Rebecca, Emily, Sue i Violet jadą w trasę razem z Magconem.
Każda jest inna, każdej najlepszym przyjacielem jest ktoś inny.
Kogo z kim połączy los? A może, kogo rozdzieli?
OSTRZEGAM ŻE NIE JEST SKOŃCZONE, i nie mam zamiaru kończyć, ale jest fajn...
- Taylor, kurwa. Caniff obudź się. - Zaczęłam szarpać chłopakiem. Otworzył szeroko oczy i spadł z łóżka. Ała, wszystko mnie aż zabolało. Dlatego właśnie nie śpię na górnej części dwupiętrowego łóżka. wraz z hukiem wywołanym przez Taylora obudził się Matt.
- Jezu, co się dzieje? - Zapytał, przy czym jeszcze w połowie spał.
- Ej no cicho słuchajcie. - Wskazałam wzrokiem w stronę gdzie znajdował się przedział Emily i Camerona.
- Ale nie no, słyszę ich już od dziesięciu minut. Mogliby być trochę ciszej. - Okazało się, że Violet też nie śpi. - Coś mi się wydaje, że dzisiaj już nie zaśniemy. Z resztą ile drogi nam zostało? - Zapytała brunetka. Taylor spojrzał na ekran swojego telefonu.
- Półtorej. - Stwierdził.
- No właśnie. Nie opłaca się nawet iść spać. - Violet wstała z posłania i otworzyła przesuwne drzwi prowadzące do głównego pokoju. Jej oczom ukazali się Mahogany i Nash płaczący ze śmiechu. - Wy taką polewkę macie z tych co są trochę za głośno?
- Dokładnie. - Stwierdziła rudowłosa. - A co najlepsze Sue i Johnson cały czas do nas piszą bo chcieliby tu przyjść ale nie mogą.
Po chwili usłyszeliśmy zgrzyt drzwi i wszystko ucichło. Nagle drzwi między przedziałem naszym a Camerona się otworzyły, a w nich stanął Carter z telefonem w ręce.
- Boże patrzcie co nagrałem. - Wybuchnął śmiechem i zrobił się cały czerwony. Podeszłam do niego i spojrzałam w telefon.
- Jezus maria, Carter. - Zaczęłam się śmiać.
- Pozwolicie że dodam tego zacnego vine'a. - Rzucił na wszystkich wzrokiem, pytając czy aby na pewno może.
- Ej, nie dawaj. Rozpętasz drame. - Stwierdziła Violet.
- Eh, pierdolić. - Stwierdził.
- Nie mów że to udostępniłeś? - Zapytał z niedowierzaniem Nash.
- Tak. - Odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
- Jesteś świadomy tego, że Cameron cię zabije? - Zapytał Matt.
- Ahh, błagam was tam w ogóle nic nie widać, no nie róbcie dramy. - Carter usiadł na łóżku.
- Dramę to zaraz zrobi Cameron jak to zobaczy. - Stwierdził Caniff.
Violet usiadła na łóżku i zabrała Carterowi telefon żeby dokładnie zobaczyć Vine'a.
- Ale no nie powiem, ich miny są bezcenne. - Spojrzałam na Violet, chcąc przekazać jej żeby dała telefon Taylorowi żeby ten to usunął. Violet spojrzała raz na mnie raz na Taylora. Szybko podała telefon chłopakowi i przytrzymała Cartera. Ehh, coś musiało jednak pójść nie tak. Po chwili Reynolds się wywinął ale nie po to by zabrać telefon. Teraz to on górował nad Violet co wyglądało źle. Nagle przed oczami mignęło im światło flesza.
- Zejdź ze mnie. - syknęła Fairchild.
- Co tak agresywnie? - Zapytał pseudo azjata.
- Złaź, idioto. - Dziewczyna zepchnęła chłopaka z łóżka. - Nash usuwaj to zdjęcie.
- Eh, Carter chciał dramę to będzie ją mieć. - Stwierdził niebieskooki.
Od razu weszłam na instagrama.
- Uuuu, Violet spójrz tylko. - Wyciągnęłam rękę z telefonem w stronę brunetki.
- Ja pierdole. - Fairchild westchnęła. Parę sekund później naszym oczom ukazał się Cameron, przeszedł obok nas nie patrząc na nikogo, wziął butelkę wody. Wracając popchnął Cartera który znowu wylądował na Violet.
Carter's POV
Dotarliśmy do hotelu. Tam powiedziano nam, że mamy zarezerwowane cztery pokoje trzyosobowe i dwa pokoje dwu osobowe. Wszyscy już dobrze wiedzieli kto weźmie te dwa dwuosobowe. Wszystkich wzrok skierował się na Emily i Camerona. Przez to co dzisiaj stało się w autokarze, chyba nikt nie chciałby z nimi być w jednym pokoju. Gdy Nash zapytał kto chce drugi dwuosobowy pokój.
- Ja! - Wkrzyczał Caniff, po czym rzucił wzrokiem na Becky. Ta przytaknęła.
Wszyscy to widzieli, że Taylor czuje coś do Becky. Ona chyba jednak, tego jeszcze nie zauważyła. Taylor podszedł do mnie i zapytał:
- Carter, mam prośbę. - Zaczął. - No dobrze wiesz co jest na rzeczy, więc jeśli tylko będziesz mieć okazję powiedzieć jej że ja czuję do niej coś więcej to jej po prostu to powiedz.
- Że co? To ty sam powinieneś powiedzieć jej że ją kochasz. - Powiedziałem to trochę za głośno, przez co większość zwróciła na nas swój wzrok. - Ale no stary, taka prawda. Nie mogę Ci pomóc.
***
Parę godzin później chłopaki poszli załatwić coś związanego z show. Oczywiście Emily i Sue też musiały iść, bo nie mogły się odkleić od swoich chłopaków. Ja wylądowałem w pokoju z Mattem i Violet. Jako że Matt poszedł razem z resztą, ja zostałem sam z Violet, która aktualnie przerabiała swój filmik na youtube. Po chwili nastała niezręczna cisza. Zeskanowałem twarz brunetki, która to zauważyła i też się na mnie spojrzała. Dzięki bogu po sekundzie do pokoju weszła Becky razem z Taylorem. Uratowali mi dupę po prostu.
- Violet! - Wykrzyczał Caniff.
- Tak, to ja we własnej osobie. - Wypowiedziała piwnooka z nutką irytacji w głosie.
- Możesz na chwile.. ze mną? Ważna sprawa. - Chłopak zaczął się jąkać. Dobrze wiedziałem o co chodzi. Kurwa jakby sam nie mógłby jej powiedzieć, że ją kocha. Z resztą nie zdziwiłbym się gdyby się okazało, że ona odwzajemnia jego uczucia.
Po jakiś pięciu minutach, Violet wróciła trzymając za rękę Taylora.
- A więc Becky, pan Caniff ma Ci coś ważnego do powiedzenia. - Brunetka podeszła do Rebecci i podniosła ją z łóżka. Postawiła panią Carter i Caniffa przed sobą. - no teraz możesz mówić.
- Ech, Taylor. Nic nie mów, zauważyłam. Nie dało się nie zauważyć. - Becky westchnęła. Po czym pocałowała Taylora.
Zagwizdałem. Violet wymruczała że są słodcy.
- Ee, to teraz na nas kolej? - Zapytałem podchodząc do piwnookiej.
- Spierdalaj Reynolds. - Parsknęła.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.