Rozdział 11

201 13 7
                                        

Ten rozdział chcę w szczególności dedykować mojej przyjaciółce
AmiAmi1
Która ze zniecierpliwieniem oczekiwała tego rozdziału więc proszę :3 <3


* Mesiąc po incydencie w mieszkaniu Belli*
***perspektywa Belli***
        Miną miesiąc od tamtej awantury u mnie w domu. W tym czasie oczywiście nie dowiedziałam się skąd się znają. Poznałam wszystkich z ekipy Creepy i nawet ich polubiłam. Z Jeffem się dogadujemy, ale nie zbyt dobrze. Troy wyjechał do babci, obiecując, że niedługo wróci. Oczywiście zrobiliśmy z moim chłopakiem Jeffowi wykład, że nie bede z nim bo kocham Troya. Nic o tym nie wspomina, ale ja przeczówam, że tak łatwoo się nie da. Więc w wielkim skrócie to tyle się działo. Nic szczególnego.
       
        Obudziłam się rano o 6:00. Wstałam o dziwo bez, żadnego problemu i nogi poniosły mnie do toalety. Po zrobieniu codziennej rutyny zeszłam na dół, zrobiłam sobie śniadanie po czym wybrałam się do szkoły. Idąc powoli przez park spotkałam moją BFF (Best Friend Forever) Jess. Szłyśmy powolutku bo miałyśmy jeszcze 1h30 minut do rozpoczęcia lekcji. Po drodze zaszłyśmy do sklepu po jakieś picie i kanapki do szkoły. Idąć opowiadałam Jess wszystko co się u mnie działo, pomijając oczywiście fakt o Jeffie. Ona umiała słuchać jak nikt inny. Zawsze wysłuchiwała do końca i nie przerywała, no może czasami by poprosić abym powtórzyła bo czegoś nie zrozumiała albo się o coś zapytać. Tak wędrując zasiadłyśmy sobie na huśtawki. Po huśtawkach już kierowałyśmy się do szkoły ponieważ miałyśmy jeszcze 20 minut do dzwonka na pierwszą lekcje. Przed samą bramą doszedł do nas mój chłopak Troy.  Przywitaliśmy się jak zawsze czyli buziakiem. Jess poszła juz pod sale mówiąc, że nie będzie już nam przeszkadzać. Idąc korytarzem za ręke z Troy'em czułam spojrzenia uczniów skierowanych na nas. Dziewczyny patrzyły wzdychająco na mojego chłopaka, zaś na mnie z nienawiścią, ich wzrok mówił "odpierdol się od niego! On jest mój!" niezabardzo się tym przejełam, bo wiem, że ja go kocham a on kocha mnie. Wiele razy mi mówił, że bardzo mnie kocha i nie opuści choćbym przestała go kochać. Dochodząc pod moją sale pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do sali poczym skierowałam się w moją standardową ławke czyli ostatnią pod oknem. Usiadłam.  Nauczyciele jak zwykle przynudają. Wpatrywałam się w okno jak w jakąś magiczną postać. Po długich męczocych i nudnych lekcjach wróciłam do domu. Gdy przeszłam przez próg zrzuciłam plecak na ławkę w przed pokoju i rozebrałam się. Weszłam do kuchni i włączyłam wode do gotowania na herbatkę. Wyjęłam z górnej szafki mój ulubiony kubek. Był on z moim imieniem i szarym misiakiem przytulającym serduszko, a sam był koloru błękitnego. Włożyłam do kubka saszetkę z malinową herbatką i zalałam wrzątkiem. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam, mój ulubiony serial. Po 20 minutach filmu, ktoś zapukał w drzwi, przerywając mi ten relaks. Westchnęłam i ruszyłam w stronę dochodzącego dzwięku. Byłam troszkę zirytowana ponieważ nie lubię jak ktoś mi przerywa. Otworzyłam drewnianą powłokę z grymasem na twarzy. Ujrzałam tam białą zakrwawioną bluze oraz opadające na ramiona czarne włosy. Wyróciłam oczami poczym spytałam.
- Czego chcesz?- warknęłam
- yyyy... Tak cześć, ciebie też miło widzieć. A teraz powiesz mi czy znasz takie coś jak dobre wychowanie?- zapytał wchodząc do budynku nawet nie pytając, czy może.
- Tak znam takie coś - oznajmiłam w czasie czego chłopak wszedł do salonu - niestety ty tego nie posiadasz - powiedziałam znacznie ciszej, jakby do siebie.
- Słyszałem! - odkrzykną. Wywróciłam oczami i weszłam do pomieszczenia gdzie chłipak rozwalił się na 3/4 części kanapy.
- Bo miałeś - burknęłam. Już się naszczęście nie odezwał. Spojrzałam na chłopaka i widze, że już chce się napić MOJEJ cherbatki.
- O NIE! NAPEWNO NIE! - prawie krzyknęłam podbiegając do Jeffa wyrywając mu kubek. Strasznie nie lubie jak ktoś pije z MOJEGO kubka. Poszłam do kuchni, biorąc moją herbatkę ze sobą, tak w razie czego, w czajniku woda była jeszcze ciepła wiec, włożyłam torebkę i zalałam wrzątkiem. Wróciłam do Jeffa siedzącego na mojej kanapie jak gdyby nigdy nic. Podałam mu kubek i usłyszałam pukanie do drzwi. Westchnęłam głosno i podreptałam zobaczyć kto to tym razem. Gdy otworzyłam drzwi troszeczkę się zezłościłam.

Nie złość się, złość piękności szkodzi. A nie przepraszam ty takowej nie posiadasz. Ehhh...  Kochana podświadomość
~ pieprz się - odpowiedziałam jej w myślach.
-  Jezu! Jeszcze tych mi tu brakowało...

——————————
Hejoo! Przepraszam za aż taki brak aktywności, bo lenistwo wzielo nademna góre xd. Wiec przepraszam <3

707- słów. Chyba, aż tak źle nie jest xD
Kocham was❤❤
~.BAJOO

Jeff The KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz