26.

221 20 1
                                    


Kiedy usłyszał śpiew ptaków za oknem, podniósł się z materaca. Był przemęczony i obolały po nieprzespanej nocy. Miał wrażenie, że jego głowa za chwilę eksploduje. Otworzył na chwilę okno, by wywietrzyć pomieszczenie. Miał też nadzieję, że świeże powietrze sprawi, że poczuje się trochę lepiej. Z głową wystawioną na zewnątrz oglądał, jak Londyn budzi się ze snu. Niebo wciąż było szarawe, jakby same jeszcze nie obudziło się. Pierwsi ludzie wychodzili ze swoich domów i pospiesznie kierowali się do swoich aut czy na przystanek autobusowy. Widział po ich twarzach, że myślami są jeszcze w łóżku, gdzie najchętniej zostaliby do samego południa. Jem zamknął okno, po czym wyszedł z pokoju. Od razu skierował się do pokoju swojej siostry, by wraz z nią powiadomić wuja o zaginięciu Nathaniela. Zapukał do drzwi, a gdy dziewczyna odpowiedziała mu, wszedł do środka. Charlotte właśnie wciągała sweter przez głowę.

-Jem, wyglądasz okropnie! –Zawołała, po czym pobiegła do brata i objęła jego twarz dłońmi. –Spałeś w ogóle?

-Nie. Całą noc szukałem Nathaniela, wróciłem nad ranem. –Odpowiedział. Lottie pogłaskała go czule po policzku. –Musimy powiadomić Sama.

Kiwnęła głową, po czym razem opuścili jej pokój. Szli blisko siebie trzymając się za dłonie. To był gest, który często między sobą dzielili. To sprawiało, że dodawali sobie otuchy w ciężkich chwilach. Takich jak ta. Zeszli na dół spodziewając się, że Sam będzie już w jadalni przygotowując stół do śniadania. Nie pomylili się. W pomieszczeniu, prócz wujka, zastali także Zoe i Alexandra, którzy rozmawiali ze sobą wymieniając się co chwila szerokimi uśmiechami. Ten widok zdziwił rodzeństwo, lecz w tej chwili nie myśleli o niczym innym jak o przyjacielu. Sam również brał udział w rozmowie przyjaciół, zaśmiał się głośno z tego, co powiedział Alexander, kiedy Nocni Łowcy weszli do kuchni. Już chciał powiedzieć coś do swoich bratanków, kiedy dostrzegł ich splecione dłonie. Sam też znał ten gest. Uniósł na ich twarze zaniepokojone spojrzenie.

-Nathaniel nie wrócił do Instytutu. –Odezwał się Jem. Zoe odstawiła na ladę talerze i podeszła bliżej mężczyzny. –Walczyliśmy wczoraj z demonami w hangarze. Rozdzieliliśmy się, ja i Lottie zostaliśmy na parterze, a Nathan był na piętrze. Demony zaciągnęły nas na zewnątrz. Gdy z nimi skończyliśmy wróciliśmy po Nathaniela, ale jego już nie było...

Sam zadawał kolejne pytania rodzeństwu. Odpowiadali na zmianę, raz Jeremy a raz Charlotte. Zoe wpatrywała się w ich zmęczone i zmartwione twarze, jednak żadne słowa nie dochodziły do niej. Miała wrażenie, jakby znajdowała się za szklaną szybą. Przeniosła wzrok na Sama. Starał się zachować spokój i trzeźwy umysł, ale jego dłonie trzęsły się ze zdenerwowania. Zniknięcie Nathaniela na wszystkich jakoś wpłynęło. Wiedzieli, że chłopak jest świetnym wojownikiem, ale skoro nie pokonał oprawców, zapewne siła mu nie wystarczyła. I to wzbudziło przerażenie u każdego z nich.

-Musimy powiadomić Clave. –Słysząc o Clave, Zoe ocknęła się. Przeniosła wzrok na rodzeństwo, które zgodnie pokiwało głowami. –Na wszelki wypadek sprawdźcie magazyny jeszcze raz.

-Idę z Wami. –Zoe odezwała się. Jej głos był pewny i stanowczy.

-Zoe, lepiej żebyś została w Instytucie. –Odezwał się Sam.

-Dodatkowa para oczu nie zaszkodzi. –Naciskała.

-Tobie może zaszkodzić. – Tym razem głos Sama zaostrzył się.

Charlotte i Jem pobiegli na górę, by przygotować się do patrolu, natomiast Sam poszedł do swojego gabinetu, by powiadomić Clave o zaginięciu Nathaniela. Zoe i Alexander zostali w kuchni. Dziewczyna jeszcze przez chwilę stała w miejscu i wpatrywała się w martwy punkt przed sobą. Alexander zaniepokojony zachowaniem przyjaciółki podszedł do niej i położył dłoń na jej ramieniu. Odskoczyła przerażona, po czym odwróciła się do niego. Przez chwilę wpatrywali się w swoje twarze, które znali niemal tak dobrze jak swoje własne. Zoe przylgnęła do chłopaka wtulając twarz w jego klatkę piersiową.

Undivided. Shadowhunters story. [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz