Jego ręce zdecydowanie przesuwały się po ciele dziewczyny, co powoli przestawało jej się podobać. Pokręciła głową, chcąc dać mu do zrozumienia, że ma przestać, ale zamiast tego wszystko wokół zawirowało, wywołując u niej niekontrolowany chichot. Alkohol zalewał resztki rozsądku. Poczuła jak towarzysz wilgotnymi dłońmi chwyta ją za odsłoniętą talię, przez co obróciła się chwiejnie, wciąż starając się podrygiwać do piosenki, którą wybrał Dylan. To był jego wieczór, jego pierwsza większa impreza, którą dowodził. Krzyknęła głośno jego imię, unosząc wysoko ręce. Chłopak przed nią zagryzł wargę, lustrując jak nastolatka kołysze biodrami. Próbowała zejść niżej tym samym ruchem, ale chwilę później zderzyła się z brudną posadzką, a ktoś nadepnął na jej włosy w tym samym momencie, w którym chciała wstać. Zrobiło jej się niedobrze. Wzrokiem szukała kolesia, który jeszcze kilka temu mówił jak bardzo chciałby się z nią przespać, jednak zamglony obraz zdecydowanie to utrudniał. Nie miała siły wstać, choć tak bardzo chciała. Wszystko doskonale się bawili i byli zbyt pijani, by wyciągnąć ku niej dłoń - prędzej sami zderzyliby się z podłogą pełną porozlewanych trunków i wyplutych gum do żucia. Nagle ktoś chwycił ją pod pachy, jednym zdecydowanym ruchem stawiając do pionu. Zamrugała kilkukrotnie, by wyostrzyć obraz.
- Nick - przeciągnęła imię blondyna, zarzucając na niego swojego śniade ramiona. Mocno przywarła do szyi chłopaka, chichocząc w jej zagłębienie.
- Bianca? Bianca! - powtórzył, próbując oderwać ją od siebie. - Co brałaś?
- Były takie kolorowe! - wykrzyknęła radośnie. - Niebieskie i takie wiesz, zielone!
- Widziałaś resztę? Halo, gdzie reszta? - pytał, lecz brunetka wodziła nieprzytomnym wzrokiem po ścianach, wciąż się śmiejąc. - Bianca!
- I czerwone, były też czerwone - wydusiła z trudem, ostatnie słowo zagłuszając falą wymiotów.
Ludzie szybko odsunęli się od niej, jedni wiwatowali radośnie, inni z niezadowoleniem buczeli. Nick wziął dziewczynę na ręce, nie zważając na to, w jakim stanie się znajdowała. Przyjaciele. To zawsze działało na zasadzie przyjaźni. Przeciskał się przez tłum roztańczonych nastolatków, tym samym szukając ponad ich głowami czarnych, krótkich, kręconych włosów. Zobaczył je tuż przy drzwiach wyjściowych.
- Cedric! - zawołał.
Chłopak szybko pomógł wydostać mu się na zewnątrz.
- Stary, co jej się stało? - spytał natychmiastowo po zobaczeniu swojej dziewczyny.
- Stary, co stało się tobie? - odpowiedział tym samym blondyn.
Cedric stał oparty o ścianę pełną graffiti, próbując skupić wzrok na jednym punkcie, jednak jego niebieskie tęczówki biegały we wszystkie strony. Na szyi miał rozmazane ślady czerwonych pomadek i kilka ciemnych malinek. Zniknął też jego słynny nieśmiertelnik, z którym nigdy wcześniej się nie rozstawał.
- Jakaś laska w klubie za mocno się przystawiała - wymruczał.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, lecz wysoki brunet odpuścił pierwszy, zsuwając się po ścianie.
- Bianca mnie zabije - dodał po chwili.
- Jeśli to nie zabije jej pierwsze - warknął Nick, wskazując ruchem głowy na kolorowe tabletki rozsypane u szczytu schodów prowadzących do klubu. - Wiesz kto tym obracał?
- Widziałem z Alex jakiegoś czarnucha, próbował wcisnąć coś dzieciakom, nie wiem, może to.
- Gdzie ona jest? - Głos blondyna zrobił się cieplejszy, a drżące dłonie wcisnął głęboko w kieszenie ciemnych jeansów. Martwił się o swoich przyjaciół.
- Poszła z Genną do łazienki, chyba.
Nick ruszył w tamtą stronę dokładnie w tym samym momencie, w którym zwinięta pod ścianą budynku Bianca zaczęła wymiotować. Tym razem jej chłopak od razu przytrzymał ciemne włosy dziewczyny, jednocześnie delikatnie głaszcząc ją po plecach. W duchu próbował zrekompensować to, co stało się na imprezie, chociaż mulatka o tym nie wiedziała. Nie chciał, żeby się dowiedziała. Nie chciał jej stracić.
- Tak cię, kurwa, kocham - mruknął, zagarniając zmęczoną nastolatkę w swoje ramiona. - Tak cię kocham.
- Jens... - wydusiła z trudem, opadając z sił.
Jebany Jens - ta myśl od razu zawitała w głowie Cedrica - jebany, pierdolony Jens. Przyjaźnili się, przecież wszyscy byli przyjaciółmi. Ekipa ze śródmieścia - każdy chciał do nich dołączyć. Czemu więc nie mógł już patrzeć na chłopaka, z którym dorastał i którego jeszcze jakiś czas temu uważał za najważniejszego człowieka w całym swoim siedemnastoletnim życiu? Czemu między nimi wszystkimi pojawiało się coraz więcej spięć? Dorastali?
Czy ekipa przestawała być ekipą?
CZYTASZ
Śródmieście
Fiksi RemajaAlex, Genna, Bianca, Dylan, Jensen, Cedric, Nick. Każdy chciał stać się jednym z nich. Wieczne zabawy, ryzyko, alkohol - z boku wyglądali jak paczka dobrze bawiących się znajomych, ale to byłoby zbyt płytkie. Byli przyjaciółmi. Na śmierć i życie. To...