Wczoraj obeszło się bez żadnych pytań mam nadzieje, że dziś też tak będzie... Wstałam dość wcześnie z zamiarem wyjścia w miejsce, w którym byłam z Harrym, a potem z Gemmą, chcę pomyśleć.. Ubrałam szare dresowe shorty i czarną bokserkę z napisem Team 96 zawiązując ją w tali na guza. Założyłam białe conversy i wyszłam z naszego namiotu, starając się przy tym nie obudzić nikogo. Idę powoli do celu, oglądając przy tym wszystko do o koła, kwiaty, drzewa, ptaki. Wszystko co znalazło się tylko w zasięgu mojego wzroku. Czułam się taka odprężona, kiedy dotarłam na miejsce. Usiadłam pod jednym z drzew i wpatrywałam się w tafle wody. Moja samotność nie potrwała długo, usłyszałam jak ktoś przeklina cicho pod nosem, nie musiałam się odwracać, bo już wiedziałam, że jest to Harry. Wstałam, otrzepałam z siebie trawę, którą wcześniej skubałam i podeszłam do chłopaka, który kopał jakąś kłodę, o którą zapewne przedtem się potknął. HA! SIEROTA nabijam się z niego w myślach.
- Co tu robisz? - Pytamy się równocześnie, wybuchając śmiechem.
- Ty pierwsza - mówi.
-Przyszłam, nie wiem, pomyśleć? - zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak w ogóle tu jestem.
- Hmm, więc ja przyszedłem tu z tego samego powodu - uśmiecha się.
- Tak, jasne..
- Przyszedłem bo coś jakby kazało mi tu przyjść, obudziłem się i miałem taką potrzebę, a teraz spotykam Ciebie tutaj. Przypadek? - i znów ten łobuzerski uśmiech, przez który zaczynam się rumienić.
- Nie sądzę - wybucham śmiechem.
- Fajna koszulka tylko mam pewną sugestie..
- Błagam tylko mądrą.. - przerywam mu.
- Czy nie uważasz, że powinno być tam Team 69? - tłumi śmiech.
- Mówiłam mądrą!! - karce go, po czym wybucham śmiechem.
Stoimy tak w ciszy, od czasu do czasu nasz wzrok się spotkał, to było dziwne, trochę niezręczne.. Wiatr delikatnie owiewał moje zarumienione policzki, w tle ćwierkały ptaki, a między nami panowała cisza. Harry oddychał bardzo ciężko, zawsze tak oddycha? Boże już wariuje... Przykuwam uwagę do wszystkiego, te brązowe loki lekko omiatają jego twarz pod wpływem delikatnych podmuchów. Zielone oczy wodzą powoli to po mnie to po tym co nas otacza.
- Popatrz - mówi cicho pokazując w stronę wody.
Moim oczom ukazały się motyle nie było ich wcale tak mało latały nisko, mogły by nawet muskać swoimi skrzydełkami nienaruszoną tafle czystej i przejrzystej wody. Wygląda to niesamowicie, nigdy dotąd czegoś takiego nie widziałam, kolory każdego z osobna mieniły się w inny sposób, słońce oświetlało te maleńkie stworzonka, a te zdaje się wygrzewały w jego blasku.
- Są piękne... - wysapuje oszołomiona tym widokiem.
Harry odgarnął kosmyk moich włosów za ucho, po czym przyciągnął mnie bliżej. Muskał delikatnie, opuszkami palców mój policzek. Spojrzał mi prosto w oczy i oparł swoją głowę o moje czoło, delikatnie się przy tym schylając.
- Nie tak piękne jak Ty Liv.. - wymruczał po czym złożył namiętny pocałunek na moich drżących ustach.
Więc jest i kolejny rozdział!! Kto nie śpi!? Nie wiem kiedy pojawi się kolejny, ale to tłumaczyłam wam już w ogłoszeniach.. Powoli, powoli akcja się rozwinie.. Nie jestem tylko pewna czy w ten dobry sposób czy zły.. hmm problemy czy sielanka? hmmm? Trudno zdecydować co myślicie? Chciała bym bliżej was poznać.. staram się czytać wasze opowiadania kiedy tylko znajduje jakąś wolną chwilę, niestety nie idzie mi to za dobrze.. Powiedzie mi więc, co u was, do jakiej szkoły chodzicie? Gimnazjum, Liceum? Jakie historie lubicie czytać? Jeśli ktoś będzie chętny jakiś drobnych informacji o mnie również je dostaniecie. I jako że to 30 rozdział ogłaszam, że jeżeli moje ff dobije do 1k gwiazdek podam wam mojego ig o ile wgl będziecie chętni :)
CZYTASZ
Ridiculous Love
FanfictionOlivia Scott ma 17 lat. Co wakacje jeździ do ciotki, która mieszka w jej rodzinnym mieście. W te wakacje jednak nawiązuje jednak znajomości, o których nigdy dotychczas nie powiedziała by, że będą się spotykać. Siedemnasty wiek życia jest inny, pozna...