8.

399 32 3
                                    


Zanim otworzyła oczy, zamrugała kilkakrotnie starając się rozpoznać miejsce, w którym się znajdowała. Ostatnio była tutaj z Alexem, leżał w tym samym miejscu, co ona teraz. Kiedy otworzyła całkowicie oczy ujrzała nad sobą sterczącą blond grzywkę. Odwróciła delikatnie głowę i ujrzała obok Jema, który uśmiechał się do niej ciepło.

-Długo spałam?

-Całą noc.

-Co... co się stało?

-Z tego co mówił Nathaniel, zaatakowały Was demony. Straciłaś przytomność, a potem po prostu zasnęłaś. Sam mówił, że to przez szok.

-Szok to mało powiedziane. –Jeremy zaśmiał się. –Kiedy będę mogła wstać?

-Jeżeli czujesz się na siłach, to już teraz. Nie masz żadnych obrażeń, więc nie musisz tu siedzieć.

-Świetnie.

Odkryła się, po czym spostrzegła, że jest ubrana w swoją piżamę. Od razu pomyślała o Charlotte, które zapewne ją przebrała. Powinna jej podziękować. Uniosła się do pozycji siedzącej i nagle poczuła każdy mięsień swojego ciała. Jeszcze nigdy się tak nie czuła. Mimo to, podniosła się i wsunęła stopy w ciepłe obuwie.

-Lottie przyniosła Ci ubrania. Ja już pójdę... -Poniósł się z miejsca, kiedy blondynka przeglądała, co przyniosła jej przyjaciółka.

-Jem? –Chłopak stał już przy drzwiach, kiedy go zawołała. Odwrócił się.

-Dziękuję za opiekę.

Jeremy uśmiechnął się, po czym opuścił pomieszczenie. Zoe jeszcze raz rzuciła okiem na ubrania pozostawione przez Lottie. W dłoniach trzymała czarną rozkloszowaną spódniczkę, a na krześle leżał luźny bordowy sweterek i długi naszyjnik na złotym łańcuszku. Westchnęła, po czym weszła za parawan, gdzie się przebrała. Po chwili ciepłe papucie zamieniła na rajstopy w drobne kropki i baleriny. Pościeliła po sobie łóżko, piżamę złożyła w kostkę, po czym opuściła „szpital". Korytarzami przeszła do swojego pokoju, gdzie chciała umyć włosy i pomalować się zanim zejdzie do jadalni.

Po kilkunastu minutach rozczesywała mokre włosy i wiązała je w warkocz, który spoczął na jej lewym ramieniu. Oczy delikatnie podkreśliła kredką i tuszem. Obejrzała się jeszcze raz w lustrze, obróciła się wokół własnej osi, a materiał spódnicy zawirował wraz z nią. Uśmiechnęła się do swojego odbicia. Mimo, że fizycznie nie czuła się najlepiej, z wyglądu przypominała w końcu człowieka. Wyszła z pokoju i niemalże wpadła na czarnowłosego, który na palcu obracał swoim sztyletem. Złapał go mocno w dłoń, po czym skierował nim w stronę blondynki. Dziewczyna nie odsunęła się nawet na milimetr od ostrza, przeniosła wzrok na chłopaka, który uśmiechał się do niej z przymrużonymi oczami. Po chwili schował ostrze za pasek i wsunął dłonie do kieszeni.

-Nieźle Ci wczoraj poszło jak na Przyziemną.

-Uznam to jako komplement.

Uśmiechnął się kpiąco, po czym wyminął ją. Wyciągnął sztylet zza paska i znów zaczął go podrzucać i łapać na różne sposoby. Ta „zabawa" pomagała mu myśleć. Rozmyślał nad atakami demonów. Dlaczego to się powtórzyło? Dlaczego ich przywódca zaatakował Zoe? Jak najprędzej chciał znać odpowiedź, więc musiał sam ją znaleźć. Skręcił w lewo, gdzie znajdowała się biblioteka. Od kiedy Zoe z nimi zamieszkała, często tu bywał. Przegląda książki o demonach, Podziemnych, Przyziemnych, a nawet Nefilim. Wciąż nie potrafił zaufać Zoe, ani jej przyjacielowi. Był przekonany, że oboje ukrywają coś przed nimi. Godzinami kartkował księgi okryte kurzem, spędzał dnie i noce w samotności zastanawiając się, o co chodzi. Tak i teraz, chwycił wielką księgę, którą zaczął czytać, po czym usiadł w wielkim fotelu. Kiedy ją otworzył, w powietrze uniosła się warstwa kurzu. Szczypał go nieprzyjemnie w oczy i wpadał do nosa, sprawiając, że chłopak kichnął kilkakrotnie. Zmarszczył brwi, kiedy usłyszał jakiś szelest, odłożył książkę na stolik i podniósł się z miejsca. Zza paska wyciągnął ostrze i obejrzał się za siebie. Nagle ujrzał swojego przyjaciela, który wyłonił się zza jednej z półek. Nathan schował sztylet i strzelił kostkami dłoni.

Undivided. Shadowhunters story. [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz