Rozdział 8

285 16 10
                                        

        ******** Miesiąc Potem********

        Jesteśmy z Troyem już jakiś miesiąc.Od tego czasu, Jeff nie pojawił się, ani nie dał, żadnego znaku życia.Miałam nadzieje, że go złapali aczkolwiek dwie myśli nie dawały mi spokoju.Pierwsza to ta czy Seryjny Morderca naprawde i na moje szczęście odpuścił sobie łatwy cel, jakim byłam ja. A druga to taka, że nadal nie moge uwierzyć, że taka osoba jak Troy się we mnie zakochał. Przypominając sobie jak on przy wszystkich wyznał mi miłość uśmiechałam się szeroko i promiennie.Dziś również tak było.
- Z czego się tak cieszysz?- zapytał stając w drzwiach
- Z niczego- Odparłam ciekawskiemu chłopakowi
- Ale kochanie, może i ja bym się cieszył, gdybm wiedział z czego- Powiedział zawiedzony moją odpowiedziął Troy trzymając ręce na mojej talii.
- Ale ty tą historie znasz, tylko... do niej powracasz- powiedziałam stanowczo, poczym podeszłam do mojego chłopaka, przytuliłam go mocno i... - Kocham Cię -...powiedziałam
- Ja też Cię Kocham Bello- odpowiedział z uczuciem w głosie.- Kochanie, przepraszam Cię ale musze wracać jest troche późno i wiesz troche jednak tej pracy domowej jest...
- Okey... Rozumiem ale wiesz, że nie musisz mi się tu spowiadać od tego jest ksiądz- zaśmiałam się cicho,Troy zrobił to samo.
- Dobrze to do zobaczenia jutro w szkole.
Pocałował mnie na pożegnanie i wyruszył do domu. Zostałam sama więc włączyłam jakąś komedie i zaczęłam oglądać. Z mojego pokoju usłyszałam, że coś spadło na podłoge i się potłukło, uzbrajając się w odwage, podreptałam do niego cicho. Gdy otworzyłam drzwi nikogo tam nie było. Westchnęłam cicho z ulgą i posprzątałam waze myśląc, że to przeciąg, zamknęłam otwarte okno *otworzyłam je, żeby przewietrzyć pokuj* i usiadłam do biurka wyciągając z szuflady szkicownik, ołówek i kartki. Gdy skończyłam, mój rysunek byłam z niego bardzo zadowolona, przedstawiał on mnie i Troya siedzących na moście a nad nami różowe chmury ułożyły się w kształt serca. Wyglądało to prze uroczo.Gdy po dwu godzinnym rysowaniu, się przeciągnęłam zobaczyłam czerwoną koperte na tablicy korkowej która wisiała nad biurkiem.
~Jak mogłam jej wcześniej nie zauważyć?- zapytałam się w myślach.
Sięgnęłam po koperte.
-ciekawe od kogo...- powiedziałam do siebię po cichu.- hmmm... Pewnie od Troya przyczepił ją tu kiedy poszłam do łazięki.
Otworzyłam koperte.Było tam coś nabazgrolone, to napewno nie Troy on nawet ładnie pisał a to było napisane jak kura pazurem. Koniecznie chciałam dowiedzieć się co jest tam napisane, więc staram się cokolowiek rozczytać. Po paru prubach odało się przepisać list na drugą kartke, z której mogłam to przeczytać, aby lepiej zrozumieć i się skupić czytałam na głos.

Hej Bello
Przepraszam za wszystko co zrobiłem, że chciałem cię zabić. Byłem centymetr do tego by to zrobić. Prosze wybacz ale... Niewiem jak ci to powiedzieć by nie wyjść na palanta ... Bo widzisz... To, że jestem SERYJNYM MORDERCĄ nie oznacza, że nie mam serca...

- Ta jasne!- parsknęłam- Gdybyś miał serce nie zabijał byś ludzi z zimną krwią-  powdziałam do siebie już wiedząc kto jest Autorem tego listu. Był to Jeff.Czytałam dalej.

... Ani uczuć. Chciałbym Cię uświadomić, że strasznie nie lubie kochać innych bo wtedy staje sie miekki jak... Człowiek. A seryjny morderca nie może być miękki. Ale wracając do tematu to ... Bello... Bo ja... Ja Cię... Kocham... Tak Bello wyksztuśiłem to KOCHAM CIĘ  i dlatego nie potrafie cię zabić.
JEFF.

- Czy właśnie się stało to co się stało? Czy SERYJNY NAJBARDZIEJ KRWAWY MORDERCA napisał mi list w którym pisze, że mnie KOCHA?!- krzyknęłam wiedząc, że nikt mnie nie usłyszy bo jestem sama w domu.
- Tak Bello naprawde cię... Ja cię kocham- mówił włażac przez okno Jeff.
Okey, myliłam się nie jestem sama w domu...
- JEFF!!- Krzyknęłam szybko schodząc z krzesła i bardzo powoli cofając się w kierunku drzwi - C..co  t..t..ty ..tu  r..r..robisz?- jąkałam się.
- Spokojnie, nie zrobie Ci krzywdy...
- Nie wierze Ci!!- wasnęłam po czym żuciłam się do ucieczki.
Jeff szybko znalazł się przy mnie i mnie obją. Ja sparaliżowana strachem nie mogłam się ruszyć. Po moich policzkach spłynęły łzy. Strsznie się bałam, cholernie strasznie się bałam. Wtedy do pokoju wszedł Troy.
- Zostaw ją!!!- krzykną po czym wyrwał mnie z ramion mordercy i schował za siebie.
- Troy nie wtrącaj się!!!- Krzykną Jeff
- Kurde Jeff stary nie pozwole Ci skrzywdzić jedynej osoby ktorą kocham!
- To ja ją kocham!!! - wrzasną Jeff. Chyba było go słychać nawet za granicą.
- Zaraz co?!- wrzasnęłam niespodziewanie i ustałam pomiędzy chłopakami.- To wy się zancie?! I lubicie?!
- Bello wytłumacze ci to...jak on se pójdzie.
- NIE!!! MASZ MI WYTŁUMACZYĆ TO TERAZ!!! TROY CHOLERA!!! JESTEM TWOJĄ DZIEWCZYNĄ WKOŃCU!!! POWIEDZ MI TO NATYCHMIAST!!!
- DZIEWCZYNĄ?!- wrzasną Jeff
- Tak! A tobie nic do tego!- krzyknęłam patrząc Jeffowi w oczy pełne żalu i złości.
- Chyba jednak coś, skoro mój najepszy kumpel ma za swoją dziewczynę osobe którą kocham akurat ja!
- Co?!- krzyczałam głośniej niż dotychczas- najlepszy kumpel?! Troy o czym on mówi masz mi to wytłumaczyć TERAZ W TEJ CHWILI!!! - wrzeszczałam patrząc w oczy Jeffa zachwile w Troya i znowu Jeffa i tak wkółko. Czekałam na odpowiedź mojego chłopaka...

Jeff The KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz