Rozdział VI"Niedługo dla mnie umrzesz"

170 13 0
                                    

Mnie więcej na początku maja moje prace były w połowie ukończone. Wszystkich czternastu bogów miałam naszkicowanych, a z ośmiu z nich było już gotowych. Jeśli chodzi o technikę to zdecydowałam się na suche pastele, ponieważ nigdy za bardzo za nimi nie przepadałam. Tak, to ma sens. Chciałam po prostu postawić sobie wyżej poprzeczkę. Pewnie większość z was wciąż myśli że to bez sensu. Ale trudno. Ja nie lubię iść na łatwiznę. Codzienne po szkole jeździłam o Graniato gdzie rysowałam. No i przy okazji spotykałam się z Nickiem, który starał się ogarnąć mój zeszyt do matematyki. Chyba nie szło mu za dobrze, bo podawał się zwykle po dwudziestu minutach. Pewnie nasuwa się wam pytanie czemu tworzyłam pracę końcoworoczną w kawiarni mojej korepetytorki? Miałam kilka ważnych powodów.

Po pierwsze: mój przyjaciel uparł się że będzie mi pomagał z tym projektem. Nie wiem jak on chciał to zrobić, ale w sumie mi to nie przeszkadzało. A skoro Nico chciał mi pomóc to to żebyśmy pracowali u mnie w domu nie było dobrym pomysłem, zważywszy na to że wciąż nie powiedziałam rodzicom że przyrznię się z facetem emo. Poza tym oni w kółko zawracali mi głowę pytając jaki temat na prace wybrałam. Za każdym razem mówiłam im że to niespodzianka. Ale oni i tak w kółko próbowali ze mnie wydobyć co wymyśliłam. I gdyby nie to że mama reagowała ostro a wszystko co było związane z mitologią to powiedziałabym im już dawno o tym co wymyśliłam. A właściwie co wymyślił Nico.

Gdzieś pod koniec pierwszego tygodnia miesiąca Nico postanowił sobie że będzie krytykował wszystkie moje pomysły i korygował je na swój sposób.

- Nie. Hera ma bardziej wredny wyraz twarzy - dorysował jej wystający język i rogi na głowie. Szybko je wymazałam i poprawiłam rysunek.

- Przesadziłaś z tym. Afrodyta aż tak nie błyszczy - szybko dorysował bogini miłości kilka pryszczy na twarzy i wąsy. Wydarłam mu kartę w ostatniej chwili, bo dorysowałby jeszcze kilka rzeczy.

- I przestań rysować Hadesa jako Drakulę! - wykrzyknął - Gdzie ty widziałaś Drakulę w Nowym Jorku? - zmazał ponury grymas bogowi, a na jego miejscu narysował szeroki uśmiech. Spojrzał na mnie, a potem na rysunek - Nie. On źle wygląda z uśmiechem. Co innego by mu dorysować?

- Przestań!- krzyknęłam, rzucając w niego jednocześnie niebieską pastelom, którą jeszcze sekundę temu rysowałam szorty Posejdona - To moje prace, a nie twoje. I to ja decyduje kto i co się na nich znajduje i jak to wygląda.

- Ja tylko mówię jak to według mnie powinno wyglądać - powiedział niewinne

- A ja ci tylko mówię że to moje prace - powiedziałam wracając do rysowania sortów

Przez chwilę Nico siedział cicho po czym znów zaczął nawijać.

- Przestań! Nie mogę się skupić

- Po co ty się musisz skupiać? - spojrzałam na niego wrogo - Ty po prostu kolorujesz obrazki

- Ja rysuję, nie koloruję - wycedziłam przez zęby. Wiedziałam że Nico chciał mnie wkurzyć dlatego starałam się opanować. Chociaż było to naprawdę trudne.

- Co ci tak zależy żeby skończyć te prace przed połową maja?

- No bo jak wcześniej oddam prace, to wtedy wcześniej się dowiem czy przepuszczą mnie do kolejnej klasy. A jak będę to wiedziała, to przynajmniej będę mogła się skupić na tym by nie zawalić innych przedmiotów. A trzeci powód jest taki że w dniu urodzin chcę sobie odpocząć od wszystkiego co mnie denerwuję Więc lepiej uważaj, bo i ty za chwilę możesz też znaleźć się na tej liście.

- Kiedy masz urodziny? - zapytał zaciekawiony

- Dwudziestego pierwszego maja - odpowiedziałam obojętnie

Trzynasta przeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz