Rozdział 7

1.1K 105 9
                                    

Była 21:34, kiedy Liam Payne postanowił, że świetnym pomysłem będzie zakłócenie ciszy i spokoju w salonie Harry'ego.

- Louisie Williamie Tomlinson!

Na dźwięk piskliwego głosu Liama, Louis odsunął telefon od ucha, aby nie eksplodowały mu bębenki.

Harry spojrzał na starszego chłopaka z podłogi, gdzie siedział opierając się plecami o kanapę i trzymając palce na strunach gitary, którą miał na kolanach. Louis leżał na sofie, napotykając spojrzenie szatyna, gdy Liam wrzasnął do telefonu. Harry uniósł pytająco brwi, na co on pokręcił głową, jakby chciał powiedzieć „Nie mam pojęcia, co jest z nim nie tak".

- Liam... - zaczął niepewnie z powrotem przykładając telefon do ucha – Co się stało?

- Co się stało?! – Liam krzyknął na tyle głośno, aż Harry go usłyszał. Chłopak ponownie uniósł brwi.

- Powiem ci co się stało! Wyjechałeś tydzień temu, Louis! Tydzień temu! I jedną rzeczą, którą od ciebie dostałem to sms, którego wysłałeś w nocy po twoim dotarciu na miejsce! Od tego czasu nie odpowiadałeś na moje wiadomości i połączenia, martwiłem się!

Louis nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy słuchał monologu Liama, który po raz kolejny brzmiał jak jego matka, a nie zmartwiony przyjaciel.

Harry roześmiał się – tak, Liam nadal mówił tak głośno, że chłopak wszystko słyszał.

- Oh, stary, bardzo przepraszam. Dostałem twoje wiadomości, miałem oddzwonić, ale tak jakoś... - Louis przerwał, patrząc przez chwilę na Harry'ego. – Całkowicie zapomniałem – skończył, wodząc w zamyśleniu oczami po twarzy loczka, gdy ten ponownie zwrócił całą swoją uwagę gitarze, po raz kolejny przejeżdżając palcami po jej strunach.

Ostatni tydzień minął bardzo szybko. Harry pokazał Louisowi prawie każdy centymetr jego miasta, zabrał go do każdego sklepu, który mógłby zainteresować chłopaka, wziął go kilka razy do kina, a nawet nalegał, aby ten poszedł z nim do pracy, aby poznał jego kolegów.

Poznanie ich było zabawne – każdy miał ciekawą osobowość. Był tam jeden facet – Damien – który miał okropne poczucie humoru i nikt nie uważał jego żartów za śmieszne, ale w jego otoczeniu nie można było pozostać poważnym, bo jego śmiech był cholernie szczególny i zaraźliwy.

Poznał dziewczynę, Danielle, która miała kręcone włosy, wielkie zapierające dech w piersiach oczy oraz nietuzinkową urodę. Była tancerką ze wspaniałym charakterem. Louis pomyślał, że byłaby idealna dla Liama i odnotował w pamięci, żeby jakoś ich umówić.

I nareszcie, Matt. Louis naprawdę polubił Matta. Był jednym z tych ludzi, których można uważać za swojego brata. Szybko zdał sobie sprawę, że chłopak był osobą zamkniętą w sobie. Wydawał się być opiekuńczy w stosunku do Harry'ego, a Louis miał szczęście, że zrobił na nim dobre wrażenie. Matt nie zapomniał pominąć faktu, że jego przyjaciel opowiadał o Tomlinsonie przez cały czas, przez co na twarzy młodszego pojawił się rumieniec – Stul dziób, Matt! – zawołał uroczym i nieśmiałym głosem za co Louis chciał go pocałować, ale tego nie zrobił. Chłopak nie mógł nic zrobić, ale zastanawiał się co dokładnie Harry mówił o nim.

- Słuchasz mnie!?

Wciąż wysoki głos Liama wyrwał go z zamyślenia. Zdał sobie sprawę, że patrzył na Harry'ego Bóg wie jak długo, bez poświęcenia jakiejkolwiek uwagi swemu rozmówcy. Harry na szczęście nie zauważył jego spojrzenia, ale odwrócił głowę, żeby spojrzeć na Louisa, gdy Liam ponownie się odezwał.

Nothing to lose - tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz