Kiedy w końcu dobiegłam do Selene wszystkie śmiechy i krzyki jakie wcześniej słyszałam zaraz ucichły. Poczułam się jak nieproszony gość. Wszystkie spojrzenia były skierowane raz w moją stronę, a raz w stronę Selene. To nie były spojrzenia nienawiści, czy smutku... to były spojrzenia trochę jakby błagające, pytające, czy ta osoba, którą przyprowadziła Selene jest naprawdę tą osobą, której tyle wyczekiwali. Poczułam się bardzo, ale to bardzo dziwnie, jakbym powinna coś powiedzieć, jakbym powinna coś zrobić, dać im jakiś znak... ale zamiast tego nie zrobiłam nic. Stałam tylko u boku Selene i tak jak oni przyglądali się mi, tak i ja przyglądałam się im, tylko że bardziej z zaciekawieniem, zmieszanym trochę z poczuciem obowiązku i niedowierzaniem. Z tego co zaobserwowałam, większość istot znajdujących się tam to były elfy, wróżki, jednorożce, skrzaty, a nawet duchy, czy czarodzieje. Byłam oszołomiona taką ilością różnorodnych istot w tym samym miejscu. Zwłaszcza, że z tego co czytałam niektóre z nich są... złe. Nie wiem, czy taka ,,zasada" tutaj się sprawdza, ale skoro ja mam tutaj coś zdziałać, to zapewne tak.
-Witajcie, em...nazywam się Liliana.- starałam się powiedzieć jak najgłośniej tak, aby każda istota mogła mnie usłyszeć. Choć nie wiem czy to się sprawdziło, bo w przeciągu tych kilku minut ciągle ich przybywało. Nagle po moich słowach rozpętała się fala szeptów, każdy z każdym. Szeptali coś do siebie, jakby jakąś bardzo ważną informacje, skrzaty, które znajdowały się z przodu przechodziły do tyłu, aby przekazać wieści tym, którzy mogli nie usłyszeć. Zaczęłam się trochę stresować...
-Chodźmy stąd Liliano.- po długim milczeniu nagle odezwała się Selene, jakby dostała jakiś znak, że możemy iść dalej. Zaskoczona słowami Selene ruszyłam za nią. W dalszym ciągu nie wiedziałam gdzie idziemy i po co, ale już zaczęłam się domyślać. Przed nami rozciągał się niesamowity pałac za wodospadem. Im bliżej niego byłam tym bardziej był widoczny, wcześniej go nie zauważyłam. Wodospad to najwyraźniej dobry kamuflaż. Kiedy tak szłyśmy przez tłum wszyscy się na nas patrzyli, dosłownie czułam na sobie ich spojrzenia. Starałam się iść jak najbliżej Selene, aby nikogo nie popchnąć, czy żeby czasem na kogoś nie wpaść, wtedy spaliłabym się chyba ze wstydu. Długa przewiewna suknia jaką ,,dostałam" zaczęła mi trochę przeszkadzać w stawianiu małych kroków, krok w krok za Selene, więc chwyciłam kawałek u pasa tak, aby suknia nie dotykała ziemi. I tak pokonałam resztę drogi do zamku.
• • •
Kiedy znalazłyśmy się u podnóża zamku zebrałam w sobie odwagę.
-Selene.- powiedziałam stanowczo stając i ciągnąc ją przy tym lekko za jej zwiewną, delikatną sukienkę, tak aby też stanęła.
-To nie jest odpowiedni moment.- powiedziała zatrzymując się, nie patrząc na mnie.
-Muszę wiedzieć...- nie zdążyłam dokończyć zdania kiedy gwałtownie przerwała mi Selene, odwracając się w moją stronę i wpatrując mi się głęboko w oczy. Zamilkłam natychmiast.
-Posłuchaj. Nie udzielę Ci odpowiedzi na pytania, które chcesz znać... nawet ja do końca nie wiem co Ty tu robisz.- ostatnie słowa wypowiedziała jakby z lekką dezaprobatą i zdenerwowaniem. Po czym nagle jakby zdając sobie sprawę co powiedziała natychmiast się uspokoiła i z powrotem ruszyła w stronę majestatycznego zamku.
-Rozumiem...- odpowiedziałam lekko smutna i zniechęcona. Spuściłam głowę na dół wpatrując się w swoje gołe stopy po czym natychmiast ruszyłam za Selene. Zamek był niesamowity. Wykonany jakby z cegieł, ale te cegły miały niespotykany mi dotąd kolor. Coś jakby nasz kremowy tylko, że jaśniejszy i bardziej szarawy. Po obu stronach zamku znajdowały się wieże z błękitnymi dachówkami i wąskimi, długimi oknami. Po prostu... przypominał wyglądem trochę nasze średniowieczne zamki. Tylko, że ten wyglądał jak zapuszczony średniowieczny zamek, ale w dobrym sensie. Roślinność była bardzo zielona i żywa, jakby w każdej chwili kawałek pnącza mógł się stamtąd wyrwać żeby przybić mi piątkę. ,,Jeju co za porównania..." pomyślałam z lekkim zażenowaniem, zdając sobie sprawę jak bardzo różnię się od tego świata. W końcu znalazłyśmy się w miejscu, którego byłam przez cały czas tak bardzo ciekawa. Słońce chyliło się już ku zachodowi, zastanawiałam się jak to możliwe, że ten dzień minął tak nieubłaganie szybko i jednocześnie powolnie. Byłam ciekawa także, czy w tym momencie w moim miasteczku także powoli zapada już zmrok... Nagle do moich uszu dotarła niesamowicie piękna muzyka. Nigdy wcześniej takiej nie słyszałam. A im bliżej byłyśmy zamku, tym była coraz bardziej piękniejsza i przybierała na mocy. Stanęłyśmy z Selene przed wejściem do zamku. O dziwo nie było pilnowane przez straż.
-Jesteś gotowa?- zapytała Selene spoglądając na mnie kątem oka.
-Nawet nie wiem na co...- odpowiedziałam lekko zmieszana, jakby Selene udzieliła mi wcześniej jakąś radę, czy lekcję a ja nie zapamiętałam jej.
-Świetnie.- odpowiedziała natychmiastowo, spojrzała na gęste zielone pędy blokujące przejście, wypowiedziała jakieś słowa, których nie zrozumiałam i nagle jakby za sprawą magii pędy rozstąpiły się na dwie strony dając nam możliwość otworzenia wrót. Selene zdecydowanym ruchem dłońmi lekko przyłożyła je do wrót, a te natychmiast się przed nami uchyliły.
-Niesamowite...- tylko tyle zdołałam z siebie wydukać obserwując bacznie całą sytuację. Wtedy zdałam sobie sprawę, że te silne pędy mogą pełnić rolę ,,straży", i najwyraźniej się sprawdzały.
-Chodźmy. Druidzi na pewno już od dawna nas oczekują.- powiedziała Selene spoglądając w głąb zamku na jakąś bogato przyozdobioną salę tronową, z której dokładnie było widać piękne elfy grające na fletach i innych delikatnych instrumentach.
Witam! Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział. Staram się, aby całe opowiadanie było jak najbardziej zwięzłe, zawierało jak najmniej błędów i nawet po opublikowaniu czytam je jeszcze raz, aby sprawdzić czy nadaje się do czytania i wprowadzić ewentualne poprawki. Tak więc ponownie dziękuję i... have a nice day!
