moje słońce w szpitalu

199 7 7
                                    

Słyszałam szmery,kłótnie...
-Ty to kto?
-Luke,chłopak Juli
-I tak ją pilnowałeś że trafiła do szpitala?! Co ty robisz?!-Luke sie rozpłakał.Słyszałam to.
-Luk? -wyszeptałam.Pielęgniarka która była w mojej sali sadła koło mnie.
-zawołać go?-uśmiechnęła sie przyjaźnie do mnie
-t-tak
-poza tym masz fajny kolczyk w języku-uśmiechnęła sie
-dzięki -odwzajemniłam uśmiech.
-luke?
-słucham.obudziła sie?!
-tak poprosiła żebym cie zawołała
-luke?
-księżniczka?
-co sie stało?-wpił się w moje usta.
-przepraszam
-co sie stało?
-uderzył cie rączką noża w głowe straciłaś przytomność.Biłem sie z nim.uderzył mnie tak że sie przewróciłem.Ciebie ciągał po podłodze w jakimś kierunku.Po 5 minutach mogłem dopiero wstać pobiegłem za śladem jego krwi.Zobaczyłem cie leżącą,nadal nie przytomną,pobitą...-rozpłakał sie.
-przytul mnie-zrobił to i płakał w moje ramie...no tak ramie!
-jak twoje ramie?
-e tam.nic mi nie będzie.Zagoi sie.
-są tutaj chłopcy?
-tak.
-zawołaj ich-wyszedł
-chodźcie.
-luke ty też
-Jula!
-ile tu będe?
-może ze 2 tygodnie
-co?!
-spokojnie!
-luke?
-słucham księżniczko.
-jako jedyny jesteś tu pełnoletni dowiesz sie co mi jest?
-w porządku-pocałował mnie czule w usta i poszedł
-jula czy ty ocipiałaś?
-co?
-jakiegoś menela do domu przyprowadzasz od którego cuchnie jak nie wiem co?!
-kocham go!
-naprawde?-po policzku Pawła popłynęła jedna,pojedyncza,samotna łza
-tak
-przecież to menel!
-nie mów tak!
-jula!to menel,pijak,zbok,ćpun chce tylko hajsu!
-nie!!!!
-pewnie jeszcze kradnie! I gwałci!
-wyjdź!
-jula!
-wyjdź !
-nie
-to ja wyjde.-wstałam odpięłam sie i poszłam...no niedaleko poszłam...
-ide!
-gdzie do tego ćpuna ze śmietnika?!
-nie mów tak!-wyszłam trzaskając drzwiami i upadłam...luke mnie złapał...
-księżniczko?! Pielęgniarkę!
-boże co ona zrobiła!zaniesiesz ją do środka?
-tak.pomóż moiej księżniczce...prosze
-dobrze już.-wszedl do sali ze mną kładąc mnie na łóżku...
Luke
Wyszłem z sali z tymi typami
-co jej zrobiliście?! Ot tak by sie nie odłączyła od aparatury!
-idź z tąd ćpunie jebany!
-nie jestem ćpunem! I nie odejde.-jeden typek wyją 100 złotych i mi daj.
-weź to i odejdź.Na 90 gram wystarczy.
-nie ćpam! -drugi dodał jeszcze 100zł
-weź te 2 setki i spiepszaj
-jebcie sie
-weź idź bo cuchniesz gównem!
-a co wąchałeś gówno?
-nie
-to skąd wiesz czy śmierdzi czy pachnie?-zatkało go.Nagle jeden typek podszedł do mnie.Był nieśmiały bo wogóle sie wcześniej nie odzywał.
-idźcie stąd-powiedział do tamtych
-a co chcesz sobie w spokoju poruchać?
-nie słyszeliście?idźcie stąd!-nie wiem czemu ale broniłem malca
-bartek tylko powiedz jak sie posuwało-i zniknęli za rogiem
-masz-dał mi mały pęczek kluczy.Zapomniałem że nadal ściskam reklamówke z ubraniami i telefonem
-do czego mi to?
-idź do mieszania Julki,przebierz sie i zjedz coś bo ledwo co stoisz.za godzine będziesz?
-tak.Czemu mi dajesz klucze?
-bo jestem jej przyjacielem.Co prawda do dupy ale chce jej szczęścia.Jeśli bym na ciebie najeżdżał to już na te miano bym nie zasługiwał.Jesteś jej szczęściem to ja cie akceptuje.Możesz walić śmietnikiem,możesz walić różami.Możesz mieć ciuchy porwane,możesz mieć garnitur za 20 tysięcy.Nie ocenia sie ludzi po wyglądzie czy zapachu.Liczy sie co masz w sobie.Ale pamiętaj,jeśli coś jej zrobisz lub ona będzie płakała przez ciebie to uwierz czy nie ale utopie cie w stawie,wykastruje i powiesze na sznurówce.Kumasz?
-jak na takiego malca jesteś bardzo mądry.Wyglądasz na 13 latka ale masz rozumowanie na 18 latka.Wierz mi.Nic jej nie zrobie a nawet jeśli to sam sie wykastruje,powiesze i utopie.
-Leć.
-To lece,narazka ...
-Bartek
-to narazka bartek
10 min później byłem u Julii.Przebrałem sie zjadłem...od wielu dni coś normalnego do jedzenia...uff...Dobra spadam...
Byłem w szpitalu wcześniej niż powiedziałem.Usłyszałem rozmowe Julki z Bartkiem
-luke!a luke?-zaśmiała sie
-poszedł-powiedział bartek między atakami śmiechu.Julia spoważniała
-gdzie?!
-przebrać sie idiotko! On by cie nigdy nie zostawił!
-a kiedy wróci?
-nie długo
-Jak oni mogli tak go wyśmiać?
-nie wiem.
-No napewno nie martwili sie.
-no racja
-czego chcieli?
-szczerze?
-no!
-chcieli być z zajebistą dziewczyną
-ha ha ha to sarkazm pojmujesz?
-no
-kurwa! Praca daj telefon!
-Halo?
-Dzień dobry Julio
-przepraszam że nie zjawiłam sie w pracy ale jestem w szpitalu
-c-co? Nic ci nie jest?
-tak jakby.Niech pan powie Marcinowi i Krystianowi że przez chwile nie będe kontaktować sie z nimi dobrze?
-dobrze.
-Do widzenia
-pa
-Ej...Luke...Luke jest bezdomnym psiakiem-julia zaśmiała sie ze słowa psiak
-Psiakiem nie jest.Podobno uciekł z domu.Mieszkał przez ten czas na ulicy.Szkoda chłopaka.,
-Julia?
-hmm...
-zakochałaś sie...na maxa...
-no
-a co to?-pokazał na wzór.
-To od Luka.Taki ala'tatuaż.Narysował mi go kiedy zgodziłam sie być jego dziewczyną
-Wow chłopak ma talent.
-Cześć!
-O luke!
-jestem!-pocałowałem czule moją księżniczke.
-Dobra to ja was zostawie samych.Tylko bądźcie grzeczni...albo nie.Chce na coś popatrzeć!-Julka rzuciła poduszką w Bartka
-Auć! Wiesz jak to boli?!
-Wiem.Spadaj
-Luke?
-tak.
-co ze mną jest?
-szczególnie nic oprócz obrażeń powierzchownych.

Gimnazjum ;*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz