Rozdział 7

38 4 0
                                    


Oczami Chrisa

Wychodząc z domu Jess, nie mogłem uwierzyć, że się całowaliśmy. W dodatku mnie ugryzła! Chciałbym jakoś cofnąć czas i chociaż się jej spytać czy ona tego chcę. Z resztą byłem zbyt natarczywy i szybki. Ale myślałem, że to jest jasne. Nie wiem czy ona poczuła to samo w dniu, w którym się poznaliśmy. Robiło mi się głupio na samą myśl, jak powiedziała mi, że jest tu od 3 miesięcy, a ja w ogóle nie wiedziałem o jej istnieniu. Była moją sąsiadką i nadal jest, ale teraz jest inaczej. Pamiętam, stała z Loganem w pokoju rozmawiając. Uśmiechała się sympatycznie do mojego kolegi. Żałowałem, że nie byłem na jego miejscu. Stałem jak cymbał w progu wpatrując się w jej osobę. Gdy ją poznałem jej glos wydał mi się znajomy, jakbym gdzieś ją słyszał. Moja pewność wzrosła kiedy zaproponowałem jej taniec. Opowiadała mi jak się zgubiła i nocowała podczas burzy w opuszczonej chatce. Gdy zamykałem już drzwi, pojawiła się znikąd Viki. Oczy miała podpuchnięte i całe czerwone z płaczu. Nie pytając o nic mocno przytuliłem ją do siebie.

-Musze ci coś..po..po..powiedzieć Chris-wychlipała zachodząc się płaczem.

-Później mi wszystko opowiesz, najpierw zaparzę ci naszej ulubionej kawy TCHIBO.

Na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.

-Ty zawsze wiesz jak mnie rozbawić. Kocham cię braciszku.

-Ja ciebie bardziej. Pocałowałem ją w czółko i udaliśmy się w stronę kuchni.

Nastawiłem wodę i usiadłem na krześle obok niej. Miała spuszczoną głowę i bawiła się nerwowo palcami.

-Co jest?- spytałem troskliwie.

-No bo...-zaczęła- pamiętasz jak widziałam te szpilki w DeeZee? Popatrzyłem na nią rozczarowany. Myślałem, że ma jakiś poważny powód do płaczu, ale to jest kobieta, więc każdy powód jest ważny.

-Kupiłam takie mamie na urodziny, ale ona rzuciła we mnie tymi butami i kazała mi się wynieść z domu. Odetchnęła głęboko i mówiła dalej- mama zaczęła wyzywać mnie od najgorszych córek świata i odcięła mi dostęp od konta w banku. Mówiła, że nie będę wydawać na darmo pieniędzy na moje zachcianki. Ale to były moje przecież własne zarobione pieniądze. Tyle się napracowałam, a ona miała czelność mnie oskarżyć, że zabrałam jej część pieniędzy z konta mówiąc, że kradnę jej pieniądze.

Przeczesałem włosy ręką, patrząc na Viki ze współczuciem.

-To na ostro. Stwierdziłem- ale ty naprawdę przelałaś te pieniądze?

-Właśnie ci tłumacze, że NIE! Czego nawet ty mi nie wierzysz? Jestem zakupoholiczką, ale staram się mieć znaczną część sumy z moich własnych ciężko zarobionych pieniędzy! Krzyknęła- myślałam, że chociaż ty mnie wesprzesz.

-Rozumiem cię. Ale wiesz, że nasi rodzice muszą kontrolować pieniądze. Może ktoś im do cholery ukradł? Nie wpadłaś na ten pomysł? No bo skoro nie ty to kto?

-Ale Chris...-ciągnęła dalej zapłakana- gadaliśmy o tym. Spakowała mnie i kazała przestać mi kłamać.

-No to ładnie- schowałem twarz w dłoniach kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową.

-Czy ja mogłabym..? No wiesz, chociaż przez kilka dni...

-Tak, możesz u mnie nocować ile chcesz. W końcu jesteśmy rodziną. Masz swój pokój na górze. Będziesz tu ile zapragniesz.

Blondynka uściskała mnie i powiedziała:

-Tak bardzo ci dziękuję, i dziękuję, że uratowałeś Jessice od Logana. Weś mu przegadaj do rozumu, bo to nie jedna taka sytuacja się zdarzyła- Viki spojrzała na mnie gniewnie i mówiła dalej- Powinieneś się z nim już nie zadawać i nie powinien tu już nie przychodzić! Widzisz jaki jest teraz cięty na Jessi!- krzyczała- Jessica to silna dziewczyna widzę to po niej, ale musisz jej pilnować.

Please, don't be madWhere stories live. Discover now