
-Jadę z Niallem na plac.- powiedziałam i kątem oka zobaczyłam jak chłopak się uśmiecha.
-Ooo, spokojnie tam i uważaj na siebie.
-Hah nie martw się. Jestem już duża.
-Wiem. Dobra to baw się dobrze. Pa..
-Dzięki i nawzajem. Pa... -rozłączyłam się i schowałam telefon do torby. Zauważyłam, że Niall się na mnie patrzy.
-I co się lampisz?- zapytałam
-Nic wiedziałem, że wcześniej czy później się do mnie odezwiesz, no i jednak jedziemy na plac?
-A miałam inne wyjście?
-Dobra jejku po, co ta wrogość?
-Bo... a z resztą nie ważne. Skup się lepiej na drodze
-Czyli nadal jesteś zła?
-Nie jestem zła, ale mnie wkurwiłeś i sprawiłeś, że zrobiło mi się trochę przykro. Nigdy więcej tego nie rób.- odwróciłam głowę w drugą stronę, żeby tylko na niego nie patrzeć.
-Przepraszam, okej?!- powiedział po dłuższej chwili ciszy
-No okej.- powiedziałam i w głębi duszy cieszyłam się, że mnie przeprosił, chociaż wiedziałam, że dla niego to nic nie znaczyło.
Reszta drogi minęła nam w idealnej ciszy. Dojechaliśmy na miejsce o 17:30. Ten czas tak szybko zleciał. Od razu w tłumie ludzi dostrzegłam naszą paczkę, dlatego wysiadłam z auta i nie zwracając uwagi na Nialla podeszłam do nich.
-Czyli jednak postanowiłaś przyjechać! Kto Cię przywiózł?- powiedziała Vic i rzuciła mi się w ramiona.
-Um. Niall mnie przywiózł.
-Okej. Trzymaj piwo.- powiedziała i podała mi puszkę, a ja z wielką chęcią ją wzięłam, bo ostatni raz chyba piłam dwa tygodnie temu, albo na którymś ze spotkań z Loganem. W ciągu tygodnia nie spotykałam się z nikim innym tylko czasami z nim wychodziłam. Naprawdę go polubiłam i zaczęliśmy się przyjaźnić. Cieszyłam się, że w końcu mogłam na chwilę odsapnąć.
Rozmawiałam z Perrie i podjechał do nas jakiś motocykl. Dopiero kiedy chłopak zdjął kask rozpoznałam Logana. Zszedł z maszyny i z uśmiechem stanął koło nas.
-Cześć!- powiedział i mocno mnie przytulił, a Perrie w tym samym czasie odeszła mrugając do mnie.
-No hej!- odpowiedziałam kiedy nie puścił.
-Co tam?
-A w sumie okej.
-Czemu Cię tak długo nie było? Ja i mój przyjaciel się strasznie za tobą stęskniliśmy.- po raz pierwszy odkąd rozmawiamy popatrzyłam mu w oczy i dopiero teraz zauważyłam, że jest zjarany. Zajebiście.
-Zjarałeś się!
-Brawo.- położył rękę na moim policzku. –Jesteś taka spostrzegawcza ślicznotko. Tak cholernie chciałbym Cię wziąć. Chodź ze mną.- chciałam zaprotestować, ale wziął mnie na ręce i zakrył mi twarz tak, że nie mogłam nic powiedzieć. Próbowałam się wyszarpać, ale nie mogłam. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Znowu ten koszmar. Zaniósł mnie w jakieś ciemne miejsce pomiędzy dwoma budynkami. Tak cholernie się bałam. Popchnął mnie do ściany i zaczął ssać moją szyję. Nie spodziewałam się, że on może zrobić coś takiego.
-Błagam Cię. Puść mnie. Czego ty ode mnie chcesz?- wyszeptałam, ponieważ przez łzy słowa ledwo przechodziły mi przez gardło.
