~ Nigdy cię nie opuszczę ~

5.3K 430 104
                                    

-Co? Dlaczego przyszedłeś do mnie?
-Bo...- wahał się czy powiedzieć czy nie.

Tak szczerze to mi to zwisa. Nie obchodzą mnie uczucia takie jak miłość. Sa mi zbędne.

-No? Wysłów się - zaczęło mnie to irytować.
-Bo to o Ciebie chodzi. - mówiąc to patrzył się głęboko w moje oczy. Poczułem jak na moje policzki wstępuje rumieniec.
-Haha, ale zabawne. - odwróciłem zirytowany i zawstydzony wzrok. Kurwa! Prawie wziąłem to na poważnie!

-Kuna... - usiadł niebezpiecznie blisko mnie. Odruchowo się odsunąłem. Szatyn przybliżył się jeszcze bardziej i chwycił mnie za podbródek, sprawiając że patrzyłem się głęboko w jego oczy. Dopiero teraz byłem w stanie dostrzec ich głębię. Piękny głęboko ciemny odcień zielonego. Zarumieniłem się zdając sobie sprawę, że gładzę Yorokobiego...Nie. Yoro. Po policzku. Cały czerwony wziąłem rękę i odepchnąłem lekko rękę Yoro, po czym się odwróciłem wzrok. Jakim jebanym cudem nie zauważyłem, że gładzę go po policzku?! Jak?! No kurwa jak?!

Poczułem jak szatyn kładzie rękę na moim policzku i odwraca moją głowę w swoją stronę. Zbliżył swoją twarz bliżej mojej i złączył nasze usta w pocałunku. Otworzyłem oczy ze zdziwienia. Próbowałem się wyrwać, ale Yorokobi objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Otworzył moje usta na siłę własnym językiem i wszedł do środka. Badał wnętrze mojej całej jamy ustnej. Po chwili z całej siły odepchnąłem go i wstałem z kanapy. Posłałem mu pogardliwie spojrzenie i wytarłem usta.

-Kuna...Ja... - próbował się wytłumaczyć
-Wynoś się stąd natychmiast!
-K-Kuna...
-Nie odzywaj się do mnie! Miyane mówiła mi jaki jesteś!
-Miyane? - spuścił głowę i wstał z kanapy bez słowa udając się w stronę drzwi. Chwycił za klamkę i odwrócił się patrząc na mnie blagalną o przebaczenie miną. Odwróciłem wkurwiony do granic możliwości wzrok. Może byłem wściekły ale nie chciałem skrzywdzić jego uczuć. Sam nie wiem czemu. Tak po prostu. Wyszedł z mieszkania mówiąc jeszcze ,,przepraszam,,

Następny dzień ~~

Obudziłem się z wielkim bólem głowy i zaczerwienionymi oczami. Tylko dlaczego są zaczerwienione? Czyżbym płakał? Dlaczego? ...nieważne.

Leniwie wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Spojrzałem na kanapę i przypomniało mi się co zrobił Yoro...kobi. ogarnęło mnie obrzydzenie. Podszedłem do lodówki i szybkim wzrokiem oceniłem, że jedyne co jestem w stanie zrobić to kanapki z szynką.

Kiedy skończyłem jeść zadzwonił mój telefon. Odebrałem nie patrząc kto dzwoni.

-Halo? - zapytałem połykając resztę kanapki.
-Cześć - usłyszałem głos Yorokobiego
-Skąd masz mój numer?!
-Znalazłem w książce telefonicznej. Posłuchaj ja--

Nie dokończył, ponieważ rozłączyłem się i rzuciłem telefon na łóżko. Poszedłem do swojego pokoju, z zamiarem poczytania jakiejś książki. Dobrze mi to zrobi. Wziąłem z mojej skromnej ale bardzo ładnej półki na książki, pierwszą lepszą powieść i usiadłem na łóżku. Cały czas słyszałem jak telefon dzwoni. Cholerny...nie! Spokojnie Kodokuna! Zignorowałem wszystko i wczytałem się w lekture.

Kiedy skończyłem dołożyłem książkę z powrotem na półkę i poszedłem sprawdzić telefon. Ciekawe ile razy ten wbił dzwonił...C-Co?! 68 razy?! O co mu do jasnej cholery chodzi?!

Usłyszałem dzwonek do drzwi i z lekkim niepokojem podszedłem aby je otworzyć. W progu stanęła Miyane. Wpuściłem ją do środka po czym za nią zobaczyłem Yorokobiego. Moje oczy nie wiedzieć czemu zalały się łzami. Miyane szybko się odwróciła i kiedy zobaczyła szatyna stojącego za nią, kopnęła bo z całej siły w krocze i wyleciała do środka jak torpeda przytulając mnie mocno uprzednio zamykając na soba drzwi. Targany różnymi odczuciami wtuliłem się w Miyane dalej płacząc

-Spokojnie...jestem przy tobie - Miyane mówiąc to bardziej mnie do siebie przytuliła - Nigdy cię nie opuszczę...

you're mine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz