Rozdział 19

132 14 12
                                    

Moja głowa wydawała się nad wyraz ciężka. Powieki usilnie próbowały pozostać zamknięte, ale silna wola wygrała. Delikatnie je uchyliłam rozglądając się. W pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie się znajduję, ale gdy lepiej się przyjrzałam, wspomnienia powróciły. Uśmiech wpłynął na moją twarz, na skutek przypomnienia sobie mojej wczorajszej wygranej. Później cały wieczór siedzieliśmy razem z Lukiem, zamieniając może dwa słowa. Ja świętowałam moje zwycięstwo, a on zapewne obmyślał zemstę. Później założyłam moją bluzkę spowrotem, bo było okropnie zimno, a po chwili zapewne zmorzył mnie sen.

Zastanawiałam się która jest godzina. Jednak półprzymknięte oczy i miękka poduszka pod głową skutecznie utrudniały mi myślenie. Ale przecież w składziku nie ma poduszek... Delikatnie obróciłam się, aby sprawdzić na czym leżę, a wtedy ujrzałam blondyna, którego jedna ręka delikatnie mnie obejmowała. Nadal smacznie spał, więc jego twarz była łagodna i nie przypominała obrazu mojej nienawiści. Moja głowa spoczywała na jego nagiej klatce piersiowej, która równomiernie unosiła się i opadała. Musiał to być uroczy obrazek, a mi było bardzo wygodnie, ale nic nie może trwać wiecznie. Obróciłam się z zamiarem wstania, ale po chwili zamarłam.

Mój wzrok powędrował na klamkę od drzwi, która się przekręciła i otworzyła drewnianą powłokę. To nie klamka otworzyła drzwi, ale osoba za nimi. Promień światła wpadający do pomieszczenia, skutecznie zamknął moje oczy, więc nie widziałam naszego wybawcy.

- Victoria?- Znajomy głos brzmiał jednocześnie smutno i gniewnie. Niestety nie rozpoznawałam jego właściciela, ponieważ moje myślenie było spowolnione, a głowa ciężka i boląca. Gdy blondyn pode mną się poruszył, zmobilizowało mnie to do uniesienia powiek. Gdy to zrobiłam, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. A może to był tylko sen? Bardzo okrutny sen, z którego chciałam się natychmiast obudzić.

- Co wy tutaj robicie?- Głos Nicka wyzbył się smutku i teraz ujrzałam chłopaka, który mierzył nas złowrogim spojrzeniem. Zrozumiałam, że ręka obejmująca mnie w talii zacieśniła uścisk, więc blondyn już nie spał. Zapewne nasza sytuacja wyglądała bardzo intymnie i niestety Nick nie zrozumiał, że to pomyłka. Czym prędzej wyrwałam się z uścisku blondyna. Spojrzałam na niego przelotnie i zamarłam. To była idealna sytuacja do zemsty, a on chyba dobrze o tym wiedział. Miałam nadzieję, że pohamuje się chociaż raz, bo może bezpowrotnie zniszczyć tę nić, która jeszcze łączyła mnie i bruneta. Popatrzyłam na niego błagalnie, a on w odpowiedzi uśmiechnął się szatańsko. Już po mnie.

- To nie tak jak myślisz- zaczęłam patrząc na Nicka i błagając wzrokiem, aby mi uwierzył.- To był wypadek. Nasi głupi przyjaciele nas tutaj zamknęli i gdy musieliśmy.- Znienawidzony głos przerwał moje tłumaczenie.

- O czym ty mówisz kochanie?- Zacisnęłam pięści i spojrzałam na blondyna ze złością. On podniósł się z pozycji pół-leżącej i podszedł do mnie obejmując mnie od tyłu. Nadal nie miał na sobie koszulki. Przez głupi zakład nie mogłam mu się wyrwać.- Ten pomysł, aby zrobić to w szkole był najlepszym, co mogłaś wymyślić.- Luke przyssał się do moich ust, a ja szybko przerwałam pocałunek.

- Przestań kłamać- warknęłam. 

Mój wzrok powędrował na bruneta, który patrzył na nas z gniewem i smutkiem. Powoli zaczął się wycofywać z pomieszczenia.

- Nie chciałem wam w niczym przeszkadzać. - Spojrzał na mnie, z widocznym zawiedzeniem.- W tym tygodniu jestem dyżurnym, więc macie szczęście, bo nie powiem nic dyrektorowi.- Tym razem jego wzrok powędrował na blondyna i momentalnie zaczął emanować gniewem.

- Ale to naprawdę nie tak jak myślisz- powiedziałam cicho. Niestety Luke dopiero się rozkręcał.

- Kochanie, przecież nie musisz udawać.- Pocałował mnie w policzek i zaczął schodzić pocałunkami od ucha do szyi. Delikatnie odsunęłam się od niego.

- Nick, naprawdę nic się między nami nie wydarzyło- próbowałam jakoś przemówić do niego, ale on tylko wycofywał się z kantorka.

- Ja bym z chęcią powtórzył to nic.- Luke mruknął, ponownie przysysając się do mojej szyi. Byłam pewna, że Nick usłyszał jego słowa.

- Nie musisz się tłumaczyć Vi.- Chłopak wyszedł z pomieszczenia. Wyrwałam się zadowolonemu blondynowi i pobiegłam za nim.

- Nic się między nami nie wydarzyło!- krzyknęłam do oddalającego się bruneta. Ten na moje słowa zatrzymał się i odwrócił.

- Po co Hemmings miałby kłamać? - zapytał się zakładając ręce na piersi.

- Żeby uprzykrzyć mi życie?- spytałam retorycznie, a chłopak jakby lekko oprzytomniał. - Nic się między nami nie wydarzyło- ponownie powtórzyłam to zdanie, jak mantrę. 

- Myślałem, że to między wami to jest chwilowe.- Po raz pierwszy widziałam, żeby chłopak publicznie okazywał smutek. Jak widać ufał mi, przez co czułam się jeszcze gorzej.- Myślałem, że to może te wasze babskie próby wzbudzenia we mnie zazdrości, albo jakieś wyzwanie, ewentualnie się założyliście...- Był tak blisko odkrycia prawdy. Ale jeśli potwierdzę jego domysły- przegram. A tego nie mogę zrobić. Pozostaje mi tylko trwać w nadziei, że nadal będzie się trzymał swoich przypuszczeń.

- Nie mogę ci powiedzieć prawdy, przepraszam- powiedziałam cicho. Miałam szczerą nadzieję, że nie będzie naciskał.

- Podobasz mi się- wydusił z siebie. Na jego słowa w moich oczach zabłysły ogniki. Tak bardzo w tamtej chwili chciałam rzucić ten głupi zakład i odpowiedzieć mu tym samym. Tak bardzo...

- Ja- zaczęłam, ale nie mogłam wydusić z siebie nic więcej. Stał tak blisko mnie. Mówił, że mu się podobam. Ja czułam to samo. Jednak nie mogłam tego okazać. Jego twarz zbliżyła się do mojej.

- Chcę wierzyć, że naprawdę nic się między wami nie wydarzyło- wyszeptał. Patrzyłam prosto w jego piękne oczy. Ich głębia mnie jednocześnie przerażała i pociągała.- Czułem się okropnie, gdy zobaczyłem was razem, śpiących w kantorku. Wszystko wyglądało jednoznacznie. Mam nadzieję, że mnie nie okłamujesz, bo naprawdę chcę ci wierzyć.

- Nie okłamuję- wyszeptałam. Ta chwila na pewno zapisze się jako jedna z najszczęśliwszych. 

  - Kochanie, zapomniałem wyrzucić prezerwatywę, widzisz tu gdzieś kosz?

Mój świat się zawalił. Nick spojrzał na coś za moimi plecami. Również się obróciłam i ujrzałam zadowolonego blondyna, z szatańskim uśmiechem na ustach. Oto nastał mój koniec. 

Luke rozglądał się teatralnie, a w ręce trzymał... prezerwatywę. Miałam ochotę go udusić. Nick gwałtownie się ode mnie odsunął.

- A więc tyle warte jest twoje słowo- powiedział ze złością, po czym odszedł zostawiając mnie samą z zadowolonym blondynem.

- Ups- powiedział, po czym podszedł do mnie. Nachylił się nad moich uchem- Zapamiętaj, aby ze mną nie zadzierać- wyszeptał, po czym odszedł mijając mnie.

__________________________________________________

Witajcie! Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;) Następny w tygodniu ( chyba w środę, ale nie wiem jak będzie działać mój internet 'o' )

Gwiazdkujcie, hejtujcie lub komentujcie :*** Pozdrawiam

Sztuczny związekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz