Gdy nabrałam troszkę odwagi weszłam do swojego pokoju. Wiedziałam kogo tam zobaczę, ale i tak sie zdziwiłam bo dziś był tam tak samo wyglądajacy chłopak co wczoraj, ale w oczach miał ból, nienawiść oraz coś w rodzaju gniewu. Jeff, który przyszedł tu wczoraj w oczach nie miał nic wspólnego z tymi uczuciami, wczoraj była obojętność przez chwilę, a potem lekkawa troska, nic mi się z tego nie zgadzało, ale moje przemyślnia przerwał jego chrypliwy glos.
- Dziś naprawie to co wczoraj zwaliłem
W środku odczuwałam strach i niepokój z powodu tego co miało się wydarzyć. Jeff powoli zaczą się do mnie zblizać, a ja sparaliżowana strachem nie mogłam nawet kiwnać palcem. Wtedy jego ręka wsunęła się do jego kieszeni, a mój wzrok wedrował za nią, Jeff powoli wyciagnął ręke z dziwnym uśmiechem na twarzy, zobaczyłam że wyciąga nóż, widzac to zaczęłam krzyczeć i uciekać w strone drzwi, gdy on przecią mi drogę i ustał naprzeciwko mnie.Staram się zrobić jakiś ruch aby uniknąć dźgnięcia nożem, po części mi sie udało, bo nóż był wycelowany w mój brzuch, ale drasną mnie w ręke. Uciekłam pod okno, gdy Jeff znów był przede mną spowrotem próbowałam sięgnąć klamki drzwi ale znowu to samo.Zaczełam powoli sie cofac, byłam przerażona, a Jeff zaczą się psychicznie śmiać, mam wrażenie że z mojego strachu i powoli podążał w moją stronę, nagle do pokoju wpadł Troy, widocznie musiał usłyszec mój krzyk.
- Zostaw ją!- Krzykną Troy
- Bo co!- Odkrzykną Jeff
- Bo to cudowna dziewczyna, a ty chcesz zrujnować jej życie, które właśnie teraz nabiera tępa. Kocham ją i nie pozwole ci jej skrzywdzić-staną w mojej obronie Troy.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, wiedziałam że nie mam się czego obawiać, bo on cały czas był przy mnie.Poruszony tymi słowami Jeff uciekł przez okno, a ja już nie wytrzymałam tych emocji, które przeszywały moje ciało, padłam na kolana i po moich policzkach spływały strumienie łez, nie chciałam aby Troy miał mnie za mięczaka dlatego schowałam twarz w dłoniach, co niestety nie dało rezultatu jakiego oczekiwałam.Troy podszedł do mnie i mocno przytulił, poczółam sie bezpieczna jak nigdy dotąd. Moje łzy spływały bardzo szybko po moich policzkach, bo jeszcze nie zdążyłam ochłonąć po tym jak Troy wyznał mi miłość, a tu tak szybko pojawił się Jeff i próbował mnie zabic.
- Ciiiii... niepłacz już. Jestem tu i niepozwolę Cię skrzywdzić nikomu- Uspokajał mnie Troy.
Zaczełam jeszcze głośniej szlochać na co Troy jeszcze mocniej mnie przytulił, wtuliłam twarz w jego umięśnioną klatkę piersiową. Tkwiliśmy w tej pozycji jeszcze jakieś pięć minut, poczym oderwałam się od niego i usiadłam na lóżku.Troy usiadł obok mnie i zobaczył moją ranę na ramieniu, o której przez to wszysko zapomniałam.
- Poczekaj opatrze ją- powiedział Troy patrząc na ranę.
- Nie trzeba, już nie boli- odpowiedziałam
- Nie mogę pozwolić abyś się wykrwawiła- Odparł śmiejąc się i znikając w dwiach
Gdy wrócil trzymał w ręce bandarz i wode utlenioną.
- Ałłłł - syknełam gdy chłopak przelał wodą moją ranę.
- Jeszcze chwilka- odpowiedział
Obandarzował moje ramie i jeszcze raz mnie obiął.Spojrzał mi w oczy i powoli złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, po czym zapytał.
- Czy ty Bella Swoon chciałabyś zostac moją dziewczyną?
Zaskoczył mnie tym pytaniem ale z uśmiechem na ustach odpowiedziałam
- No nie wiem... TAK!!!
Gdy to usłyszał uśmiechną się promiennie i pocałował namiętnie nie tak żarliwie tylko z delikatnością z uczuciem. Posiedzieliśmy resztę czasu rozmawiajac o tym co się wydażyło i o nas.Zrobiło się trochę późno.Troy westchną i powiedział, że musi wracać do domu, na to ja lekko posmutniałam, nie chciałam żeby szedł, to było oczywiste bo czułam się przy nim bardzo, ale to bardzo bezpieczna z niechęcią odprowadziłam go do dzrzwi, a on jeszcze raz na pożegnanie mnie pocałował i wyszedł. Po jego wyjściu poszłam do łazienki aby wziąć prysznic, gdy byłam przebrana w pidżame położyłam się spać. Śniły mi się koszmary, wytrzymywałam je bo nie były jeszcze takie straszne, ale w pewnym momęcie przyśniło mi się to co się wydarzyło i mometalnie się obudziłam cała we łzach chciałam, aby mój Troy był przy mnie w tej chwili.Gdy ochłonęłam spojrzałam na zegarek była 8:20.
- SPÓŹNIŁAM SIE!!!- krzyknęłam.