third symphony

6.3K 602 365
                                    

Sobotni dzień postanowił spędzić wraz z przyjaciółką, Avery, która była również prawą ręką w jego małym, ogrodowmym biznesie.

Avery Clave to dwudziestotrzyletnia, niewysoka brunetka. Louis przyjął ją do pracy, gdyż potrzebowała pieniędzy na wychowanie dwuletniej już córeczki, Alice, która swoją drogą wielbiła szatyna ponad wszystko. Avery musiała prędko rzucić dopiero co rozpoczęte studia z powodu ciąży. Krótko mówiąc – wpadła. Lecz kochała córkę całym sercem, po prostu facet, który zrobił jej dziecko, jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Ale nie poddała się i zabrała się za samotne wychowywanie dziewczynki. Miewała chwile załamania, aż wkrótce na jej drodze pojawił się Tomlinson – sąsiad, mieszkający piętro wyżej. Wpadła na niego przez przypadek na klatce schodowej, kiedy to przypadkiem rozrzucił jej siatki z zakupami, a ta zwyzywała go i tak rozpoczęła się ich znajomość.

Siedzieli właśnie u niej w mieszkaniu, podsumowując zyski z poprzedniego miesiąca i zapisując terminy na kolejne zamówienia. A Alice zasypiała na kolanach Louisa.

- Masz spotkanie dziś o osiemnastej. Umówić tam gdzie zawsze? Kawiarnia Margaret?

- Nawet w sobotę nie dadzą człowiekowi odetchnąć? Dziś nie mogę. Przełóż.

- Ale klient koniecznie chce spotkać się dziś. Powiedział, że to bardzo pilne i jest w stanie zapłacić nawet dwa razy więcej.

- No i pięknie, moje plany legły w gruzach. – jęknął, a mała Alice już zasnęła oparta o jego klatkę piersiową – Pójdę lepiej ją położyć. – ułożył ją w łóżeczku, przykrywając beżowym kocykiem. Wychował wszystkie swoje siostry, więc chcąc nie chcąc miał trochę wprawę w niańczeniu dzieciaków.

- Co za plany miałeś na dziś? – Ave przyjrzała mu się z pod zmrużonych oczu, kiedy tylko wrócił z powrotem do salonu – Znam cię na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że to coś ważnego, a może raczej ktoś. Opowiadaj.

- Poznałem super seksownego faceta i umówiliśmy się na dziś wieczór, ale to spotkanie z klientem wszystko mi pokrzyżowało. Nawet nie mam do niego numeru, żeby to przełożyć. – westchnął.

- Nie odpuszczaj sobie tak łatwo, złap go gdzieś i wyjdziecie innym razem.

- Łatwo ci mówić. To jest pieprzony Harry Styles, jego nie jest łatwo złapać.

- Zaraz, co? To ten młody dyrygent? – zdziwiła się brunetka – W takim razie pędź do filharmonii, z tego co słyszałam występuje tam w tym miesiącu.

- Dzisiaj go tam nie ma. Sprawdzałem nawet repertuar. Wiem to dziwne i do mnie nie podobne, ale ten facet zamieszał mi w głowie.

- W takim razie przykro mi Lou, ale ja nie mogę pomóc ci w żaden sposób. – przejechała pokrzepująco dłonią po jego ramieniu – Pójdę przygotować nam jakiś obiad, a ty się nie zamartwiaj. Kiedy ponownie się spotkacie, wytłumaczysz mu wszystko, a on na pewno zrozumie, jest inteligentnym facetem, czyż nie?

- Dzięki Ave, jesteś najlepsza. A teraz zrób mi obiad, bo umieram z głodu.

- Nie dość, że dla niego pracujesz, pocieszasz, to jeszcze każe ci robić za gosposię. – rzekła z rozbawieniem.

- Hej! Sama się na to godziłaś, nie narzekaj.

Czasem się zastanawiał co on by biedny począł bez Avery u boku. Była dostępna dla niego w każdej chwili. On wspierał ją jak tylko mógł i ona jego również. Była najlepszą przyjaciółką jaką mógł sobie wymarzyć. Kiedy Alice miała zapalenie płuc, spędził z nimi dwie doby w szpitalu, a kiedy Louis przesadził z alkoholem, ta drobna kobietka zaopiekowała się nim, pilnując aby podobne zdarzenie więcej nie miało miejsca. Zapoznał ją nawet ze swoją rodziną, która bardzo ciepło przyjęła zarówno Avery, jak i Alice.

bitter sweet symphony × stylinson [✔️]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz