Rozdział 4

41 5 0
                                    


Wróciłam do domu i od razu poszłam spać. Jak widać mam dobrego sąsiada i wystarczył jeden taniec na ściszenie muzyki. Coś mnie przebudziło. Znów głośna muzyka, która dobiegała z domu Donavanów. Patrzę na zegarek, godzina pierwsza w nocy.
-On chyba oszalał!

Wstałam z łóżka jak oparzona i poszłam na balkon, z którego miałam widok na dom sąsiada. Jeszcze nigdy nie czułam w sobie takiego gniewu.
-JESZCZE JEDNA TAKA IMPREZA, A POLICJA BĘDZIE MIAŁA TUTAJ PATROL! –nawrzeszczałam, wyładowując całą furię.

Jak widać nikt mnie nie słyszał. Moje krzyki zagłuszała głośna muzyka.

-CHRISTIAN! TY CYMBALE JEDEN! OBIECAŁEŚ!

Poszłam do pokoju ubrać się w stosowne ciuchy na imprezę, pomalowałam się i pokręciłam delikatnie włosy. Wysypałam sobie jeszcze do ręki proszku na objętość i wsypałam je we włosy.

-Jeśli ty nie wyłączysz tej muzyki, sama to zrobię.- powiedziałam to sama do siebie przyglądając się w lustrze.
Ubrałam trampki i od razu skierowałam się w stronę drzwi. Gdy wchodziłam na podwórko Chrisa odechciało mi się tam wchodzić. Widziałam jak kilka osób wymiotowało na podwórku i trzymało w ręku alkohol, jeszcze inni dopiero przyjeżdżali na imprezę. Widzę, że mój sąsiad lubi grube biby. Weszłam do środka i od razu rozbolała mnie głowa od głośnej muzyki i pisków. Nie wiem co było nie tak. Kiedyś lubiłam takie klimaty. Odkąd się przeprowadziliśmy nic nie było takie samo. Zmiana otoczenia i w ogóle. Tęskniłam za swoimi przyjaciółmi i nocnymi wypadami. Tęskniłam za wygłupami i naszymi spotkaniami. Tęskniłam za dawną Jessi. Zawsze to ja byłam w centrum uwagi. Wszyscy mnie uwielbiali, śmiali się z moich żartów, wystarczyła moja obecność , a wszystko było dobrze. Stałam tak w progu przez kilka minut rozmyślając. Niektórzy już wychodzili, ale ja wzięłam się w końcu w garść. Wyprostowałam się i poszłam się zabawić. Szłam wzdłuż ciągnącego się korytarza i skręciłam do kuchni.

Stała tam blondynka w czarnej obcisłej sukience. Od razu się odwróciła i popatrzyła się na mnie jak na ducha.

-Wszystko okej? -spytałam. Po chwili dziewczyna oprzytomniała i uśmiechnęła się słodko.

-Pamiętam cię! To ty co szukałaś Chrisa i niezbyt się bawiłaś- wzruszyłam ramionami.

-Coś w tym rodzaju.

-Wcześniej jak przyszłam, by podać ci cos do picia ciebie już nie było- posmutniała.

-Bo wyszłam- oznajmiłam- Mówiłam, że miałam tylko ważną sprawę do Chrisa.

-Ach tak. Okej. Ale teraz już mi nie uciekniesz.

Blondynka nalała mi soku i zmieszała go z wódką.

-Chcesz? Ja też się napiję.

-Nie, dzięki. W sumie...

-Naleję ci. Tak w ogóle to Vika jestem.

-Jessica –Vika wyciągnęła do mnie ręce, by się przytulić. Uściskałam ją mocno i krzyknęłam:

-CZAS SIĘ ZABAWIĆ!!

-Już cię lubię.- Blondynka podała mi kubek z napojem i wzięła mnie pod ramię. Poszłyśmy do salonu potańczyć. Stanęłyśmy po środku pokoju i zaczęłyśmy się kołysać, opadać na dół i wznosić się w górę. Chłopaki dookoła zaczęli gwizdać i prosić o więcej, ale my tylko zaprzeczyłyśmy głowami i wybuchnęłyśmy śmiechem.

Nagle Dj zaczął krzyczeć jak się bawicie, a my skakaliśmy jak szaleni oddając się muzyce.



Please, don't be madWhere stories live. Discover now