"Na szachownicy śmierć.
Słodki miód śmiertelnych cierni
Usypia duszę która nigdy nie umiera."
Czekałam jeszcze chwilę z wyjściem, a gdy w końcu to zrobiłam, poszłam od razu na stołówkę. Doszłam do stolika, przy którym siedziała samotna Julia. Bez słowa się do niej dosiadam, ale jakoś nie czułam głodu. Spojrzałam na stolik, przy którym zwykle siedziało rodzeństwo. Sebastian, cały czas mi się przypatrywał, lecz nie zwróciłam na niego uwagi i chciałam spojrzeć na dziewczynę, z którą przed chwilą się widziałam, jednak nie było jej przy stoliku z resztą.
Cicho wzdychając, wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Julia zaniepokojona pobiegła za mną. Miałam wyrzuty sumienia, że miałam przed nią tajemnice, gdybym tylko mogła jej powiedzieć, o wszystkim, byłoby mi znacznie lżej. Doszłyśmy razem pod klasę akurat w momencie gdy zadzwonił dzwonek, co mnie ucieszyło. Weszłam do sali i usiadłam w swojej ławce, patrząc przez okno. Cały czas myślałam o tym co się teraz stanie. Czy oni mnie zabiją?
Tysiące pytań i znów zero odpowiedzi, zaczynało to już być mocno irytujące. Lekcje mijały wręcz niezauważalnie, a z każdą kolejną denerwowałam się coraz bardziej. Szłam właśnie na kolejną lekcje, a obok mnie szła Julia. W końcu nie wytrzymała, zaciągnęła mnie w inny korytarz i ustawiła pod ścianą.
- Cass co ci jest? Najpierw zamiast biec na stołówkę, uciekasz w zupełnie inną stronę, a potem nic się nie odzywasz. Dostałaś kosza czy jak?
- Nie. To nic takiego. Po prostu jakoś mam ciężki dzień. Głowa mnie boli i tyle - wiedziałam, że muszę kłamać by ją chronić.
- To może idź do pielęgniarki, albo do domu?
- Dam sobie radę. Nie jestem dzieckiem, poza tym to ostatnia lekcja.
- Jesteś pewna, że dasz sobie radę?
- Tak. Możemy już iść? - Zapytałam zirytowana.
- No dobrze.
Odsunęła się ode mnie i zaczęłyśmy wracać, przez całą rozmowę w tonie jej głosu słyszałam smutek i troskę. Bała się o mnie i martwiła, a ja nie mogłam jej nic powiedzieć, a ponad to musiałam ją okłamywać. To było z tego wszystkiego najgorsze.
Weszłyśmy do klasy równo z nauczycielem. Zajęłyśmy swoją ławkę i nic nie mówiąc słuchałyśmy jego wykładu. Przynajmniej udawałyśmy, że słuchamy. Ja cały czas patrzyłam na tablice, próbując o niczym nie myśleć. Cała się trzęsłam ze strachu i niepokoju zadając sobie pytanie "Co teraz będzie?". Lecz odpowiedzi nikt nie chciał mi udzielić.
Spojrzałam na zegar znajdujący się nad tablicą. Do końca pozostały trzy minuty. Widząc to spięłam się jeszcze bardziej. Czy ten czas musi płynąć tak szybko? W tym momencie zaczęłam błagać, by ktoś go zatrzymał.
Tak się niestety nie stało. Dzwonek zadzwonił punktualnie ku uciesze innych uczniów. Wyszłam z klasy jako ostatnia i spokojnym krokiem udałam się w umówione miejsce. Byłam już na zakręcie. Zaczerpnąwszy głębokiego oddechu wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Alice czekała na mnie siedząc na krzesełkach ustawionych wzdłuż ściany. Podeszłam do niej, a ona na mój widok tylko się uśmiechnęła.
- To co teraz? - spytałam lekko drżącym głosem
- Teraz to musimy trochę tutaj posiedzieć. Powiedziałam, że muszę zostać chwilę w szkole. Niech w to wierzą. Nikt nie wie, że przyjadę z tobą.
CZYTASZ
Wybrana 1: Tajemnicza rodzina || Pisane Od Nowa
FantastikMałe miasteczko Mystertown. Liczy około siedemset osób, czyli jak idzie się domyślić nic się w nim nic nie dzieje. Jednak jak każde miasto ma swoje legendy. Jedna z legend opowiada o jeźdźcach apokalipsy i o rodzinie, która mieszka w środku lasu z d...