-Ja chcę Ciebie maleńka. Tylko Ciebie dla mnie. Nawet nie wiesz jak długo czekałem, aż w końcu będę mógł to zrobić.
-Proszę Cię, puść.
-Nie ma mowy. Najpierw zrobię to, co chcę, a dopiero później Cię wypuszczę.- powiedział i zaczął mnie całować. Nie odwzajemniłam tego, dlatego odsunął się ode mnie i popatrzył od góry do dołu. –A więc wolisz bez gry...- nie dokończył
-W tej chwili się od niej odsuń.- powiedział jakiś głos, a ja odwróciłam się i zobaczyłam Nialla. Logan odwrócił się w jego stronę i wybuchł śmiechem.
-Bo co mi zrobisz Niall? Uderzysz mnie?
-Jeżeli jej nie puścisz, to chyba będę musiał. Zjarałeś się i znając życie jutro nie będziesz pamiętał co się działo, dlatego teraz Cię proszę odsuń się od niej.
-Czemu zawsze każdy musi robić, to co ty chcesz? Wiesz co? Od zawsze widziałem w tobie coś wielkiego, zawsze byłeś dla mnie wzorem. Miałeś każdą laskę na zawołanie. Chciałem Ci pomagać jak tylko mogłem. Tylko po co?
-Nie zapominaj tylko, że to ja uratowałem Cie kilka razy i gdyby nie ja to teraz byłbyś nikim. Zostaw Vanessę i zastanów się następnym razem zanim coś powiesz.- wykorzystałam ten moment i podbiegłam do Nialla przytulając się do jego boku.
-Zostawię ją, ale- zwrócił się teraz do mnie.- Pamiętaj mała uważaj na niego. Jeżeli się w nim zakochasz, to ty będziesz cierpiała, a on będzie miał Cie w dupie i dalej ruchał laski na prawo i lewo. Przez niego straciłem dziewczynę. Była jedną z jego przyjaciółek, a ja stałem obok i o niczym nie wiedziałem.
-Skąd o tym wiesz?- wtrącił Niall i poczułam jak jego mięśnie się naprężają.
-Wystarczy ją upić i powie Ci wszystko. Po za tym mam też inne swoje sposoby. Uprawiałeś z nią seks, a ona przez takie gówno się zakochała. Czy ty kiedyś się zmienisz? Miałeś tyle przyjaciółek i z tego co wiem nigdy się nie zakochałeś.
-Skończ i przestań pierdolić o czymś czego nie ma.
-Jest, ale przychodzi zawsze kiedy się tego najmniej spodziewasz. Chcę, żebyś miał tak jak ja, żebyś zakochał się tak cholernie mocno jak ja kochałem i wciąż kocham Alison. Jesteśmy identyczni z charakteru, dlatego wiem, że jak pokochasz to mocno i na zawsze. Współczuję teraz Ali, bo ona się w tobie zakochała, tyle cierpiała, a ty traktowałeś ją jak zabawkę, była dla ciebie nikim. I co- powiedział Logan i znowu popatrzył na mnie.- Ona też jest twoją kolejną zabawką? A z resztą rób, co chcesz nie moje życie na szczęście.- skończył i odszedł, a ja spojrzałam na Nialla. Był mega zdenerwowany, ale starał się uspokoić. Odsunęłam się od niego i wiedząc, że lepiej się teraz nie odzywać po prostu odwróciłam się i chciałam odejść, ale chłopak złapał mnie za rękę.
-Przepraszam.- powiedział, ale ja nie rozumiałam za co.- Przepraszam za to, co musiałaś usłyszeć. Jeżeli chcesz, to możesz mnie olewać, ale nie olewaj reszty. Oni naprawdę Cie lubią, a nie chcę, żeby stracili przeze mnie kolejną osobę.
-Jest okej Niall. Serio jest w porządku. Nie przejmuj się mną i Um... dziękuję Ci, że ponownie mnie uratowałeś.
-Będę się tobą przejmował i nawet jeśli się pokłócimy to będę, bo ktoś mnie o to poprosił.- powiedział i odszedł a ja ruszyłam za nim.
Okazało się, że Vic i Jessica pojechały gdzieś z chłopakami, a na miejscu zostali: Zayn, Louis, Eleanor, Liam, Perrie no i mój wybawiciel. Zajebiście. Nie miałam gdzie spać. Nie mogłam się na niczym skupić przez minione wydarzenie. Wszyscy rozmawiali, a Niall robił coś w telefonie. Podeszła do niego i zaczęłam mówić.
-Niall.- powiedziałam, a on nie zwrócił na mnie uwagi, ale wiedziałam, że słucha, dlatego mówiłam dalej.- Mógłbyś podrzucić mnie do jakiegoś hotelu czy coś?
-Do hotelu? Po co?
-Bo dziewczyny pojechały, a ja nie mam jak dostać się do własnego domu.
-W takim razie przenocujesz u mnie. Co za problem?- WOW, albo był miły, albo mi się tylko wydawało.
-Nie mam ze sobą żadnych ciuchów i nie będę miała w czym spać.
-Coś się znajdzie.
-W takim razie Okej.- powiedziałam, a on przygryzł kolczyk w języku i wrócił do telefonu.
Siedzieliśmy razem jeszcze chwilę po czym Niall stwierdził, że wracamy. Całą drogę nie rozmawialiśmy. Wysiadłam z auta, gdy tylko zatrzymał pojazd pod swoim domem. I wow był wielki, to była raczej willa. Weszliśmy do środka. W całym budynku było ciemno. Chłopak nic nie mówiąc zaczął iść po wielkich schodach na górę, a ja zaraz za nim.
-Trzymaj.- powiedział i podał mi do ręki swoją koszulkę, gdy byliśmy już w jego pokoju.
-Dzięki. Gdzie jest łazienka?- zapytałam, a blondyn wskazał mi drzwi w rogu pokoju. Weszłam do pomieszczenia i od razu wskoczyłam pod prysznic. Dokładnie się umyłam i narzuciłam na siebie koszulkę i majtki, które jak się okazało również dał mi Horan i były na mnie dobre. Umyłam zęby jego szczoteczką i wyszłam z pomieszczenia. Chłopak leżał na łóżku w samych dresach. Miał taki umięśniony brzuch i tyle tatuaży.
-Gdzie mam spać?- zapytałam, a on dopiero zwrócił uwagę, że wyszłam już z toalety.
-Na łóżku? No chyba, że przeszkadza Ci spanie ze mną w jednym łóżku, pod jedną kołdrą.
-Nie jest okej.- powiedziałam i odłożyłam swoje rzeczy na bok po czym położyłam się jak najbardziej z brzegu na dużym łóżku. Poczułam od Nialla męski żel pod prysznic i zauważyłam, że ma lekko mokre włosy, czyli też musiał wziąć prysznic. Po raz pierwszy tak naprawdę przyjrzałam mu się tak dokładnie z bliska i muszę powiedzieć, że dziewczyny miały rację. Był mega przystojny. Potem odwróciła się na drugi bok, tak, że teraz byłam do niego tyłem i powoli zaczęłam usypiać.
-Dobranoc młoda.- powiedział chłopak i wyłączył telewizor, który wisiał przed łóżkiem.
-Dobranoc.- odpowiedziałam usnęłam.


********

Okej jest w końcu rozdział. Bardzo was chcę przeprosić za to, że tak długo nie pisałam, ale koniec semestru i sami wiecie. Mam dużo prac do oddania i jeszcze ostatnie sprawdziany. Raz jeszcze przepraszam. Jeżeli rozdział się spodobał to proszę zostaw coś po sobie, bo to motywuje do dalszej pracy :)





Our happy ending /N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz