W końcu postanowiłam coś z tym zrobić, zrobić coś ze sobą. Wstałam, prawie, że skoczyłam z łóżka i podbiegłam do drzwi. Chwyciłam za gałkę, przekręciłam ją... ,,i nic." pomyślałam. Zaczęłam szarpać gałkę, ciągnąć ją, uderzać w drzwi, aż w końcu prawie płacząc bezwładnie opadłam na ziemię rękoma nadal uporczywie uderzając w drzwi.
-Proszę...-powiedziałam, ale łzy coraz bardziej napływały mi do oczu-wypuśćcie mnie stąd!-wrzasnęłam w końcu z całych sił. W odpowiedzi tradycyjnie odpowiedziano mi ciszą. Szybko wzięłam się w garść ,,Nie możesz ciągle się bać, uciekać, zróbże w końcu coś!" pomyślałam, tak motywując się w duchu. Otarłam łzy, wstałam i poszłam rozejrzeć się po pokoju w poszukiwaniu czegoś co mogłoby pomóc mi się stąd wydostać. W tym samym momencie usłyszałam ten sam dziwny odgłos za drzwiami jak ten, kiedy Selene zamknęła mnie w pokoju. Natychmiast zamarłam w bezruchu tyłem do drzwi, które powoli się uchylały. Zacisnęłam pięści i już kiedy byłam gotowa rzucić się na osobę, która podchodziła coraz bliżej usłyszałam znajomy głos.-Liliana to ja...-,,nie możliwe" pomyślałam, powoli odwróciłam się i łzy znów zaczęły napływać mi do oczu. Tym razem nacierały jakby pękła jakaś tama, nie mogłam się powstrzymać. Przyłożyłam obie ręce do ust, a łzy same leciały z moich oczu.To był Randy. Był cały we krwi, jego nietypowy strój był wszędzie poszarpany, na całym ciele widoczne były głębokie rany, które cały czas krwawiły. Próbował się do mnie uśmiechać, ale widziałam, że sprawia mu to ból. Miał też jednego siniaka pod okiem, zastanawiałam się kto mógł mu to zrobić i jak się wydostał. Nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani jednego słowa, wiedziałam, że Randy potrzebuje natychmiastowej pomocy, ale ja nie wiedziałam jeszcze praktycznie nic o tym świecie. Chciałam go przytulić, już rozwierałam ręce kiedy nagle znów spojrzałam na jego rany i natychmiast je wycofałam, to na pewno był by dla niego duży ból. Postanowiłam wziąć się w garść, ponownie.
-Nie powinieneś tak stać... połóż się.-spojrzałam na niego zeszklonymi oczyma.
-Ale tutaj? To przecież...-widziałam, że każde słowo sprawia mu ból.
-Nic nie mów.-powiedziałam stanowczo. Wzięłam klucz od Randy'ego i zamknęłam drzwi z powrotem na klucz, który odłożyłam na mały stolik nocny obok mojego łóżka. Stanęłam obok Randy'ego wzięłam jego rękę i położyłam na moich ramionach, tak aby mógł się chociaż trochę podeprzeć na mnie. Okazało się, że mam więcej siły niż mi się wydawało i bez trudu pomogłam Randy'emu dowlec się do łóżka.Położył się ze skwaszoną miną.
-Posłuchaj. Nie odpowiadaj.-powiedziałam siadając obok niego-Pójdę teraz po wodę, żeby obmyć Twoje rany...-jeszcze raz spojrzałam na podarty i zakrwawiony uniform Randy'ego-I może przyniosę Ci jakieś ciuchy na zmianę...-Randy pokiwał głową na znak, że się zgadza. Choć jego mina mówiła co innego. Wzięłam klucz i zrobiłam tak jak powiedziałam. Kiedy zamykałam drzwi na klucz, aby nikt niczego nie podejrzewał zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie mogę znaleźć jakiekolwiek źródło wody. Ruszyłam więc najpierw po czysty uniform dla Randy'ego, zastanawiając się przy tym gdzie tak na logikę mogłabym znaleźć jakieś źródło wody. Rozmyślając tak nie zauważyłam, że stałam już przed pokojem Randy'ego, który znajdował się na końcu lewego skrzydła. Zaczęłam nasłuchiwać, ale nikogo nie usłyszałam, więc przekręciłam gałkę u drzwi. O dziwo było otwarte. Szybko zamknęłam za sobą drzwi i udałam się do szafy która znajdowała się po prawej stronie tuż przy samej ścianie. Pokój Randy'ego przypominał trochę mój, tylko jego był w kolorach brązu i granatu. Zabrałam szybko jakikolwiek uniform z szafy, zamknęłam ją i szybko wyszłam z pokoju. Nie chciałam, aby ktoś dowiedział się, że tam byłam. Randy miałby przez to tylko jeszcze większe kłopoty. Nagle idąc korytarzem doznałam olśnienia "przecież zamek znajduje się za wodospadem! Mądra ja..." pomyślałam symbolicznie przykładając rękę do czoła. Rozejrzałam się po korytarzu po czym szybko otworzyłam drzwi do mojego pokoju i zamknęłam. Spojrzałam na Randy'ego, nadal leżał w łóżku. Położyłam czysty uniform na łóżku i powiedziałam:
-Pójdę jeszcze tylko po wodę...zaraz wrócę.-Randy wyciągnął rękę jakby chciał zaprotestować, ale natychmiast się odwróciłam, wyszłam z pokoju i zamknęłam go na klucz. "Musiałabym znaleźć jeszcze coś w czym mogłabym przenieść wodę...", właśnie przechodziłam obok sali tronowej kiedy zauważyłam puste wiadro. "Dobra to jest trochę dziwne..."pomyślałam, stając i przyglądając się wiadru. Nagle usłyszałam zbliżające się kroki. Szybko chwyciłam wiadro i pognałam w stronę bramy najciszej jak umiałam, brama natychmiast się otworzyła i zamknęła po opuszczeniu przeze mnie zamku.Odetchnęłam z ulgą po czym rozejrzałam się, na szczęście nikt akurat nie wychodził z zamku, poza mną oczywiście... i nikt do niego nie zmierzał. Nagle usłyszałam czyjś głos.
-Witaj jestem Evelyn, a Ty?-zapytała zaciekawiona. Rozejrzałam się jeszcze raz,w dalszym ciągu nikogo nie widziałam.
-Ja jestem Liliana...-powiedziałam niepewnie-Gdzie jesteś?-zapytałam znowu się rozglądając.
-Miło Cię poznać!-miała uroczy, prawie piszczący głosik.-Jestem tutaj!
-Gdzie?-O tutaj!-poczułam jak coś ciągnie lekko moją sukienkę w dół. Spojrzałam w to miejsce i zauważyłam małą wróżkę.