Rozdział 2

151 14 0
                                    



- Coś innego głąbie!- krzyknęłam, chcąc przekrzyczeć muzykę. Nawet pomimo alkoholu, który czynił mnie odważniejszą nie zniżę się do poziomu Hemmingsa. To by było po prostu obleśne i dostałabym pewnie traumy.

- Nie da się! Wyzwanie to wyzwanie!- krzyknął i zaczął skandować " Zrób to!" tak jak ostatnio do niego. Spojrzałam na innych z "kręgu", ale i u nich nie widziałam chęci pomocy. Przemyślałam wszystkie za i przeciw, ale chyba nie miałam wyboru. Z drugiej strony dobrze, że jestem porządnie wstawiona. Może jutro nie będę pamiętać tego koszmaru. No to witaj najgorsza chwilo życia.Z westchnieniem podniosłam się z miejsca i podeszłam do Luka. Raz się żyje.

Chłopak przerażony patrzył się jak się do niego zbliżam i gestem nakazuję, żeby wstał. Co dziwne wypełnił moją prośbę, a potem uśmiechnął się zadziornie. Dupek. Ludzie zaczęli głośniej skandować. Musiałam to zrobić. Chciałam mieć to już za sobą. Złapałam chłopaka za koszulkę i przyciągnęłam do siebie, ponieważ nawet w szpilkach był ode mnie wyższy o kilka centymetrów.

Bez zbędnych delikatności zaczęliśmy się łapczywie całować. Bardzo dziwne uczucie. Niestety chłopak miał doświadczenie i wiedział co robił. Spokojnie ruszał wargami, co wywoływało u mnie przyjemne dreszcze, a po chwili dołączył do tego język. Muszę przyznać, że jego język potrafił cuda, a ten pocałunek wcale nie był taki straszny, jak się spodziewałam. Jednak to Luke. Mój wróg numer 1. Momentalnie złapało mnie obrzydzenie. Nadal trzymałam chłopaka za bluzkę, więc gdy zaczynało brakować mi powietrza odepchnęłam go i w akompaniamencie klaskania innych wróciłam na moje miejsce. Zobaczyłam, że chłopak jeszcze chwilę był w szoku, ale szybko się opanował i na jego twarz wrócił ten pewny siebie uśmiech. Dupek. Nie wierzę, że go pocałowałam! mam nadzieję, że tym razem jutro moje wspomnienia wyparują, bo muszę przyznać, że to był jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu. Nie! O czym ja myślę!? Widać, że jestem wstawiona.

***

Było koło trzeciej nad ranem, gdy całą paczką wracaliśmy do domu śpiewając i zakłócając tym spokój.

- Mega impreza!- krzyknął Calum.- Nie wierzę, że wy dwoje się całowaliście!- wskazał na mnie i Luka. Zaśmiałam się.

- Powiem ci, że beznadziejnie całuje!- również krzyknęłam i spojrzałam na blondyna, który się szczerzył. Oczywiście było to kłamstwo, ale nie chcę wracać do tego momentu imprezy.

- I wzajemnie!- spojrzał na mnie.

- Raz pocałować to się możecie!- nie wiedziałam o co chodzi Calumowi, ale nie bardzo mnie to obchodziło.- Nie wytrzymalibyście będąc razem. Jesteście za słabi!- nie wiem, czy on nas prowokował, ale miałam to w dupie. Ja słaba? Chyba coś mu się w głowie poprzestawiało od tego alkoholu.

- Nie jestem słaby!- krzyknął Luke i uderzył przyjaciela otwartą ręką w tył głowy.

- To udowodnij!- odpowiedział tamten i rozłożył zachęcająco ręce.- Bądź z nią przez miesiąc, a jeśli przez ten czas się nie zabijecie, to faktycznie nie jesteś słaby... A ja będę czyścił twój kibel językiem!- krzyknął i wyrzucił ręce w górę z uśmiechem. Chyba Luke go zbyt mocno uderzył. Jeśli on myśli, że ja się na coś takiego zgodzę, to jest porządnie walnięty.

- Chyba cię popierdoliło!- krzyknął Luke- Ja z nią godziny nie wytrzymam, a co dopiero miesiąc!- oburzył się chłopak. Chociaż w jednej sprawie się zgadzamy.

- Bo jesteś słaby!- zawył zadowolony Calum, co coraz bardziej wpieniało Luka.

- Stary po prostu przyznaj, że nie dasz rady i zamykamy sprawę- do rozmowy wtrącił się Ashton- To by cię przerosło- zgadzałam się z nim. Luka by to przerosło. Ja bym dała radę, bo nie jestem słaba tylko on. Słaby dupek.

- Mnie by przerosło? Mnie? - zapytał z niedowierzaniem.

- Tak stary- Calum położył mu rękę na ramieniu- Przerosłoby cię, bo jesteś słaby- powiedział poważnie, na co Luke wręcz kipiał ze złości. Zabawne było to jego oburzenie, ze stwierdzania faktów.

- To by mnie nie przerosło! Wytrzymał bym miesiąc z tą wariatką! To ona jest słaba, bo ona by tyle niewytrzymała!- znowu zainteresowałam się rozmową. Jak on śmiał tak o mnie mówić?!

- Ja jestem słaba?! Wytrzymała bym bycie z tobą przez ten cholerny miesiąc!- krzyknęłam do chłopaka. Zbliżaliśmy się do mojego domu.

- Czyli ustalone!- krzyknął Calum z wielkim uśmiechem na twarzy. Zaraz, co? Co niby ustalone? - Od teraz przez miesiąc jesteście parą! Nie wytrzymacie, ale spoko- ostatnie zdanie powiedział ciszej, jednak oboje usłyszeliśmy. Znowu kipiałam ze złości. Nie wygra tak łatwo.

- Dobra! Jesteśmy razem!- jak to głupio zabrzmiało, ale cóż. Ja znam swoją wartość i nikt nie będzie mnie obrażał lub mówił, że jestem słaba.- A ty przygotuj się, bo za miesiąc będziesz czyścił mój kibel językiem- blondyn wskazał na Caluma, a potem się zaśmiał.

- A jeśli nie wytrwacie, to wy będziecie czyścić gębami mój kibel!- ale Cal mnie wnerwiał. Na szczęście byłam już pod moim domem i nie będę musiała więcej w tym dniu widzieć jego parszywej gęby.

- Dobra!- krzyknęłam i poszłam do mojego domu zdenerwowana na wszystko. Nie wiem, co się właśnie stało.

***

- Kac morderca nie ma serca- jęknęłam sama do siebie, po czym przekręciłam się na łóżku, aby pospać jeszcze pięć minut. Dobrze, że dzisiaj jest sobota, bo nie wiem jakbym przeżyła w szkole. Powoli zaczęłam sobie przypominać wczorajsze wydarzenia, choć muszę przyznać, że wolałabym ich nie pamiętać. Niechciane wspomnienia odnajdywały miejsce w mojej głowie i nie mogłam ich zatrzymać. Gdy przypomniałam sobie cały wieczór złapałam się za głowę. Nie dość, że całowałam się z tym dupkiem, to jeszcze dałam się sprowokować i powiedziałam, że będę z nim chodzić! Miałam tylko nadzieję, że Luke to jakoś odkręci lub, że chłopaki nie przypomną sobie naszego zakładu. Postanowiłam na razie się tym nie przejmować i nie brać tego na poważnie. Przecież to były tylko wygłupy.

Powoli zwlokłam się z łóżka w celu znalezienia leków przeciwbólowych i zrobienia sobie koktajlu bananowego. Podobno pomaga na kaca. W kuchni znalazłam mój telefon i sprawdziłam, która jest godzina. Dochodziła dwunasta. Nie mogłam uwierzyć, że tak długo spałam. Jak widać przypominam sobie tylko to najgorsze.

Wykonałam wcześniej zaplanowane czynności i udałam się na kanapę. Planowałam się niczym nie przejmować i spędzić weekend przed telewizorem. Przecież nikt mi nie zabroni. Odkąd rodzice się rozwiedli mieszkam z mamą, która całkowicie poświęciła się pracy i ciągle jest w biurze lub w delegacjach. Rzadko kiedy ją widuję, ale nie mam jej tego za złe. Nie przepadam za jej towarzystwem, a ona zachowuje się, jakby nie miała córki. Krótko mówiąc mam cały dom dla siebie i to ja decyduję jak spędzę wolny czas, a dzisiaj miałam ochotę na leżenie i zaśmiecanie sobie głowy telewizją, aby zapomnieć o wczorajszym upokorzeniu i kolejnym problemie do kolekcji.

________________________________________________________________________

No to mamy zakład :) Nie bardzo wiedziałam jak go ustawić, ale jest w miarę ok ;)

INFO: Od teraz rozdziały będą pojawiać się raz na tydzień. Postaram się wstawiać w każdy piątek, ale jak dopisze mi wena, to zrobię małą niespodziankę i jakiś pojawi się wcześniej ;)

Zachęcam do gwiazdkowania, komentowania, hejtowania i polecania :)

Pozdrawiam :***





Sztuczny związekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz