postanowiłam, że będę dawać dedykacje wybranym osobą, które zauważę w powiadomieniach
+przeczytajcie proszę notkę pod rozdziałem x
×××
Harry gładził opuszkami palców rozpalone ciało Louisa. Wzdrygnął się kiedy poczuł dotyk jednego z chłodnych pierścionków w okolicy obojczyka. Przymknął oczy, przekręcając szyję na bok i wypuścił powoli wstrzymywane od dłuższej chwili powietrze. Harry zaczął składać małe pocałunki przy jego szczęce, tym samym łaskocząc końcówkami włosów rozgrzaną skórę. Przejechał powoli rękoma po klatce piersiowej Louisa i zatrzymał je na talii, a ten poruszył się z zniecierpliwieniem, zaciskając swoje małe dłonie na pomiętej już białej kołdrze.
- Spokojnie kochanie. – usłyszał przy uchu niezwykle zmysłową chrypkę, co przyniosło odwrotny wynik od zamierzonego, gdyż Harry sprawiał, że umysł Louisa wariował. Czuł tylko wiśniowy zapach jego loków i jego oddech na sobie.
Harry zjeżdżał delikatnymi muśnięciami ust coraz niżej, a Louis czuł się jak w niebie. Miał dosłowne wrażenie, że latał, czuł się leciutki, a jego ciało jakby odmawiało posłuszeństwa, aż w końcu obraz mu się rozmył.
Zdezorientowany, przekręcił się na materacu, nie wiedząc, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę. Telefon pod poduszką nieustannie dzwonił i wibrował, więc wygrzebał go stamtąd i mrużąc oczy odczytał napis na wyświetlaczu.
- Dlaczego do jasnej cholery budzisz mnie tak wcześnie rano, Zayn? – mówił bardziej ochryple niż zwykle, przecierając zmęczone powieki. Nadal znajdował się w półśnie i musiał rozejrzeć się dookoła, w upewnieniu czy na pewno nie ma z nim Harry'ego.
- Stary, jest po dwunastej.
- To bardzo wczesna pora w moim świecie. Mów, co to za ważna sprawa, przez którą zaburzyłeś mój spoczynek?
- Ktoś zniszył moją grządkę ze stokrotkami. Czy ty przypadkiem nie jesteś w to zamieszany? Po co ja w ogóle pytam... Jasne, że jesteś. Masz jakieś dobre wytłumaczenie?
- Uwierzysz mi jeśli powiem ci, że przyprowadziłem tam Alice i pewnego atrakcyjnego mężczyznę? – wygrzebał się z pod kołdry, zgarniając z podłogi parę dresowych spodni, które miał założone kilka dni wcześniej i otworzył szafę, wyjmując z niej czystą koszulkę i parę skarpetek.
- Czyli teraz wyrywasz facetów na dzieci i kwiaty? – Zayn zaczął się śmiać po drugiej stronie słuchawki, kiedy Louis męczył się z ubieraniem jedną ręką – Nieźle to sobie obmyśliłeś. Mam nadzieję, że przynajmniej poznam tego kolesia.
- Na wszystko nadejdzie pora, Malik. – ziewnął przeciągle.
- Dawno cię nie widziałem, bracie. Wpadnij kiedyś coś wypić, zajarać. Możesz zabrać swojego chłopaka ze sobą.
- On nie jest moim chło-
- Muszę kończyć, Tommo. Pozdrów twojego wybranka ode mnie. Trzymaj się! – i tyle mu było po Zaynie.
Nadal trwał w amoku, omamiony wizją Harry'ego tak blisko niego. Przeraził się tym trochę, gdyż zaczynał powoli o nim fantazjować, co nie było do końca odpowiednie, gdyż nie chiał mieć go tylko dla swoich potrzeb, aczkolwiek nie ukrywał, iż liczył na jakieś dalsze kroki w ich powoli rozwijającej się znajomości. Powoli, gdyż przez równy tydzień nie spotkał się z nim ani na minutę. Wysyłali sobie krótkie wiadomości, a Louis i tak nie miał czasu na dłuższe rozmowy. Poza tym odnosił nieuchronne wrażenie, że go zbywał, ale możliwe, iż był to jedynie wytwór jego wyobraźni.
CZYTASZ
bitter sweet symphony × stylinson [✔️]
FanficKto powiedział, że dwa smaki muszą do siebie pasować, aby smakować wyśmienicie? © princeloui 2016