Rozdział 2

79 12 4
                                    

-Kochany pogódź się z faktem, że ten bydlak nie żyje. Jego ciało a raczej kawałki jego ciała popłynęły już dawno z nurtem miejscowej rzeki.

-Zaczynasz mnie podniecać.-wyszeptał mi do ucha.

____________________________________________________________________________________________________

-Kłamiesz.-powiedziałam z nadzwyczajnym spokojem w głosie.

-Wcale nie kłamie! Nie zacząłbym Cie oszukiwać już na początku naszego nowego paktu. Nie żartuj sobie ze mnie.-Chłopak wydał się podirytowany.

-Jesteś podniecony od początku naszej rozmowy! Widzę więcej niż byłbyś w stanie zauważyć.-kontynuowałam, a Luke odruchowo popatrzył na swoje krocze.-Oj no wiesz, że wcale nie o to mi chodzi. Nie bez przyczyny trzymam Cię za nadgarstek.

-To nieprzyzwoite.-wyszeptał blondyn, a ja miałam jeszcze większą satysfakcję z zostania jego nauczycielką zbrodni.

-Nie, moje zachowanie jest całkowicie normalne. Jako morderca będziesz musiał umieć wyczuć emocje swojej ofiary.-uśmiechnęłam się delikatnie, a Hemmings błyskawicznie się ode mnie odsunął.

-Czy ty właśnie nazwałaś mnie swoją ofiarą?!-Chłopak nieprzewidywalnie podniósł głos.

-Uspokój się. Gdybym chciała Cię zabić nie traciłabym czasu na twoją naukę. Daj mi się tobą nacieszyć nie rozmawialiśmy tak długo, a po za tym jesteś przystojny.-pogłaskałam Luke'a po policzku.-Dobra dość czułości! Powiedz mi kogo najbardziej nienawidzisz?

-No...nie wiem jest wielu ludzi.-zamyślił się.

-Musi być ktoś taki...skup się.-usiadłam za chłopakiem. Owinęłam swoje nogi wokół jego brzucha i wyszeptałam:

-Kogo nie tolerujesz na tyle mocno, że twój świat wydawałby się lepszy bez tej osoby...Zamknij oczy i wyobraź to sobie:

Wstajesz rano, robisz te same rzeczy co zawsze. Myjesz się, ubierasz, jesz śniadanie...ale sprawia ci to zabójczą przyjemność Kochany..dlaczego? Bo wiesz, że nigdy nie zobaczysz parszywej mordy tej osoby.

-Wiem. Już wiem. Jayden. Ten osiłek z drużyny zapaśniczej. Zawsze działał mi na nerwy. Pamiętam jak uderzył Camil. Życzę mu wszystkiego co najgorsze.

-Jesteś pewien, że wybierasz jego.-zapytałam chłopaka, po raz kolejny zmieniając miejsce.

-Tak jestem.-zapewnił mnie blondyn.

-To dobrze. Zabijesz właśnie niego.

-Co?-odparł z niedowierzaniem.

-Zabijesz go.-upewniłam swojego ucznia.

Luke nic nie odpowiedział spuścił tylko głowę i czekał na kontynuacje z mojej strony. W końcu sam musiał zapytać:

-Jak?

-O tym dowiesz się wkrótce.

-Jesteś porywcza, stanowcza...kręci mnie to...normalny facet by uciekł,ale nie ja. Nie jestem taki chce żeby moje życie było przygodą, a czuje, że przy tobie takie będzie.

-Myślisz w dobrym kierunku.-odpowiedziałam i uważnie przyjrzałam się Hemmingsowi. Zachowywał się inaczej niż przez całą rozmowę. Wyglądał na roztrzęsionego, jednak jego oddech nie był przyśpieszony, a rytm pracy serca regularny i spokojny. Czuję, że trochę potrwa zanim go rozpracuję.

-Sam...musimy oficjalnie zawrzeć pakt.-powiedział z powagą w głosie.

-Wiem, ale masz jakiś pomysł?-zapytałam zaciekawiona.

-Przynieś mi nóż.-wydał polecenie.

Wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni. Obróciłam się w kierunku chłopaka i pomachałam zalotnie znikając za framugą drzwi. Weszłam do kuchni, był tam straszny bałagan. Moja mama pewnie znowu robiła jakieś wymyślne śniadanie dla mojej rodzinki i z pospiechu zapomniała posprzątać. Po części współczuję tej kobiecie. Ma tyle na głowie

Sprzątać.

Prać.

Gotować.

Zajmować się dziećmi.

I do tego pracuje.

Przecież to za dużo na jedną osobę tym bardziej, że to co wymieniłam to tylko marna część jej codziennych zadań, ale to nie czas na myślenie o tym.Muszę znaleźć nóż. Ostry nóż. Wezmę ten. Wyciągnęłam z szuflady szwajcarski scyzoryk taty. Chyba się nada. Gdybym wiedziała co on chce zrobić łatwiej byłoby mi określić czy ten może być.

-Sam! Co ty sama robisz ten nóż?Pośpiesz się.-usłyszałam głos Luke'a.

-Już idę przecież.-uspokoiłam go i ruszyłam do salonu.  Usiadłam na kanapie i podałam mu przedmiot.

-Daj rękę i zaciśnij zęby. Nie będę oszukiwał. Będzie bolało.-uprzedził mnie.

-Ale co ty chcesz zrobić?!-zapytałam wystraszona zamiarami blondyna.

-Tylko kilka drobnych nacięć.- Podałam mu dłoń i przygryzłam wargi. Poczułam jak ciało obce wbija się w moje ciało. Zadrżałam. Po około 5 minutach było po wszystkim. Spojrzałam na swoją rękę. Pod plamą krwi widniały litery "L" i "H".

-Możesz mi powiedzieć po co mi twoje inicjały?-zapytałam. Przecież to nie ma nic wspólnego z naszą umową.

-Do czasu aż twoja rana zagoi się do końca będę miał czas na przygotowanie się do zabójstwa, a potem coś wymyślimy.-odpowiedział sprawiając pozory własnej racji.

-O nie Kochany...Do czasu aż moja rana się zagoi Jaydena ma nie być na tym świecie. Mam nadzieję, że się rozumiemy.-lubię narzucać komuś swoje prawa. Bo w końcu to gra, a ja gram tylko na swoich zasadach.




DON'T SAVE TOGETHEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz