Stała tam. Stała na dachu wierzowca, spoglądając w dół. Widać było przenikającą ją niepewność siebie. Bała się.
Przechodząc przez ulicę on jedyny ją zauważył. Mimo, że był środek nocy to tu i ówdzie ktoś szedł chodnikiem że spuszczonym wzrokiem. Nikt nie widział przyszłej samobójczyni. Tylko on ją zauważył. Nagle powrocily do niego wspomnienia.
Spojrzał na dziewczynę stojąca na skraju i przypomniał sobie jak on był kiedyś na jej miejscu.
Niewiele myśląc rzucił się do drzwi, by wbiec na samą górę.
Zdążył.
Gdy wybiegł przez górne drzwi ona jeszcze stała. Ciągle się wahała. Zupełnie jak on sam kiedyś.
- Hej! Zaczekaj! - krzyknął, a ona Odwróciła się cała zapłakana. Nie widział dobrze jej twarzy. Niebo było zachmurzone, księżyc schowany za chumrami, dodatkowo wiał silny wiatr.
Powoli podszedł do niej bliżej, wyciągając ku niej rękę.
- Zejdź. Nie musisz tego robić. - powiedział szybko. Dużymi krokami zbliżał się, a ona stała tak po prostu.
- Nic nie rozumiesz. - zagryzła wargę i rozpłakała się. Chłopak pobiegł szybko i pociągnął ją jak najdalej krawędzi. - Puszczaj! - krzyknęła, odpychając go od siebie. Zdziwiony jej zachowaniem przystanął na chwilę, a ona zdruzgotana upadła na betonową posadzkę. Schowała twarz w dłoniach.
Co miał zrobić? W jego życiu bywały trudne chwile, ale nie potrafił rozmawiać z dziewczynami na takie tematy. Bądźmy szczerzy - był mistrzem podrywu ale teraz gdy chodziło o życie nawet nie wiedział jak ją pocieszyć.
Przykucnął obok niej i położył dłoń na jej plecach, próbując dodać jej otuchy.
- Uspokój się. - wydusił z siebie w końcu, a ona uniósła wzrok na niego.
- Nic nie rozumiesz... Ja naprawdę muszę...
- Nic nie musisz! - powiedział patrząc na nią - To nie wyjście.
- Co ty możesz wiedzieć? - burknęła oburzona i otarła szybko łzy na policzkach.
- Dużo. Też kiedyś tak stałem i wahałem się czy skoczyć. - zaczął, a ona spojrzała na niego z zaciekawieniem. - To nic nie da.
-Ah tak? - żachnęła się i stanęła na nogi. - Wiesz, jeśli wyrzucono cię z domu, nie masz się gdzie podziać i nie masz tu nikogo już to chyba już nic innego nie pozostaje.
Brzmiało znajomo dla niego.
- Wyrzucił mnie z domu własny brat, pozbieralem się do kupy i wyjechałem z jego miasta. Zamieszlem tutaj i próbuję żyć dalej. Nie żyję przeszłością.
Miał nadzieję, że zrozumie.
Spojrzała na niego zainteresowana.
- To co mam zrobić, jaśnie bohaterze? - wymusiła uśmiech. - Nie mam się gdzie podziać.
-Chodź ze mną. - wyciągnął do niej dłoń z szerokim, typowym dla niego uśmiechem.
Nie była pewna. Może mu zaufać?
Chłopak wyglądał na 20 lat. Był wysoki. Miał czarne włosy pozaplatane w warkocze i czapkę. Jego smukłe kości policzkowe dodawały mu seksownego wyrazu twarzy. Do tego w dolnej wardze miał srebrnego kolczyka.
Wyglądał na miłego.
- Mam na imię Tom. - dodał szybko.__________
Wow, jest prolog!
Welcome, zapraszam. Uwielbiam pisać tego typu opowiadania. W każdym razie... Mam nadzieję, że wam się choć trochę spodoba i ktoś będzie to czytał to będzie mi niezmiernie miło.

CZYTASZ
Zabawka
RomanceSpotkał ją na dachu, dosłownie sekundę przed samobójstwem. Nie wiedziała dlaczego, ale posłuchała go i poszła za nim. Zaopiekował się nią, mimo, że jego brat wyrzucił go z domu, a on miał dość swoich własnych problemów. Dbali o siebie nawzajem. On...