4.Now, You're mine

731 43 0
                                    

Weszliśmy do wielkiego salonu. Urządzony był w kolorach zielonym, kakaowym, żółtym i białym. Całosć wyglądała bardzo przytulnie i miło. Siadłam na wielkiej kanapie na przeciwko ogromnego telewizora. Obok mnie usiadł Jonh, kładąc swoją ochydną ręke na moim udzie.

Zayn widząc to tylko prychną i rzucił się wygodnie na fotel obok nas.

Zayn-Więc?-zapytał szatyn unosząc lewą brew ku górze. Jonh tylko nachylił się nademną i wyszeptał:

Jonh-Idź do kuchni i zrób nam herbatę.-kiwnęłam głową i wstałam w poszukiwaniu kuchni. Czułam na sobie wzrok obu mężczyzn gdzy przechodziłam ale nie zwruciłam na to najmniejszej uwagi. Poza tym co bym mogła zrobić? Mogłabym dać im obyu z liścia ale wiem, że nie skończyłoby się to dobrze, w każdym razie dla mnie.

Znalazłam kuchnię która również zrobiła na mnie nie małe wrażenie. Wlałam do czajnika wody i wstawiłam na gaz. W szafkach znalazłam herbatę. Szukanie kubków nie było już takie proste. Gdy w końcu znalazłam odpowiednią szafkę okazało się że kubki są na najwyższej półce.

Cholera.

Nie marnując czasu wspiełam się na wysepkę. Już prawie bym go dosięgnęła gdyby nie krzyk Zayna z salonu. Po tym nie pamiętam już nic.

.

.

.

Do kurwy nędzy co tak pika? Otwarłam oczy ale po chwili znów je przymknęłam z powodu światła padającego prosto na nie. Mogłam się domyśleć, że jestem w szpitalu. Ostatnie co pamiętam, to jak Jonh kazał mi się ubierać, później był Zayn, chyba.

Po chwili ktoś wszedł do sali. To był Zayn. Delikatnie odwruciłam głowę ale to był zły pomysł. Wszystko zaczęło wirować. Poczułam się jak na haju. Nie żebym kiedyś coś brała. Czujecie ten sarkazm?

Chłopak usiadł na krześle stojącym obok łóżka.

Zayn-Jak się czujesz?-zapytał patrząc na mnie.

Hopey-Umm...bywało lepiej.-powiedziałam po czym zaczeliśmy noramlną rozmowę. Zayn okazał się nie być takie zły na jakiego wygląda. Rozmawialiśmy na różne głupie tematy. Jak się okazało miałam wstrząs mózgu i skręconą kostkę. Nieźle musiałam pierdolnąć. Okazało się że robiąc herbatę w kuchni spadłam z szafki.

Hopey-Gdzie jest Jonh?-zapytałam mając nadzieję że szlag go trafił.

Zayn-Musiał wyjechać. Przez ten czas zamieszkasz u mnie-powiedział. Chyba r
Trzoszkę się zdenerwował. Nie wiem czym. Może na wspomnienie o Jonh'u? Sama nie wiem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Zayn wyszedł mówiąc że ma sprawy do załatwienia. Zdziwiło mnie to bardzo bo wcześniej wydawał się być wyluzowany. Żartował i rozmawiał ze mną. Faceci są łatwi a jednak tacy trudni.

Ze szpitala po 4 dniach odebrał mnie Zayn. To tego czasu nie widziałam się z nim. Nie odwiedzał mnie. Zrobiło mi się trochę przykro ale co ja na to poradzę? On ma tylko pilnować bym mu nie zwiała. Cały czas też myślałam o mamie. Jak się teraz czuje? Czy zgłosiła już coś na policję? Nie mam z nią żadnego kontaktu. Nie mam kontaktu z nikim prócz......pielęgniarek ale teraz już zostałam sama. Został mi jeszcze Zayn ale jakoś nie wydaje mi się żeby się mną przejmował.

Droga do jego domu dłużyła się niemiłosiernie. Patrzyłam się w okno obserwując jak deszcz spływa po szybach. Jechaliśmy przez las. Mimo że było południe zrobiło się szaro. Nie widać było ani słośca a nawet chmut. Szara przepaść.

Przemyślenia przerwał telefon Zayna. Chłopak wydawał się być wyluzowany.

Zayn-Musimy jeszcze gdzieś jechać-oznajmił gdy rozłączył się. Przytaknęłam i znów odwruciłam się z stronę okna.

Zayn-Wszystko w porządku?-zapytał ale ja wiedziałam że zna odpowiedź. Nie odpowiedziałam. Dalej gapiłam się w okno.

Zayn-Zamierzasz mi odpwiedzeć?-tym razem jego ton głosu był o wiele ostrzejszy.

Hopey-Nie, nic nie jest w porządku-odpowiedziałam a chłopak nie odezwał się już. Po kilku minutach dojechaliśmy pod jakiś klub. Może nie jakiś bo podejrzewam że jeden z najlepszych w mieście.

Gdy wysiedliśmy chłopak mocno złapał mnie za ramie i przybliżył do siebie.

Zayn-Gdy tam wejdziemy ani mi się waż żadnych numerów. Nie zadajesz pytań i nie odzywasz się do nikogo. Jeżeli nie w domu czeka cię kara. Zrozumiałaś?-powiedział uśmiechając się z wyższością. Nie byłam w stanie nic odpwiedzieć więc po prostu pokiwałam głową. Szatyn tylko złapał mnie za ręke wchodząc do klubu bez kolejki. Zdziwiło mnie to, że zamiast w głąb pomieszczenia szliśmy do jakiejś piwnicy ale postanowiłam się nie odzywać nie chcąc pogarszać swojej sytuacji. Jak się okazało weszliśmy do drugiego pomieszczenia. Było tu trochę mniej ludzi. Widzać było że byli oni z wyższej półki. Podeszliśmy do grupki chłopaków. Zayn przywitał się z nimi oraz przedtawił mnie. Usłyszałam parę komntarzy typu 'niezła dupa' ale jakoś szeczególnie się tym nie przejełam. Odsunęłam się trochę na bok gdy dołączyło do nas parę dziewczyn. Każda umalowana i nafaszerowana botoksem patrzyła na mnie z pogardą. Szeptały coś do siebie i gdyby nie to że nie wiem jak zareaguję Zayn przywaliłabym im w twarz. Odsunęłam się trochę bardziej i zaczęłam rozglądać się. Wszystko tu było o wiele bardziej zorganizowane. Ci ludzie nie zachowywali się jak wygłodniałe zwierzęta ale jak ludzie silnie potrzebujący ostrego seksu. Odeszłam jeszcze parę kroków widząc że Zayn hest zajęty. Byłam już przy wyjściu gdy poczułam ręce na mojej talii.

O cholera.

Odwruciłam się ale ku mojemu zdziwieniu nie był to Zayn ale jakiś mężczyzna. Przestraszyłam się. Spojrzałam w stronę Zayna. Nadal siedzieł odwrucony tyłem do mnie.

Facet-Jeżeli nie będziesz sprawiała problemów to może wyjdziesz z tego żywa-powiedział ciągnąc mnie w stronę wyjścia.
.
.
.
Hej miśki. Wiem że nic nie dodawałam ale postaram się to naprawić. Jak Wam się podoba rozdział?

Be Careful (Zayn Malik)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz