Rozdział 8

42 5 2
                                    

LUKE POV

Przyzwyczajenie...jedno z najbardziej niszczących nas uczuć na świecie. Co ranka wstajemy wczesnym rankiem, pijemy źle zaparzoną kawę, idziemy do szkoły lub pracy. Spełniamy tam niczego nie wnoszące do naszego życia cudze aspiracje. Zapominamy kim jesteśmy. Zakładamy maski. Zmęczeni jak psy wracamy do domu. Siadamy w fotelu i wpatrujemy się w grające. kwadratowe pudło stojące w salonie. Słyszymy w nim jaki świat jest niesprawiedliwy.-niestety akurat ta informacja jest prawdziwa. Kradzież, włamanie, pobicie, gwałt,zabójstwo.-codzienne tematy wymieniane w mediach. Wszystkie oprócz jednego są jakże nudne. Zajmijmy się jednak najciekawszym.

W naszym świecie są dwie drogi by zostać zapamiętanym. Możemy osiągnąć coś wielkiego....jak Thomas Edison lub Albert Einstein. Zasłużyć się światu, zrobić coś pożytecznego, napisać powieść, zostać wolontariuszem. To wszystko są pomysły jak można zapisać się w sercach i umysłach ludzkości, ale mamy także inna ścieżkę. Bardziej krętą i tajemniczą. Pełną zasadzek. Trzeba wykazać się niezwykłą kreatywnością by móc podążać w tym kierunku. Mowa tu o zbrodni. Zbrodni doskonałej,a podobno takowa nie istnieje. Przykładem na to mogą być "sławni" już mordercy. Jednak to nie oni są mistrzami, ponieważ by tak się nazwać potrzeba dużej wiedzy i praktyki.

Mistrzem zbrodni była Sam. Dlaczego? Od dłuższego czasu zadawałem sobie to pytanie. Do czasu kiedy nie zobaczyłem jej podczas "pracy". Urocza, drobna, przez nikogo niepodejrzewana
dziewczyna potrafiła ułożyć plan idealny. Dopracowany co do szczegółu, jakby rozpisywany przez lata. Jednak w przeciwieństwie do jej kolegów "po fachu" nie zostawia po sobie śladów. Działa niczym wilk.-w ukryciu. Nie podpisuje się na obrazie. Zataja swoje autorstwo i o dziwo wychodzi jej to świetnie. Często zdarzało mi się ją obserwować. Wygląda tak seksownie kiedy na kolanach zmywa resztki krwi z podłogi. Jej jasna skóra pokrywa się wtedy szkarłatną mieszanką.

Nawet nie wiecie jak bardzo jej teraz potrzebuję. Chciałbym zapytać jej co by teraz zrobiła. A dokładniej jak by to zrobiła? Same obserwacje nie pozwoliły mi na głębsze poznanie wszystkich jej metod. Była dla mnie w pewien sposób autorytetem, a teraz zniknęła. Nie wiem gdzie jest i co aktualnie robi.

-Stary wszystko dobrze?-zapytał Cal wyraźnie zdziwiony moim stanem i chyba miał racje. Co chwile zaciskałem swoje spocone ręce na kierownicy, a moja skóra wyraźnie bledsza niż zawsze, była mokra i błyszcząca jak u wampira.

-Hood, nie zrozum mnie źle, ale jak ma być dobrze kiedy w moim bagażniku leży trup i nie mam pojęcia co z nim zrobić?-zadałem pytanie zwrotne.

-Nie chodzi mi o to. W sumie to możemy zakopać nasz problem, a właściwie to twój problem!-Szatyn poruszył brwiami.

-To takie oklepane. Sam zawsze mówi, że trzeba stawiać na kreatywność.-przeczesałem włosy dłonią.

-Skoro karze ci stawiać na kreatywność to dlaczego sama nie ukryła zwłok!-podniósł głos.

-Ty mnie pytasz. Przecież wiesz, że gdzieś zniknęła!-zrewanżowałem się.

-Zniknęał!? Ale jak to? Odeszła tak o?-popatrzył na mnie jak na idiote.-potraktowała cie jak zabawkę i uciekła.

-Zacznijmy od tego, że nikt tu z nikim się nie bawił, a zakończmy na tym, że O'Conner nie uciekła tylko została porwana.-starałem się wytłumaczyć sytuację.

-No nie i jesscze ma wrogów! Nie możesz zakochac się w normalniejszej dziewczynie?-mówił z pożałowaniem

-Nie o miłość teraz chodzi, ale o pewne zobowiązanie.-wyjąkałem.

-Dobra. Opowiesz mi o tym potem, ale mam wrażenie, że z tyłu dochodzi nieprzyjemny zapach. Musimy działeć szybciej.-Cal chciał przejąć stery.

-Rzeka!-pomyślałem na głos

-Co?!-zapytał.

-Porzucimy ciało w rzece...-nie czekając na reakcję z estrony przyjaciela odpaliłem samochód i ruszyłem w wiadomym kierunku. Jechałem nie zwarzając na znaki drogiwe i trąbienie kirowców. Mówiąc szczerze uważam się za dobrego kierowcę jednak dzisiaj mój stres wziął górę. Wjechałem w tył czarnego Bmw.

-Czy ty chodź trochę myślisz!? Zaraz zjadą się tu psy!

-I po jaką cholere się tak wydzierasz?-zapytałem Caluma podnosząc głowe z kierownicy.

-Będą chcieli sprawdzić wyposażenie samochodu i podczas poszukiwania gaśnicy i pieprzonego trójkąta ostrzegawczego znajdą w bagażniku czarny worek z trupem! Nie muszą nawet głęboko szukać!-odpowiedział na moje pytanie. Spojrzałem w lusterko. Konwój policji właśnie docierał na miejsce. Nie wiele myśląc wycofałem, rozejrzałem się i wcisnąłem pedał gazu. Gdy usłyszałem dźwięk syreny moja krew zaczęła pulsować.

-Cal! W schowku jest pistolet i prezerwatywy.-zakomunikowałem przyjacielowi.

-Po co nam w takiej chwili prezerwatywy. To, że w 1 klasie Roney ci obciągał nie znaczy, że zrobię to samo. Tym bardziej nie w takiej chwili!-krzyczał.

-Jejuuu zawsze musisz wyciągać stare brudy! W pudełku po prezerwatywach jest magazynek.-wywróciłem oczami.

-Aaaa...to jak tak to zwracam honor.-jęknął.-Czy ty chcesz strzelać do policji!?

-Jeśli nie będzie innego wyjścia....czemu nie.-przygryzłem wargę.

-Jesteś chory.-przeładował broń.

____________________________________________________________________________

Cześć kochani💖💖💖💖
Po długim czasie napisałam rozdział.
Mam nadzieję, że chodź troszkę was zadowolił. 😀😀😀
Jeśli dobrze pójdzie następny będzie już jutro.

DON'T SAVE TOGETHEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz