Rozdział 5

1.3K 105 19
                                    

Kiedy ktoś zapukał trzy razy do drzwi – no dobrze, cztery razy zapukał – Harry uniósł brew. Podniósł rękę i sprawdził godzinę na zegarku. 21:31.

- Dziwne – pomyślał. Nie spodziewał się nikogo, a ludzie rzadko odwiedzali go o tej godzinie. Ale pomimo zmieszania, wyszedł z kuchni i ruszył korytarzem do drzwi. Przekręcając klucz, chwycił rączkę i otworzył je. Na ten widok, jego serce przestało na chwilę bić.

Przed drzwiami jego mieszkania stał najpiękniejszy człowiek, jakiego Harry kiedykolwiek widział w swoim życiu. Niebieskie oczy spotkały się z zielonymi po raz pierwszy odkąd ta dwójka zaczęła rozmawiać online trzy miesiące temu i o Boże, oczy Louisa były tak głębokie, że Harry mógłby przysiąść, że może w nich zanurkować i utonąć.

Louis był jeszcze przystojniejszy w prawdziwym życiu i Harry'emu zaczęło się nagle trudniej oddychać, nie mówiąc już o umiejętności odezwania się. Wszystko co mógł zrobić w tej chwili to gapienie się i przekonywanie własnego umysłu, że Louis faktycznie tutaj był, a jego mózg nie stosuje jakiś sztuczek.

O Boże, o Boże, o Boże, o Boże, o Boże.

Umysł Harry'ego wirował przez te wszystkie myśli i emocje, a on nie wiedział co ma zrobić i jak to ułożyć. I wtedy uświadomił sobie, że wciąć tylko patrzyłna Louisa i jeśli nie powie czegoś szybko to chłopak pomyśli, że nie był szczęśliwy widząc go i wyjdzie. Przypływ paniki uderzył jego myśli, Harry wziął głęboki oddech, zanim był w końcu zdolny odezwać się ponownie, a jego słowa – no dobra, słowo – brzmiało bardziej jak szept.

- Louis?

Świetnie, Harry. Naprawdę świetnie.

Miał powiedzieć coś innego, w myślach przeklinał swój umysł za brak kreatywności, a Louis nagle uśmiechnął się do niego i gdyby serce Harry'ego nie przestało bić na dobre na sam widok pięknego uśmiechu Louisa, byłby zaskoczony.

- Cześć Harry.

'Dobry Boże, nawet jego głos brzmi jeszcze piękniej w prawdziwym życiu.'pomyślał Harry, mentalnie każąc sobie przestać gapić się na Louisa, który pomyśli, że jest kompletnym dziwakiem.

Harry potrząsnął głową, pokazując swoje niedowierzanie. Odchrząknął i jakoś udało mu się uporządkować swoje myśli wystarczająco, aby ułożyć przyzwoite zdanie.

- Cześć Louis. Co ty tutaj robisz? – zapytał Harry, patrząc na Louisa, jakby mógł rozpłynąć się w powietrzu w każdej chwili.

- Cóż, mam pięć tygodni urlopu i pomyślałem, że rozpocznę je przyjeżdżając do ciebie. Wiem, że powinienem z tobą porozmawiać i upewnić się, że to w porządku, ale trochę martwiłem się, że odmówisz, a ja tego nie chciałem, więc przyszedłem tu i wiem, że to może tobie wszystko utrudni i będziesz kazać mi się wynosić, jeśli faktycznie tu... Dlaczego uśmiechasz się w ten sposób? – Louis nagle przerwał swój monolog, gdy zauważył ogromny uśmiech na twarzy Harry'ego.

Chłopakowi nie udało się powstrzymać chichotu przez plątaninę Louisa, co było absolutnie urocze i nie może powstrzymać się od uśmiechu, gdy przypomina sobie, jak zadzwonił do niego w środku nocy, aby przeprosić za nie odzywanie się cały dzień.

- Przepraszam, nie mogłem pomóc, ale uśmiechnąłem się, gdy tak się plątałeś. – przyznał Harry, patrząc jak rumieniec wkradł się na policzki Louisa i mały uśmiech zagościł na jego ustach.

- Tak, myślę, że mam takie tendencje przy tobie. – powiedział Louis, potrząsając głową, zanim odezwał się ponownie. – W każdym bądź razie, dobrze, że tutaj jestem? Jeśli nie to w porządku, mogę pojechać do domu i mogę zatrzymać się w hotelu, jeśli mnie chcesz lub...

Nothing to lose - tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz