Może i wiedziałem, że te słowa są ulotne i nietrwałe...Ale w tamtym momencie nie chciałem być tego świadom. Miyane, była dla mnie najdroższą przyjaciółką. Kimś na kogo zawsze mogę liczyć. Nie pytała, tylko była i pomagała.
******************************
Dziś poniedziałek...Ale i tak nie pójdę do szkoły. Muszę sobie wszystko poukładać. Yorokobi mówił to w żartach czy był poważny? Nie wiem. I też nie wiem czemu, czuję w środku potworną pustkę. Tak jak wtedy gdy mój ojciec odszedł na zawsze.
Wtuliłem się w poduszkę ludzkich rozmiarów i zacząłem wspominać dawne czasy z ojcem Kiedy jeszcze żył. Byliśmy nierozłączni. Ojciec i syn. Po moich policzkach pojedyńczo zaczęły spływać łzy. Ale ich niewycierałem. Chciałem aby wszyscy widzieli moje cierpienie, nawet jeśli mieliby to gdzieś. Chciałem patrzeć na świat przez pryzmat bólu i cierpienia. Chciałem być sam, ale jednocześnie być z kimś. To takie trudne. Wszystko mi się miesza. Wspomnienia są zamglone i niewyraziste i dziurawe. Uczucia są mieszane i skomplikowane. Widok jest rozmazany. Co się dzieje?
Zamknąłem oczy chcąc chociaż na chwilę zapomnieć. O wszystkim. O życiu. O ludziach. O uczuciach. O wspomnieniach. Wszystkiego zapomnieć i zacząć żyć na nowo.
Czułem jak oczy same się zamykają. Świadomość znika. Wszystko staje się czarne. "Śpi kochanie. Niedługo do nas dołączysz" usłyszałem delikatny głos jakby przez mgłę, ale po chwili wszystko stało się czarne.
Powoli odzyskiwałem świadomość. Poczułem pod sobą coś niewyobrażalnie miękkiego. Otworzyłem powoli oczy i spojrzałem na świat dookoła mnie. To nie był świat...To było...niebo. Wstałem i rozejrzałem do dookoła. Wszystko było białe. Wokół latały anioły i wesoło śpiewały jakieś pieśni. Ruszyłem przed siebie, nie wiedząc co mnie czeka. To i tak nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia.
-Kochanie... - Usłyszałem za sobą delikatny i piękny głos.. - Chodź do mnie...
Bez słowa ruszyłem w stronę melodyjnego i delikatnego głosu. Szedłem coraz szybciej, a głos coraz bardziej się oddalał bez przerwy mówiąc "kochanie...chodź do mnie...". Nawet nie spostrzegłem, kiedy zacząłem biec. Jednak wciąż nie mogłem dogonić właściciela głosu.
Po kilkudziesięciu minutach biegania w te i we wte za głosem, udało mi się dobiec do jego właścicielki. Skąd wiem, że to kobieta? Ponieważ miała na sobie białą suknie. Długie blond włosy padały na ramiona na łagodne spojrzenie dodawało jej uroku. "Podejdź..." Jej głos mnie hipnotyzował. Przypominał głos mojej matki. Melodyjny, delikatny, kobiecy...cudowny. podchodziłem coraz bliżej, bardziej zniewalany przez jej głos. Podszedłem bliżej. Wyciągnęła do mnie rękę, już prawie jej doykałem. Kiedy...obudziłem się, wtulony w poduszkę.
-A więc to był tylko sen... - powiedziałam po nosem.
Przez następne trzy dni zostałem w domu. Nie wychodziłem, nie jadłem. Tylko piłem. Dzisiaj jest czwartek. 7:50. Wyszedłem z domu ubrany w czarne rurki i białą luźną koszulkę oraz beżowy sweter z czarne pionowe paski i ozdoby na ramionach.
Przekroczyłem próg szkoły ignorując spojrzenia dziewczyny.
-Etto...Kodokuna-Senpai czy....
-Nie - powiedziałem, nawet na nią nie patrząc i omijając ją.
Wszedłem do klasy i usiadłem w swojej ławce. Jeśli nauczyciel będzie miał pretensje pokaże mu faka i na tym się skończy. Dupa! Nikt nie powinien wnikać w moje prywatne sprawy.
Na szczęście cały dzień minął szybko i bez zbędnych pytań. Jedyne co mnie zdziwiło i w sumie nie obchodziło Yorokobiego nie było w szkole. Ale szczerze miałem to w głębokim poważaniu. Powoli zacząłem iść w stronę domu, jednocześnie słuchając muzyki.
Nagle ktoś na mnie wpadł. Prawie się przewrociłem, kiedy poczułem czyjeś ręce oplatające mnie w talii. Otworzyłem oczy i zobaczyłem wysokiego brunetka o pięknych niebieskich oczach. Nasze twarze znajdowały się bardzo blisko siebie. Poczułem jak się czerwienie. Chłopak postawił mnie do pionu.
-Przepraszam, nie patrzyłem gdzie idę - podrapał się nerwowo po karku.
-N-Nic się nie stało...
-Jestem Takanashi Hiroki. A ty? - wyciągnął dłoń
-Kodokuna Kodoku. - uscisnąłem ją i zapadła niezreczna cisza.
Hiroki jeszcze raz przeprosił i ruszył w swoją stronę. Wydawał się całkiem miły. Ruszyłem z powrotem w stronę domu.
Wszedłem do niego i rzuciłem się na kanapę. Po chwili myślenia o bzdurach zasnąłem

CZYTASZ
you're mine
Teen FictionSiedemnastoletni uczeń liceum Yunoru, Kuna Kodoku musi odnaleźć swoją drogę i zrozumieć swoje uczucia. Czy mu się to uda? Po nazwie raczej się domyślacie co tu występuje. Najwyższe noty; #145 miejsce w kategorii Dla Nastolatków 21.06.2016 #77 miejsc...