Moje życie ostatnio strasznie się zmieniło. Ja i moi rodzice przeprowadziliśmy się do Hampshire. Są tutaj cudowne widoki. Mój domek znajduje się na odludziu. Mieszkam w samym środku lasu i jedynym sąsiadem jest pewien Christian Donavan. 20-letni mężczyzna, bogaty i w dodatku przystojny. Jego dom to duża posiadłość, bardzo luksusowy i zjawiskowy. Uwielbia nocne wędrówki po górach, a z samego rana wyjeżdża swoim Jeepem na miasto. Przynajmniej dwa razy w miesiącu odwiedzają go jego rodzice. To naprawdę mili ludzie. Pamiętam, poznałam ich w drugi dzień naszej przeprowadzki do tak uroczego domu. Tylko szkoda, że nie przyjeżdżają w weekendy. Minęły już trzy miesiące, a ja nie mogę znieść jego głośniej muzyki, którą puszcza w samym środku nocy. Co najgorsze to jedyni sąsiedzi. Drugim sąsiadem jeśli można to tak nazwać, znajduje się niecałe dwa kilometry dalej- to leśniczówka. Na szczęście mieszka i pracuje tam mojego taty kolega, nazywa się Jev. Moi rodzice wyjeżdżają na weekend do dziadków, czasami zabierają do nas moje koleżanki lub kuzynki bym się nie nudziła w domu. Ja ostatnio nie miewam ochoty nigdzie jeździć, więc zostaje sama w domu. Swój cenny czas zapełniam czytając książki, bo ostatnio dość tą czynność zaniedbuje.
Tak więc, to była sobota. Moi rodzice pojechali do dziadków. Zostałam sama w domu. Była słoneczka pogoda, wiec nie chciałam tej okazji zmarnować. Na szyje zawiesiłam aparat.
- Może zrobię kilka dobrych ujęć przyrody?- pomyślałam. Poszłam więc na długi spacer po górach. Chodziłam wzdłuż dróżki, szlaku, bo nie chciałam się zgubić. Po drodze robiłam zdjęcia okazałym widokom oraz zwierząt, których napotkałam. Szłam pomiędzy wysokimi drzewami i tak zatopiłam się we własnych myślach.
Nie wiedziałam ile czasu już idę. Straciłam rachubę czasu. Ale gdy się odwróciłam, kompletnie nie zauważyłam, że zboczyłam z wyznaczonej mi drogi i nie wiem gdzie jestem. Wkrótce niebo zasnuło się ciemnymi, szarymi chmurami. Pierwsza kropla deszczu, niczym grudka lodu, uderzyła mnie w ramię. Później kolejna. I jeszcze jedna. Wciągu kilka sekund rozpadało się na dobre. Nie wiedziałam co robić. Mogłam pomyśleć, w końcu mieszkam w górach, pogoda zmienna jest. Szukałam dróżki, którą poprzednio szłam. Zaczęłam się cofać, ale stwierdziłam, że zabłądziłam. Byłam cała przemoczona aż do suchej nitki. Jednak to bez sensu szukać drogi. Może kogoś spotkam po drodze? Nagle niebo zajaśniało. To błyskawice i grzmot. Byłam przerażona. Sama w lesie i to w ciągu burzy. Musiałam poszukać schronienia. Kierowałam się przed siebie nie zważając na burze. Wyobrażałam sobie, że wciąż idę przy słoneczniej pogodzie, a grzmoty to jedynie świergot ptaków. W oddali dostrzegłam domek. Wyglądał na opuszczony. Ale zawsze to coś niż nic. Więc udałam się w stronę domku.
YOU ARE READING
Please, don't be mad
Random17-letnia Jessica wraz z rodzicami wyprowadza się do miejscowości Hampshire. Czy spodoba jej się życie w samym środku lasu obok szalenie bogatych sąsiadów Donavan? *** Pewnego dnia Jessica idzie na spacer po górach, niestety nagła zmiana pogody pro...