Przez całą drogę obie milczałyśmy. Wiele razy chciałam się odezwać, zapytać o coś, poznać ją chociaż trochę... ale nic z tego. Cały czas podziwiałam sposób w jaki Selene się poruszała. Jakby była listkiem unoszonym przez lekki powiew wiatru. To było niesamowite. W dalszym ciągu nie wiedziałam gdzie mnie prowadzi i w jakim celu... i ja mam być księżniczką? To by było bardzo pokręcone. Nagle usłyszałam szelest, gdzieś w drzewach. Najwyraźniej nie tylko ja, bo Selene też stanęła i zaczęła czegoś wypatrywać w koronie drzew. Nagle z drzewa wyskoczyło około 4 uzbrojonych... goblinów?
-Ooo... kogo my tu mamy...czyżby Selene? Osobisty doradca króla.- stwierdził jeden z nich podkreślając z premedytacją jej znaczenie i rechocząc.
-Stań za mną...- wyszeptała Selene, posłusznie zrobiłam to co kazała. Mimo, że byłyśmy w pułapce. Nagle zauważyłam, że Selene złącza dłonie i powoli je rozwiera. Magiczne, białe, zaślepiające światło wydobyło się z jej dłoni po czym na jego miejscu pojawił się łuk.
-Hahaha.- wszyscy chórem się zaśmiali, jakby szydzili z jej zdolności.-Selene, no co Ty... znowu chcesz do nas strzelać? Po prostu oddaj nam małą i będzie po sprawie.- ,,chyba mnie zauważyli" inteligentnie stwierdziłam.
-Nie wiesz kto to jest. Poza tym ostatnim razem was pokonałam... tak jak zawsze.- nagle przenikliwy uśmieszek pojawił się na jej twarzy.-Więc po co znowu wywoływać taką aferę? Po prostu odejdźcie. Póki możecie.- tym razem powiedziała to z taką stanowczością, że całe moje ciało przeszył dreszcz. Ich chyba też, bo aż cofnęli się o dwa kroki. Ale nadal nieustępliwie dopominali się... mnie. Selene pochyliła głowę lekko w dół w geście, że rozumie, że nie odstąpią swoich działań. Gobliny gdy tylko to zauważyły pokiwały do siebie głowami i skoczyły z powrotem w korony drzew. Myślałam, że to już koniec, więc odetchnęłam z ulgą. Choć Ci ,,bandyci", o ile można było ich tak w ogóle nazwać, wydawali się być niegroźni. Kiedy tylko skończyłam się nad tym zastanawiać zauważyłam, że Selene nie spuściła swojej gardy i wpatruje się wysoko w drzewa. Potem nagle gobliny zaczęły jeden po drugim wyskakiwać z koron drzew, ale Selene była na to przygotowana. To był dosłownie ułamek sekundy, aby pokonała ich wszystkich. Nim zorientowałam się co się dzieje Selene już poszybowała ku górze jak błyskawica. Dosłownie. Poruszała się tak szybko, że widziałam tylko jakby strzały światła po kolei zmierzające do każdego goblina. Padali jeden po drugim. Kiedy wreszcie padł ostatni Selene wylądowała ciężko na ziemi w majestatycznej pozie. Wylądowała w przy kucu, nogi twardo postawione na ziemi, nie tak jak zawsze - lekko unoszące się nad nią. Dosłownie tylko opuszkami palców prawej dłoni podpierała się lekko na ziemi. W drugiej dłoni trzymała niesamowity łuk, który wbijał się twardo w ziemię, a głowę pochyloną miała ku dołowi. Jej włosy jakby unoszone przez wiatr niemal stały w powietrzu. Byłam pod ważeniem całego zdarzenia oraz jej umiejętności, więc bez większego namysłu stwierdziłam
-To było niesamowite.- powiedziałam z wielkim podziwem. Spoglądając tak na nią zauważyłam też jakby jej oczy całkowicie zmieniły barwę i zaczęły... świecić? Lecz Selene bez żadnych wyjaśnień, czy czegokolwiek po prostu wstała jakby nigdy nic, przełożyła sobie łuk przez ramię i spojrzała na mnie.
-Chodźmy.- wypowiadając te słowa Selene wydała mi się trochę inna, oschła...może po prostu mi się wydawało. A gdy znów przyjrzałam się jej oczom miały z powrotem normalny kolor. Po jej słowach ruszyłyśmy dalej w kierunku, który wciąż był mi nieznany. Niepokoiłam się trochę z tego powodu, iż prowadzi mnie w kierunku, którego nie znam, ale w sumie... nie widziałam innej opcji. Nagle Selene się zatrzymała i zwróciła w moim kierunku.
-Liliano...posłuchaj muszę Ci coś powiedzieć zanim tam wejdziemy.- kiedy wypowiedziała te słowa zorientowałam się, że jesteśmy już u celu. Przed nami rozciągała się piękna kraina... wodospad, chatki na drzewach, wszędzie pełno biegających małych istot, jak i zarówno istot, które najprawdopodobniej były ich rodzicami. To był niesamowity widok. Miasto w środku magicznego lasu, dostosowane do jego warunków. Na wyznanie Selene w odpowiedzi skinęłam głową dalej podziwiając strukturę i budowę miasta, metropolii, czy co to było.
-Wiem, że możesz nie rozumieć tego co się stało... i tego co się zaraz stanie.- na te słowa gwałtownie spojrzałam w jej stronę ,,O czym ona mówi? Będą jeszcze jakieś niespodzianki...?" pomyślałam lekko przerażona, przełykając wielką gulę w gardle.- Istoty tutaj będą Cię traktowały jak kogoś BARDZO, ale to BARDZO ważnego.
-Księżniczkę? Już coś wspominałaś...- powiedziałam, z myślą, że może nie być wcale tak źle.
-Nie... nie tylko. Jesteś kimś o wiele ważniejszym dla nich... dla nas wszystkich, dla całego tego pięknego świata. - powiedziała pokazując ręką w stronę miasta i całego lasu.
-A-a-ale o czym Ty mówisz...- powiedziałam już z naprawdę wielkim przerażeniem. ,,Kim takim mogłabym być? Co może mam się rzucić do wulkanu, żeby uratować ich Królestwo?" zaczęłam panicznie myśleć.
-Posłuchaj... to naprawdę nic... co ja mówię. Nie będę Cię okłamywała. To sprawa ogromnej wagi, której tylko Ty możesz zaradzić. Jesteś naszą jedyną nadzieją...dobrze teraz możemy iść.- powiedziała jakby zadowolona z siebie podążając w kierunku miasta, ale ja nadal nic nie rozumiałam, nie wiedziałam co to znaczy. Czy miałam się bać, czy też cieszyć?
-Selene! Ale co to oznacza?- krzyknęłam za nią, kiedy zaczęła już znikać za zaroślami oddzielającymi gęsty las od miasta, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Pobiegłam za nią.
Jej! Dziękuję, że nadal to czytasz! Szczerze powiedziawszy jestem szczęśliwa, że to piszę. Wcześniej też pisałam, ale... na kartce papieru. Nie żeby to było coś złego, tylko wiadomo, kartka to się zgubi i tak dalej. Ale odbiegłam od tematu! Jeszcze raz dziękuję, wyczekujcie następnego rozdziały, bo pojawi się już niebawem! Miłego dnia!