3.

754 42 4
                                    


Siedziała w swojej sypialni czytając jedną z książek, które leżały na komodzie. Zastanawiała się, czy specjalnie ktoś zostawił je dla gości czy były elementem ozdobnym, jednak nie miała nic lepszego do robienia. Lektura nie była porywająca, lecz wystarczająco ciekawa, aby zabić czas. Właśnie kończyła piąty rozdział, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Nie zdążyła nic powiedzieć, drzwi otworzył brunet. Jedną dłonią trzymał za klamkę, a drugą miał w kieszeni czarnych spodni. Jego mina nic nie wyrażała, co jeszcze bardziej wprawiło ją w zakłopotanie. Zastanawiała się, po co przyszedł do jej pokoju, jednak zanim wymyśliła różne możliwości, usłyszała odpowiedź.

-Sam chce z Tobą pogadać.

Odrzuciła książkę nie dbając o to, że nie zaznaczyła w żaden sposób miejsca, w którym skończyła czytać. Poniosła się, po czym założyła na nogi trampki. Gdy uniosła głowę, dostrzegła, że Nathan zniknął z jej pokoju. Zdezorientowana, wybiegła na korytarz. Zauważyła oddalającą się sylwetkę bruneta. Pobiegła za nim wiedząc, że bez jego pomocy zgubiłaby się w tak ogromnym budynku, jakim był Instytut. Z trudem dogoniła go, a jeszcze trudniej było dotrzymać mu kroku. Chłopak był znacznie wyższy od niej, jego ruchy były dynamiczne jakby zapomniał, że ktoś idzie obok niego. Dopiero po chwili Zoe zdała sobie sprawę, że Nathaniela nie obchodzi to, czy nadąża za nim czy już dawno zgubiła się w korytarzach Instytutu. Zoe miała wrażenie, że droga dłużyła się, drzwi, które mijali widziała już kilka razy. Może nie wydawałoby jej się tak, gdyby pomiędzy nimi nie była taka dziwna atmosfera – ani napięta, ani niezręczna... W końcu zatrzymali się przed drzwiami, podobnymi do wszystkich pozostałych. Niepewnie spojrzała na Nathaniela, który lekkim ruchem głowy wskazał, by weszła do środka. Cichutko nabrała powietrza do płuc i zacisnęła klamkę. Chciała jeszcze raz spojrzeć na bruneta, jednak zobaczyła jedynie oddalającą się postać. Weszła do środka gabinetu niewielkich rozmiarów, jednak z wielkim oknem, przez które wpadało dużo światła. Po środku stało mahoniowe biurko, a przed nim dwa, wyglądające na wygodne, fotele. Za stolikiem stały regały z książkami oraz dziwnymi przedmiotami. Zoe sama nie mogła zdecydować, czy to wynalazki czy raczej dekoracje wykonane z rur i sprężyn oraz innych rzeczy, które można znaleźć na wysypiskach śmieci. Wystrój pokoju był nieco innych niż w sypialniach. Ściany były jasne, a podłoga była wyłożona ciemnymi płytami z kamienia. W odbiciu zobaczyła niewielki, lecz bardzo elegancki żyrandol, który mimo tego, że nie pasował do pomieszczenia, wypełniał go doskonale. Gdy obejrzała już gabinet, dostrzegła niepozornego mężczyznę za biurkiem. Miał na sobie zieloną koszulę w kratę z rękawami podwiniętymi do łokci oraz okulary na nosie, które właśnie zjechały niemalże na sam jego czubek. W ostatniej chwili podsunął je do góry, a wtedy zauważył dziewczynę. Zdjął okulary podnosząc się z fotela i gestem dłoni zachęcił, by podeszła bliżej. Usiadła naprzeciwko biurka, po czym przyjrzała się mężczyźnie. Miał kilkudniowy zarost i burzę brązowych włosów. Gdy spojrzał na nią, dostrzegła, że ma taki sam kolor oczu co Lottie i Jem.

-Nazywam się Sam Meryground i prowadzę londyński Instytut.

-Zoe Moon. Zostaliśmy zaatakowani, ja i mój przyjaciel... Nathaniel, on... -Nie za bardzo wiedziała, co ma powiedzieć.

-Już wiem o wszystkim. –Przerwał jej i uśmiechnął się. Zoe nie wiedziała, czego spodziewać się po Samie, ale była pewna, że i on nie uważa jej za intruza. Poczuła się pewniej i bezpieczniej. –Pewnie masz mnóstwo pytań...

-To prawda –Mężczyzna zaśmiał się serdecznie.

-Jak już wiesz, ja, Nathaniel oraz moi bratankowie jesteśmy Nocnymi Łowcami, zwanymi też Nefilim. Nocni Łowcy to potomkowie Aniołów i ludzi. Pierwszym z nich był Jonathan Nocny Łowca. To on z pomocą czarownika wezwał Anioła Razjela i poprosił go o wymieszanie jego krwi z krwią Jonathana, by stworzyć armię wojowników, która chroniłaby świat przed demonami. Razjel wręczył mu Dary Anioła: Miecz oraz Kielich. Jeżeli chodzi o te dziwne tatuaże... To są anielskie runy. Wzmacniają nasze umiejętności takie jak szybkość, zwinność, siła perswazji i inne. Wszystkie zebrane są w Szarej Księdze. Znaki rysowane są stelą. –W tym momencie Sam wyciągnął z kieszeni długi patyk przypominający różdżkę. –Nocni Łowcy mieszkają w Alicante, jest to państwo i dom Nefilim. Niektórzy z nich, tak jak my, mieszkają wśród Przyziemnych w Instytutach. Tutaj przyjmujemy Nocnych Łowców, którzy nie mają rodziny, czasem także Przyziemnych i Podziemnych, którzy potrzebują pomocy po ataku demonów.

Undivided. Shadowhunters story. [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz