- Powiedz mi coś.
Głos Louisa był ciut głośniejszy od szeptu, ale na tyle słyszalny, by przykuć uwagę Harry'ego, który otworzył oczy, aby spojrzeć na chłopaka. Louis jednak nie patrzył na niego, gdyż jego głowa spoczywała na brzuchu chłopaka. Wpatrywał się w sufit w sypialni właściciela.
- Co mam powiedzieć? – zapytał Harry, kiedy upewnił się, że Louis nie zamierza dokończyć. Chłopak przeciągnął palcami jednej ręki przez miękkie włosy Louisa, natomiast drugim ramieniem przytrzymywał głowę starszego chłopaka. Wyciągnął szyję, aby móc spojrzeć na niego.
Nastąpiła chwila ciszy, podczas której Louis bił się z myślami czy powinien powiedzieć to co chciał powiedzieć. Harry czekał cierpliwie i cicho, w żaden sposób nie pośpieszając.
- Co teraz będzie? – zapytał w końcu Louis, nie odrywając wzroku od sufitu. Pytanie sprawiło, ze Harry uniósł brew w zmieszaniu.
- Cóż, zamierzam uwieść cię, zanim przy odrobienie szczęścia uda nam się zasnąć w tym łóżku? – zapytał Harry z małym uśmiechem na ustach. Wargi Louisa drgnęły ku górze, ale uśmiech szybko zanikł, co zaniepokoiło Harry'ego.
- Nie, miałem na myśli... Co będzie teraz? – powtórzył Louis, ale tym razem odrywając wzrok od sufitu, aby móc spojrzeć w oczy Harry'emu. Ten był pewien, że dostrzegł cień smutku w niebieskich oczach i poczuł ukłucie w dole brzucha, nie będąc pewnym, dlaczego szatyn tak się czuje.
- Lou, jestem trochę otumaniony, bo znajdujesz się nagi w moim łóżku, więc będziesz musiał wyrazić się jaśniej. – powiedział Harry, zaplatając na palce kosmyki włosów Louisa. Jego słowa sprawiły, że na wargach chłopaka zagościł słaby uśmiech, który ponownie szybko przygasł.
Louis wziął głęboki oddech, starając się zdecydować, co dokładnie powinien powiedzieć, zanim otworzył usta, aby się odezwać.
- Jutro wracam do domu. Będę 161,7 km od ciebie i nie wiem co dalej. Będziemy ograniczać się do pisania wiadomości, dzwonienia i połączeń wideo na Bóg wie jak długo, a ja po prostu nie wiem, co się z nami stanie. – zaczął Louis, ale kiedy Harry miał już odpowiedzieć, ten zaczął kontynuować.
- To będzie trudne, Harry. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie od czterech tygodni, a potem nagle, gdy wyjadę nie będziemy mogli dotknąć się Bóg wie jak długo, a będzie to dla nas trudna i bolesna zmiana. Damy radę przez to przejść, Harry? Co, jeśli znajdziesz kogoś innego, kogoś lepszego ode mnie, tu na miejscu w Holmes Chapel? Co wtedy? Ja będę mieć złamane serce, a ty ruszysz dalej, chociaż ja nie będę mógł. Bo powiem ci, że nie będę chciał znaleźć nikogo innego. Nigdy nie czułem czegoś takiego do osoby, z którą byłem przed tobą, i wiem, że nie będę w stanie tak po prostu dać ci odejść. Więc, co jeśli ty pozwolisz mi odejść? Co, jeśli...
Harry musiał wyciągnąć rękę z włosów Louisa, aby położyć ją na jego ustach, aby go uciszyć, a gdy ten zamrugał oczami lekko zdziwiony, Harry uśmiechnął się do siebie, rozbawiony. Louis wyglądał zawsze tak uroczo i zabawnie, gdy się irytował.
- Louis, jeśli naprawdę myślisz, że odejdę i znajdę kogoś innego, gdy wyjedziesz to poważnie, sądzę, że mało o mnie wiesz – zaczął Harry obserwując, jak Louis spuszcza wzrok z jego oczu na pierś.
- Przepraszam... - wymamrotał, naprzeciw dłoni Harry'ego, ale ten pokręcił głową.
- Dasz mi dokończyć?
Louis skinął głową, a Harry przeniósł dłoń z powrotem na jego włosy.
- Jestem w tobie zakochany, Louis. Jestem w tobie absolutnie, po uszy zakochany i fakt, że jedziesz do domu nic nie zmieni. Tak, to będzie trudne, ale przejdziemy przez to. Będę jeździć do Doncaster tak często jak będę mógł, a ty będziesz przyjeżdżać do mnie. Damy radę, kochanie. Obiecuję ci to. Więc proszę, przestań z tym 'co, jeśli', bo to jeden z najgorszych scenariuszy, a wszystko będzie dobrze. Nie masz absolutnie żadnych powodów do obaw. – powiedział uspokajająco Harry, z małym uśmiechem na ustach.
CZYTASZ
Nothing to lose - tłumaczenie pl
FanfictionZmuszony przez kolegów, Louis wchodzi na internetową stronę randkową, gdzie spotyka Harry'ego. Po krótkiej rozmowie telefonicznej niezapowiedzianie odwiedza chłopaka. Miłość zaczyna kwitnąć. - Tłumaczenie jest również dostępne na moim tumblr: wannab...