Rozdział VIII "Obóz Pół-krwi"

165 11 0
                                    

Odzyskiwałam przytomność kilka razy. 

Pierwszy raz ocknęłam się kiedy, prawdopodobnie Will niósł mnie w stronę niewielkiego wzgórza na którym rosła gigantyczna sosna. Wokół nas panowały egipskie ciemności, ale za wzgórzem widać było niewielką łunę światła, co oznaczało że jednak coś tam jest. Ból w ręce z każdą sekundą stawał się coraz mocniejszy. Zaczęliśmy się wspinać po wzgórzu. Wtedy dostrzegłam że ta olbrzymia sosna dymi się lekko u dołu. Chciałam coś powiedzieć, ale zemdlałam. 

Kiedy drugi raz się obudziłam leżałam na jakimś łóżku, a nade mną krzątało się kilka osób. Rozmawiali cicho ze sobą, więc nie mogłam do końca usłyszeć o czym rozmawiali. Nie mogłam również dostrzec ich twarzy. Wszystko wokół mnie było zamazane jak na poruszonym zdjęciu. Wtedy usłyszałam że ktoś szepcze moje imię. Powoli odwróciłam głowę w tamtą stronę. Wciąż widziałam niewyraźnie, ale zdawało mi się że widzę Nicka. I słyszę jego głos. Mówił do mnie spokojnie i cicho jakby chciał mnie uspokoić.

- Wszystko będzie - w jego głosie wyczułam lekką desperację - Będzie dobrze Blanka. Zobaczysz.

Ścisnął moją dłoń. Tym małym gestem dodał mi mnóstwo otuchy. Uśmiechnęłam się słabo, po czym zamknęłam oczy. Nico nie przestawała do mnie szeptać. Mówił że kiedy wyzdrowieje zadba o to bym mogła się szkolić, że przekona moją mamę do powiedzenia mi całej prawdy. Że już niedługo wszystko mi wytłumaczy. Że nie będę musiała się już zastanawiać co jest rzeczywistością, a co fikcją. Przez cały ten czas nie puszczał mojej ręki. Uspokoił mnie troszkę, bo strach krążył po całym moim ciele. Czemu?Nie czułam już ani prawego ramienia, ani prawej ręki. Błagałam w myślach bym nie straciła reki, bo nie wiedziałam czy dam radę rysować bez niej. Bałam się że nie będę mogła nią ruszać. A jeśli tak się stanie to co ze wszystkimi czynnościami które codziennie wykonywałam. Jak wtedy będzie wyglądało moje życie? Ale nawet to nie był główny powód mojego strachu.  Martwiłam się również o Jacka. Co się potem z nim stało, kiedy Nico zabrał mnie z parku. Czy wrócił do domu i powiedziała o wszystkim rodzicom. A jeśli tak, to czy martwili się o mnie? Zastanawiałam się czy mnie szukają. Czy zgłosili moje "porwanie" na policje. Tyle pytań krążyło po mojej głowie. I na żadne na razie nie mogłam uzyskać odpowiedzi. Po kilku minutach znów straciłam przytomność. Z wyczerpania fizycznego i umysłowego.

Za trzecim razem kiedy się obudziłam byłam śpiąca, ale ból w ręce już prawie znikł. A przede wszystkim czułam rękę. Odetchnęłam z ulgą. Słyszałam przyciszone głosy trzech osób które znajdowały się niedaleko mnie. Mówili cicho, ale i tak ich dobrze słyszałam.

- Co teraz zrobimy? - usłyszałam dziewczęcy głos

- Zostanie tu póki co - to był głos Willa - Jutro z samego rana pojadę do Jennifer i wszystko jej wyjaśnię. I powiem gdzie jest Blanka, żeby się nie denerwowała.

- A jeśli się obudzi zanim Jenny się tu pojawi? Co mam jej powiedzieć? - dziewczyna która rozmawiał z chłopakami wydała się zmartwiona

- Najlepiej prawdę. Ona już i tak za wiele podejrzewa. Bez sensu jest przed nią udawać że nic się nie dzieje - powiedział Nico

Cicho westchnęłam i odepchnęłam od siebie wszystkie możliwe dźwięki. Byłam wykończona, a to co teraz usłyszał tylko bardzie mnie zezłościło. Nie chciałam póki co słyszeć nic więcej. Potem kiedy będę się już lepiej czuła pogadam z Nickiem o tym co się wydarzyło tamtego wieczoru, gdzie jestem i zadam mu pewnie z milion innych pytań, które mam nadzieje doprowadzą mnie do prawdy. Ale teraz byłam zbyt zmęczona i postanowiłam sobie że nie będę sobie zaprzątać niczym głowy. Dlatego wyłączyłam mój umysł i pozwoliłam się ponieść sną. Po raz pierwszy od kilkunastu dni nie śniło mi się nic niepokojącego. Właściwie nic mi się nie śniło. I to było najpiękniejsze.

Trzynasta przeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz