Wysiedliśmy szybko z samochodu. W momencie gdy moje stopy, odziane w białe Vansy, zetnęły się z asfaltem w mojej głowie zaszumiał okropny dźwięk. Zachwiałam się. Nie potrafiłam utrzymać równowagi i oparłam się o drzwi samochodowe które chwile wcześniej zamknęłam. Jest mi cholernie gorąco a przed oczami mam czarne kropki czasem zmieniają się one w granatowe, lekko czerwone. Po chwili pojawił się Zayn.
-Hope, co się dzieje? - chyba zauważył. Zachwiałam się do przodu chcąc zrobić krok. Nie udało się. Teraz opierałam się tylko głową o ramię mulata. Miał na sobie czarną skórę która przykleiła się do mojego spoconego czoła.
-Musimy iść - powiedział i ręką odsunął mnie od siebie - Odpoczniesz w samolocie - dodał z nutką troski w głosie. Pokiwałam głową i wzięłam głęboki oddech. Kropki z przed moich oczu zniknęły i ustało bijące ciepło z wnętrza mnie. Otarłam rękawem pot który zebrał się na moim czole i postawiłam krok do przodu. Nadal lekko się chwiałam co zayważył Zayn. Złapał mnie za ręke. Delikatnie ale na tyle mocno by mnie utrzymać w razie gdybym zemdlała. Splótł nasze palce a mnie przeszły ciarki pod wpływem jego dotyku. Dlaczego? Dlaczego jest mi dobrze? Dlaczego czuję motyle w brzuchu? Wszytko jest pojebane.
Idziemy w stronę ogromnego lotnistka 'Heathrow Airport London'.
Wchodząc przez ogromne drzwi dociera do mnie zapach luksusu. Mnóstwo ludzi przemiaszcza sie przez lotnisko. Jedni idą w tą stronę co my inni, po drugiej stronie wracają i wychodzą przez ogromne drzwi. Dokładnie przez takie przez jakie my weszliśmy.Ich miny są różne. Jedni się cieszą, widzę nawet skaczące z radości i piszczące dzieci, ludzie różnych narodowości, cudzoziemcy mieszają się kolorami z ludźmi białej karnacji. Widzę nawet kilkuosobową grupę chińskich mężczyzn i kobiet. Mają delikatnie żółtą karnację. Stoją przy schodach ruchomych prowadzących w dół. Są one umiejscowione na boku całego lotniska przy ogromnej ścianie która od góry służy jako coś w rodzaju balkonu.
Ale nie wszyscy się cieszą. Kilka par płaczących w swoich objęciach. Staruszkowie żegnający się w rodziną która prawdopodobnie jedzie na wakacje lub po prostu opusza Anglię. Rozglądam się gdy wpadam na wysokiego Afrykanina, ale nadal niższego niż Zayn. Ma ciemne oczy i białe zęby. Wygląda na uprzejmego i przeprasza mnie po Angielsku. Odchodzi a Zayn widząc cały incydent przyciąga mnie do siebie jak najbliżej.
Idziemy w stronę ogromnego blatu, koloru biało-niebieskiego, ciągnącego się od jednego końca lotniska do drugiego który zamiast ściany ma szybę w około metrowe kwadraty, formują je cieniutkie białe listewki. Pomiędzy blatam znajdują się ledwo widoczne zarysy drzwi. Jest ich około 10 i dosłownie ginął przy ogromny blacie. Idziemy kilka minut a ja dostrzegam coraz więcej szczegółów.
To kasy biletowe. W końcu przed oczami staje nam wysoki mężczyzna czarnej karnacji. Jest dość, jak to mile ujmując, puszysty. Ubrany w niebieską koszulę i czarne spodnie. Na głowie miał firmową czapkę.
Na koszuli wisiała luźno plakietka
"Nathan Fray - Dział ochrony obsługi bramek Heathrow Airport London"
Spojrzałam spowrotem na "Nathana".
-Chciałbym rozmawiać z Billem Watsonem - powiedział stanowczym głosem Zayn. Mina ochroniarza zmieniła się na bardziej uprzejmą i odpowiedział - Oczywiście, Pan Malik tak? - Zayn kiwną głową - Proszę za mną - powiedział i gestem ręki kazał podążyć za nim. Ominęliśmy bramki i weszliśmy w jedne z drzwiczek blatu. Następnie przez kolejne drzwi do korytarzu. Był wąski i długi. Na suficie wisiały białe lampy a ściany były granatowe. Za podłogę służyła czarna wykładzina. Przeszliśmy kilka metrów i weszliśmy do drzwi po lewej stronie z napisem Bill Watson.
Tam ochroniaż nas zostawił. Po zamknięciu drzwi Zayn przywitał się się męskim uściskiem. Bill był wysokim blondynem o niebieskich oczach. Ubrany w białą koszulę i czarne spodnie, podobnie jak Nathan. Tyle że na jego plakietce pisało 'Bill Watson - Pracownik Działu Technicznego Bramek ' Heathrow Airport London '.
Następnie przedstawił mnie.Rozmawiali około 15 min. Dowiedziałam się że lecimy do Norwegii. Bill ma dostęp do biletów oraz może nas bezpiecznie przeprowadzić byśmy nie musieli przechodzić przez bramki. Nie mamy czasu, mamy broń, znaczy Zayn ma, i z tego co wiem Jonh będzie przeszukiwał kamery w lotnisku.
Kto bogatemu zabroni?Po 20 minutach jesteśmy już w samolocie. Rozebrałam się z bluzy i ułożyłam wygodnie na skórzanym, kremowym fotelu. Zastanawiam się co będzie dalej?
- Zayn, co teraz? - pytam się ale przy ostatnim słowie głos mi się łamie. W oczach pojawiły się łzy które zaczęłam przecierać dłońmi. Wtedy w oczach Zayna pojawiło się coś czego jeszcze nigdy nie widziałam. Taki błysk, smutny.
- Ty się nie przejmuj, ja się wszyskim zajmę - mówi a jego ręka ląduje na mojej delikatnie poczerając ją na zewnątrz.- Dziękuje - wyszeptałam i...
CZYTASZ
Be Careful (Zayn Malik)
FanfictionNienawidzę Cię, bo zrujnowałeś moje dotychczasowe ułożone życie. Nieznoszę Cię, bo zniszczyłeś moje wszystkie plany. Kocham cię, nie potrafię tego wytłumaczyć. Historia dwojga młodych ludzi którzy w głębi serca są tacy sami a jednak tak różni. Co s...