- Skończyłam! - krzyknęłam, wyrzucając ręce do góry.
Rachel spojrzała na mnie zaskoczona, a następnie podeszła, by zobaczyć jak wyszedł mi obraz. Mina jej zrzedła, kiedy zobaczyła moje dzieło. Uśmiechnęłam się zadowolona.
- To niesprawiedliwe - powiedziała patrząc na swoje płótno. Nie zostało jej wiele do dokończenia. - Ja się dłużej rozkładałam ze sprzętem i zrobiłam wszystko z większą ilością szczegółów.
- To już nie moja wina - chwyciłam pędzel i podpisałam się w prawym dolnym rogu.
Rachel popatrzyła na mnie krzywo, ale nic nie powiedziała. Kiedy skończyłam, spojrzałam na nią kątem oka. W jej oczach dostrzegłam niebezpieczne zielone ogniki. Nim zdarzyłam zareagować mój nos był już w niebieskiej farbie. Rachel zaśmiała się złowieszczo, wymachując pędzlem z niebieską farbą na wszystkie strony.
- Teraz mamy wyrównane rachunki - powiedziała zadowolona
O nie. Ja tak się z nią nie będę bawić. Niech nauczy się przegrywać. Sięgnęłam ręką do tyłu i chwyciłam puszkę z farbą. Nie wiedziałam, jakiego jest koloru, ale wtedy się to nie liczyło. Przygotowałam się do biegu, spinając wszystkie mięśnie.
- Nie. Teraz mamy wyrównane rachunki - chlusnęłam na nią farbą i ze śmiechem uciekłam plażą.
- BLANKA!!! - krzyknęła za mną na cały głos, ale ja biegłam najszybciej jak potrafiłam i szybko się oddaliłam od miejsca gdzie malowałyśmy. Po chwili skręciłam przy strumieniu i biegłam wzdłuż niego. Rachel mnie już nie mogła dogonić.
Zwolniłam, kiedy byłam pewna, że moja przyjaciółka mnie nie ściga. Ale wiedziaam, że i tak niedługo mnie dopadnie z zemstą. Teraz puki co musiałam znaleźć jakieś schronienie, żeby "przeczekać burze". Kiedy właśnie zastanawiałam się gdzie się ukryć, usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa, który biegł w moją stronę. Reszta jego rodzeństwa stała przy ściance wspinaczkowej. Przystanęłam i poczekałam, aż do mnie dobiegnie.
- Cześć - przywitał się ze mną.
- Hej - odpowiedziałam mu nie przestając się uśmiechać. Znieruchomiałam, kiedy stanął przede mną cały ubrudzony sadzą i zadrapaniami na twarzy i rękach. Na lewym ramieniu wciąż miał bandaż. Podczas bitwy nabawił się paskudnej rany. - Jak tam ramię?
- Już nie boli, a rana się już prawie zgoiła - spojrzał zdziwiony na mnie - Co ci się stało?
W pierwszym momencie nie zrzumiałam, o co mu chodzi. Kiedy sobie uświadomiłam, że mam nos nadal w farbie szybko chciałam ja zetrzeć, ale zdążyła już zaschnąć. Przeklęta Rachel. Ta farba to jednak było za mało. Zrobiłam się czerwona jak burak ze wstydu.
- To farba. Malowałyśmy razem z Rachel na plaży, a potem przez przypadek wywołałam wojnę pomiędzy nami
- Zaschła? - zapytał, cicho się śmiejąc. Kiedy kiwnęłam głowę wybuchnął głośnym śmiechem. Popatrzyłam na niego zdezorientowana. Uśmiechnął się do mnie pocieszjąco, po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął w dół wzgórza prowarząc mnie w stronę jeziora - Zmyjemy ją zaraz.
- Ty teras nie masz przypadkiem zajęć - zapytałam patrząc na niego zaskoczona.
- Mam, ale już się wspinałem więc nic się nie stanie, jeśli na chwilę znikne - wzruszył ramionami - Pewnie i tak nikt nie zauwarzy, że mnie nie ma.
- Nie zauwarzą, że nie ma grupowego?
Zaśmiał się krótko.
- To że jestem grupowym nie oznacza, że cały czas muszę ich pilnować. Sami potrafią o siebie zadbać. W końcu to półbogowie.
CZYTASZ
Trzynasta przeklęta
FanfictionBlanka może nie ma wymarzonego życia, ale ma rodzinę która ją kocha i wspiera w realizowaniu jej marzeń. Kiedy pewnego dnia potrąca tajemniczego mężczyznę, całe jej życie diametralnie się zmienia. Dziewczynę zaczynają nawiedzać dziwne sny, dostrzega...