*Rozdział 7*

2.4K 220 13
                                    

O jeju! Nie tak dawno temu dziękowałam wam za 400 wyświetleń, a teraz jest już ponad 700 ^w^ Ogromnie motywujecie mnie gwiazdkami, komentarzami czy też po prostu wyświetleniem. Moja wena poleciała samolotem jeszcze dalej ode mnie (teraz to już pewnie we Włoszech siedzi i sie opala ;-;) ale nie martwcie się! Próbuje wymieniać z nią korespondencje i podobno niedługo wraca (Hahaha, bardzo śmieszne, nie martwcie się autorka tego opowiadania od początku cierpiała na rzadki i nieuleczalny przypadek niedojebania mózgowego XD) Więc nie zwlekając oto wasz wyczekiwany (mam nadzieję) rozdział ^w^ (swoją drogą przywiązałam się do tej emotikonki, przypomina mi mojego kota ^w^)

P Kagamiego

-Czy ktoś może wie co się dzieje z Asami?! - krzyknęła nasza trener. Na sali cisza. W końcu odezwałem się nieśmiało (WOW nieśmiały Kagami ;-;

-Widziałem ją dwa tygodnie temu przed treningiem. Wybiegła ze szkoły z połowie rozpiętą koszulą, cała zapłakana. Kiedy byłem u niej wczoraj po lekcjach, stwierdziła że ma anginę. Kiedy ją dotknąłem odsunęła się ode mnie i kazała mi wyjść z domu. Nie wiem co jest przyczyną jej zachowania ale na pewno nie jest to angina.

-Rozumiem. Trening poprowadzi dzisiaj Hyuga. Ja idę do Asami.

-Ale Riko...

-Żadnych ale - powiedziała Aida i wyszła z sali gimnastycznej. Postanowiliśmy wykonać jej "rozkaz" i zaczęliśmy się rozgrzewać.

P Riko

To brzmiało podejrzanie. Asami nie jest typem osoby która łatwo się załamuje. Ktoś mógł jej coś zrobić, po jej reakcję na dotyk Kagamiego myślę że jakiś chłopak mógł coś jej zrobić. I chyba nawet wiem co. Dotarłam pod jej dom. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał. Nacisnęłam na klamkę, było otwarte. Weszłam więc do domu i go przeszukałam. Ani śladu po Asami. Kiedy wychodziłam z jej domu coś rzuciło mi się w oczy. Była to kartka przyczepiona na lodówkę. Napis na niej głosił;

Przepraszam Aida, Kagami i w ogóle cała drużyno. Obiecałam wam wtedy w szpitalu że nigdy nie spróbuję się już zabić. Niestety nie mogę tego słowa dotrzymać. Wydarzenie które ostatnio miało miejsce tylko to przypieczętowało. Prawda jest taka że przez Akashiego, i tak nie pożyję długo jeśli będę dalej grała. Lekarz powiedział że musiałabym przejść niezwykle ryzykowną operację, w stanach. Mogłabym żyć normalnie albo, już nigdy nie zagrać w kosza. Ktokolwiek to teraz czyta, niech mnie nie szuka. I tak pewnie już nie żyję. 

PS: TO PRZEZ SHIZUO I AKASHIEGO

~Królowa Boiska Kato Asami

Serce na chwilę mi stanęło. Asami chce popełnić samobójstwo. A może już to zrobiła. Wybiegłam z jej domu. Słowa napisane na kartce wciąż brzęczały mi w uszach "I tak pewnie już nie żyję ""To przez Shizuo i Akashiego"  . Zza domu rozległ się dźwięk piłki od kosza. Asami, pomyślałam. Pewnie to tylko głupi żart. Pobiegłam w stronę odgłosu odbijającej się piłki. Niestety na boisku za jej domem grał Kise, a nie ona. Podbiegłam jednak do niego i zapytałam;

-Kise! Widziałeś gdzieś Asami?!

-Jasne! Przechodziła tędy, a kiedy spytałem gdzie idzie powiedziała że swoje ulubione miejsce.

-Wiesz gdzie to jest?!

-Byłem jednym z najlepszych przyjaciół, myślisz że nie wiem? To most Meganebashi (Istnieje taki w Tokio, urzekł mnie już jakiś czas temu

-Dzięki Kise! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę wskazanego przez niego mostu. Byłam straszliwie zziajana kiedy w końcu dotarłam na most. Ujrzałam Asami stojącą na krawędzi mostu. Wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała. Zachwiała się i powoli poleciała.


Naprawdę myślicie że dam zabić główną bohaterkę?! I to na oczach Riko?! Dobra byłabym do tego zdolna  ;-; Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, na pewno nie jutro bo muszę spotkać się w sprawie projektu drugich klas. Absolutnie nie mam na to ochoty zwłaszcza że moja grupa projektowa jest do bani.


KnB - 7 członek pokolenia cudów *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz