Rozdział 3 - Złapana

338 17 6
                                    

Delikatnie odchyliłam kratkę wentylacyjną, aby wystawić przez nią głowę. Czysto. Miałam szczęście, że jeszcze tu nie dotarli. Rozejrzałam się za czymś, na co mogłabym skoczyć, by nic sobie nie zrobić. Okazało się, że szyb jest tuż nad łóżkiem. Zadowolona wystawiłam jedną nogę i chwilę nią pomachałam, tak na wszelki wypadek. Nie chciałam przecież wpaść w pułapkę. Wystawiłam drugą nogę i już prawie skoczyłam, kiedy usłyszałam szmer. Coś tutaj nie pasowało. Zastanawiałam się, czy to przez szumy uszne wywołane przez tabletkę czy rzeczywistość. W mgnieniu oka znowu schowałam nogi. Zwyczajnie się bałam i nie chciałam ryzykować. Wtedy dotarło do mnie, że Szymon już tu biegnie. Nie mam czasu do stracenia. Wyskoczyłam.

Kiedy spadłam świat wokół mnie zaczął wirować. To chyba nie był dobry pomysł. Najważniejsze, jednak było to, że ucieknę przed tymi obrzydliwcami. Wydałam z siebie cichy jęk, ponieważ po upadku dolegliwość głowy nasiliła się. Czułam się, jakby cała pulsowała. Musiałam się, jednak otrząsnąć. Szybko poniosłam się z posłania i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je, a przed nimi stał Szymon. W jednej chwili, je zatrzasnęłam, gdy zauważyłam, że z szafy wychodzi Dyjan.

Już po mnie. Teraz nie zależy mi już na niczym. Mogę nawet to powiedzieć - teraz mnie zgwałcą.

Pobiegłam w stronę szybu łudząc się, iż zdążę uciec spowrotem. Prawie mi się udało, kiedy osiemnastolatek złapał mnie za kostkę. Pisnęłam. On tylko złapał mnie od tyłu i zakrył usta, bym nie krzyczała. Po kilku sekundach do sypialni wszedł Szymon, śmiejąc się pod nosem:

- Naprawdę myślałaś, że nam uciekniesz? - Zadrwił blondyn. - Naiwna.

Po moim policzku zaczęły spływać łzy. Cicho załkałam. Dyjan puścił mnie, aby pójść zamknąć drzwi. Mogłabym spróbować uciec, ale i tak by mnie złapali - to nie miało sensu. Po prostu stałam.

- Dlaczego mi to robisz? - Wyszlochałam przez łzy.

- Sam nie wiem, dla zabawy, rozrywki.-Uśmiechnął się szyderczo.

- Pierdol się! - Krzyknęłam po czym splunęłam mu w twarz. Szczerze go nienawidziłam.

Ten podszedł do mnie po czym z całej siły uderzył mnie w twarz. Oszołomiona, w bólu, upadłam na podłogę. Na policzku został czerwony ślad.

- Zrobisz to po dobroci czy mamy cię zmusić? - Zapytał Dyjan. Jednak w jego głosie nie wyczułam chęci, by coś mi zrobić. Po prostu powiedział te słowa jak ,,cześć".

Dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Nawet nie podnosząc głowy, nie odezwałam się.

- Okej- Odpowiedział Szymon kręcąc głową. - Dziewica?

Milczałam. Gwałciciel podszedł do mnie, po czym rzucił na łóżko jak worek ziemniaków. Czułam odrazę i do niego, i do siebie. Kiedy przyszpilił mnie do łóżka byłam przerażona. Cała drżałam ze strachu. Napastnik przysunął się bliżej mojej twarzy i wepchnął mi język do gardła. Ugryzłam go. Zawył z bólu i odsunął się ode mnie. W napadzie złości kopnął mnie w brzuch. Zgięłam się w pół, niemal mdlejąc. Drugi z nich podszedł do mnie i przytrzymał w pasie. Biłam go pięściami po plecach, wiłam się i kopałam, na próżno. Szymon złapał mnie za nogi. Resztkami sił ściskałam kolana, by tylko nie mógł ich rozszerzyć. Napięłam wszystkie mięśnie, a serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Oprawca chwycił moje łydki i brutalnie pociągnął do siebie. Byłam tuż przed nim. Dyjan, pomógł mu rozszerzyć mi nogi. Czułam wstręt i bezradność. Zaczęłam ich błagać i prosić, aby mnie zostawili, na nic. Łzy przesłoniły mi widok. Któryś z nich, nie wiem który, włożył swoją rękę pod moje spodnie. Byłam tak zlękniona, że nie miałam siły krzyczeć. Nastolatek wepchnął mi tam palca. Zawyłam z bólu.

- Ej, Dyjan. - Powiedział z psychopatyczną ekscytacją. - To musi być dziewica i to jaka, zobacz jaka ciasna, jeden palec ledwo mi się mieści.

W oczach studenta dostrzegłam cień współczucia. Chyba nie był przekonany do ranienia mnie tak bardzo jak jego kolega. Po chwili z jego twarzy zniknęły wszelkie emocje. Rozwarł mi kolana i zrobił to samo co Szymon. Jednak on nie był tym podekscytowany, wydawało mi się, że słuchał się kolegi. Syknęłam, wydawało mi się, iż jestem bezwartościową dziwką.

- I co ciasna, nie ? - Spytał go nastolatek.

- Naprawdę chcesz to zrobić?- Upewnił się Dyjan - Ona może wykrwawić się na śmierć.- Ostrzegł go.

Szymon po zamyślił się na kilka sekund, po czym odpowiedział:

- Ta suka ugryzła mnie w język.- Przypomniał- Musi mieć porządną nauczkę- Dodał bez skrupułów.

- Tylko się bała. - Brunet spojrzał mi w oczy. - Spójrz na nią, jest przerażona.

Czyżby on naprawdę mnie bronił? Ten gwałciciel?

- No i dobrze. To zwykła dziwka. - Zaszydził blondyn.

- Proszę. -Skomliłam- Nikomu nic nie powiem.

- Kto pozwolił ci się odzywać?!- Skarcił mnie Szymon, po czym uderzył w brzuch. Ostry ból przeszył całe moje ciało, wydawało mi się, że narządy wewnętrzne się rozpływają. Podciągnęłam kolana pod brodę próbując go złagodzić.

- Zostaw ją Szymon, co zrobisz kiedy ją zabijesz? - Upomniał go Dyjan.

- Nie zamierzam jej zabić- Syknął tamten. - Chce się tylko zabawić, a jakby co to zakopiemy ją w lesie. - Na jego twarzy pojawił się psychopatyczny uśmiech.

Czyli to zamierzają ze mną zrobić ? Porzucić w lesie, abym rozkładała się ze zwierzętami? Na myśl o tym wpadłam w panikę i zaczęłam się trząść. Dyjan już nic nie powiedział, jedynie spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.







Impreza - Inna niż zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz