second symphony

7.2K 571 836
                                    

Miał dwadzieścia cztery lata, a czuł się jak zakochana nastolatka. Nie mógł wyzbyć się z głowy Harry'ego Stylesa. Prześladował go wszędzie. Nawet we śnie, dlatego poprzednia noc była dla niego praktycznie bezsenna. Nie wierzył, że coś takiego mogło mu się przytafić. Zakochanie od pierwszego wejrzenia? Takie rzeczy przecież tylko w ckliwych filmach - pomyślał. A może po prostu leciał na jego urok zewnętrzy? Na jego ciało? Louis sam nie wiedział co powinien o tym sądzić, ale Harry cały czas siedział w jego umyśle i nie miał zamiaru go opuścić. Przez niego prawie po raz kolejny rozwalił samochód! Zawożąc Daisy i Phoebie do szkoły, z braku skupienia na drodze, przegapił znak stopu i niemalże został stratowany. Na szczęście w porę oprzytomniał i dodał gazu, inaczej z jego Audi pozostałby drobny maczek, a on i jego siostry wąchaliby kwiatki od dołu.

Nastąpiła teraz chwila wytchnienia od swojej kochanej rodzinki, co miał w zamiarze wykorzystać na projektowaniu kolejnego ogrodu. Komuś zamarzyło się mieć fontannę z kamienia sprowadzanego prosto z południa Włoch, która miała być obtoczona krzewami róż, których gatunek jest dostępny jedynie w jakimś miasteczku we Francji. Bogaci ludzie - prychnął pod nosem. Lubił swoją pracę, ale czasem wymagania klientów przewyższały możliwości, jakimi dysponował.

Jego chwila ciszy nie trwała zbyt długo, gdyż Jay wróciła z pracy. Miała kilka własnych cukierni w mieście, więc tylko nimi nadzorowała, co odpowiadało jej w zupełności, bo miała dzięki temu więcej czasu na spędzanie wolnych chwil w domu.

- Cześć Lou, nad czym tak siedzisz? Znowu jakieś wymagające zamówienie? - zapytała, przysiadając obok niego.

- Tak, już prawie wszystko gotowe. Nareszcie. - odetchnął z ulgą - Mamo - zagadnął, gdy chciała już odejść - Co wiesz o Harrym Stylesie? No wiesz, tym dyrygencie - machnął ręką, jakby próbował naśladować jego ruchy.

- Skąd u ciebie takie nagłe zafascynowanie jego osobą? - zpaytała, przyglądając mu się podejrzliwie.

- Po wczorajszym koncercie uznałem, że ta muzyka nie jest wcale taka zła i chciałem dowiedzieć się czegoś o tym całym Stylesie, którego tak chwalą, to dziwne?

- Nie, skądże - przybił sobie mentalną piątkę, bo Jay tak łatwo chwyciła jego małe kłamstwo - Nie wiadomo mi o nim za wiele. Gdzieś wyczytałam, że ma dwadzieścia dwa lata i podziwiają go za to, że odniósł sukces w tak młodym wieku. Wiem też, że zatrzymał się na ten miesiąc w jakimś drogim hotelu w centrum, bo nie pochodzi stąd, ale nie pamiętam gdzie się urodził. I jeszcze nigdy nie pokazał się publicznie z żadną kobietą, co jest trochę dziwne, zważywszy na to jak wiele do niego wzdycha, bo jest całkiem przystojny, czyż nie?

- Tak mamo, jest całkiem przystojny.

- Kto jest przystojny? - znikąd pojawiła się przed nimi Fizzy.

- Nikt kto powinien cię interesować. - splunął Louis.

- Harry Styles, ten dyrygent o którym ci mówiłam. - odpowiedziała Jay, posyłając mordercze spojrzenie w stronę jej syna za niegrzeczne odzywki. Był już dorosły, ale czasem odnosiła wrażenie, że jest bardziej niedojrzały niż jej nastoletnie córki.

- Wiem który! - klasnęła w dłonie, patrząc podejrzliwie w stronę brata - Tak się składa, że nawet go dziś widziałam, jak wracałam ze szkoły. Wchodził do Lilian Hotel.

O, czyli już nawet wiedział, gdzie mieszkał. To zaczynało robić się nieco przerażające, ale przysiągł sobie, że nie pozwoli odejść takiemu mężczyźnie.

Przeszukał w internecie daty kolejnych koncertów Harry'ego i zauważywszy, że dziś miał odbyć się następny, bez wahania kupił bilet. Nie obchodziło go to, że był strasznie drogi i, że był na identycznym wczoraj. Nie szedł tam nawet dla muzyki. Sam nie wiedział czym do końca się kierował, ale po prostu czuł potrzebę zobaczenia mężczyzny, który nadal tkwił w jego głowie.

bitter sweet symphony × stylinson [✔️]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz