.....Zayn.....
Siedziałem w klubie i myślałem o tej dziewczynie. Hopey. Cudne imię.
Wiedziałem co oni chcą z nią zrobić. Nie chcą żeby była dziwką. Chcą by była tylko ich dziwką. A raczej tylko jego. Mojego ojca.
Sukinsyn.
Nic mnie z nią nie łączy. Jednak czuję cholerną potrzebę chronienia jej.
Piękne oczy. Cudne imię. Idealne ciało. Delitakny głos. Pełne usta. Nieskazitelna cera.
Zapragnąłem żeby to wszystko było moje. Lubie czuć w rękach to co chce. Zerwałem się z krzesła i skierowałem się w stronę wyjścia.
Jechałem dość szybko jak to miałem w zwyczaju. Nie przejmowałem się że mogę spowodować wypadek, ponieważ jestem pijany.
Zatrzymałem się pod swoim domem. A reczej wielką rezydencją. Mieszkałem sam. Czasem tylko, czyli kiedy mi to odpowiada, przebywa tutaj Zofia. Sprzątaczka. Ma ok. 35 lat.
Po tym jak zaparkowałem samochód w garażu weszedłem do środka i skierowałem się do kuchni.
Wszystko w tym domu, pomimo że był mój, wydaje mi się obce. Nie pasuję do mnie. Te jasne ściany. Przytulne kanapy.
To nie tak że jestem jakimś złym charakterem. Po prostu to nie pasuje do mnie. Mieszkanie urządziła projektantka.
Ale to nie ważne. Wyjąłem z lodówki sok pomarańczowy i wlałem do szklanki. Moje myśli krążyły wokół Hopey. Z moich zamyśleń wyrwał mnie telefon wibrujący w mojej kieszeni.
Zayn-Tak?-zapytałem znudzony a jednak stanowczy. To mój ojciec.
Jonh-Jesteś w domu?-spytał. Ciekawy jestem czego chce.
Zayn-Tak...o co chodzi?-
Jonh-Jutro przywiozę do ciebie Hopey.-WTF!?
Zayn-Co?Po jaką cholerę?-nie ukrywam zdumienia.
Jonh-Ktoś musi wytłumaczyć jej zasady.-zamarłem
Zayn-O której?-
Jonh-11-powiedział po czym rozłączył się.
......Hopey......
Następnego dnia wstałam ok.9.00. Umyłam się i przebrałam. Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego mnie porwali. Martwie się o mamę, która z pewnością odchodzi od zmysłów. To nie dawało mi spokoju. Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Jonh.
Jonh-Ubieraj się...-
Hopey-Co?
Jonh-To co słyszałaś skarbie.-powiedział po czym podał mi jakąś kurtkę.
Po godzinie podjechaliśmy pod jakiś dom. Wow. Willa. Nawet więcej.
Przez całą drogę siedziałam cicho i patrzyłam w okno. Cały czas padał deszcz. Wysiedliśmy po czym Jonh złapał mnie za ręke i prowadził w stronę drzwi. Odrazu po wejściu poczułam ten zapach który mógł należeć tylko do Zayn'a. Weszliśmy do przedpokoju. Zza ściany wychylił się chłopak. Zayn. Ubrany był w zwykłe dresy i czarną koszulkę. Pomimo tego wyglądał niezwykle seksownie.
No świetnie... zapowiada się ciekawy dzień.
CZYTASZ
Be Careful (Zayn Malik)
FanfictionNienawidzę Cię, bo zrujnowałeś moje dotychczasowe ułożone życie. Nieznoszę Cię, bo zniszczyłeś moje wszystkie plany. Kocham cię, nie potrafię tego wytłumaczyć. Historia dwojga młodych ludzi którzy w głębi serca są tacy sami a jednak tak różni. Co s...