*Becky's POV*
Już byłam wykończona tym lotem. Tyle godzin w jednym siedzeniu, w dodatku otoczona tymi debilami. Powoli zbliżał się, dzięki bogu do końca. Na lotnisku czekała duuuuża grupa fanów, chłopaki oczywiście z entuzjazmem robili zdjęcia ale ja nie miałam najmniejszej ochoty i razem z Violet ulotniłyśmy się na ubocze. Kiedy już tłum się rozszedł mogliśmy wyjść i pojechać do hotelu. Było wcześnie, Cameron dowiedział się, że Joe Sugg chce byśmy przyszli do niego na imprezę, więc przydałoby się wyspać. Ósma rano a cały magcon idzie spać. Trzeba było spać w samolocie a nie wydziwiać. Razem z Violet, Emily i Sue poszłyśmy splądrować Londyn. Zrobiłyśmy dużo zdjęć, dużo, bardzo dużo. Będzie co na instagrama wstawiać.
Zjadłyśmy obiad na mieście i wróciłyśmy do hotelu, gubiąc się po drodze dwa razy ale to szczegół. Chłopaki już nie spali, no bo ile można. Zamiast szanować dni bez show i odpoczywać to im się chce imprez. Wyszykowanie się też nam trochę zajęło. Gdy już się pomalowałam i ubrałam poszłam do pokoju Violet. Zapukałam i otworzył mi w Carter w ręczniku, najs. Violet leżała na łóżku z telefonem i też już była gotowa.
- Ja do Violet. - Rzuciłam do Cartera i przecisnęłam się między framugą drzwi a Reynoldsem i usiadłam na łóżku. - Nie wiem czemu, ale wyczuwam dzisiaj dramę.
- Why?
- Idk, wyczuwam to w powietrzu.
- Aha, no spoko hahaha. Ciekawe z kim? - Violet zaczęła majtać brwiami.
***
*Violet's POV*
Takie z nas bogate sławy, że limuzyną sobie na imprezę pojechaliśmy. Pół godziny jazdy i na miejscu. Muzyka na fula, dzikie rapsy i już się zdążyło alko polać. Musiałam siedzieć obok Cartera bo nasz "atencyjny związek". Ała tak trochę, bo chyba go kraszuje i to tak hard a on mnie maca, robi zdjęcia i całuje tylko dla pierdolonej atencji. Też miałam taki zamiar, ale kurwa nie pykło ups.
Muzykę z naszej bryki można było usłyszeć chyba z kilometra. Wyczuwałam jedno, że albo dzisiaj ta impreza będzie przełomowa, albo będzie drama stulecia. Na naszych imprezach chyba zawsze dzieje się coś złego. Ostatnio Sammy przeleciał Emily, ciekawe co tym razem?Wysiedliśmy z limo a w drzwiach czekali już na nas Joe i Alfie. Wyjęłam kamerę i zaczęłam nagrywać. Podbiegłam do chłopaków a Ci przywitali się z youtubem. Weszłam do środka i rozejrzałam się po mieszkaniu. ładnie tu mają. Duże lustro w holu, szafa, obrazy na ścianach i oczywiście złote przyciski z yt. Przeszłam do salonu, który był połączony z kuchnią w której była Zoe. Skórzana kanapa i ogromny telewizor. Podbiegłam do niej i przytuliłam, youtube łączy ludzi. Jeszcze nie miałam okazji poznać nikogo z brytyjskich youtuberów. Całą biała kuchnia, prześliczna, ugh pragnę takiego mieszkania. No i zaczęło się, chłopaki wbili na salony i zaczęli drzeć mordy. Miałam wrażenie, że głowa mi eksploduje a w dodatku Carter zawołał mnie żebyśmy nagrali snapa. Leciała muzyka podeszłam do niego, przyciągnął mnie do siebie i się pocałowaliśmy. Kurwa. Mogę mu po prostu powiedzieć? Może z tym skończymy, przynajmniej nie zajdzie to za daleko albo powie mi że też mnie kocha, dobra wiemy, że ta pierwsza opcja jest bardziej realna.
- Carter? Kurwa... mogę Ci coś powiedzieć?
- No dajesz.
- To chodź na bok, bo fuck, trzęsę się. - Zaczęłam się trząść jak pojebana.
- O co chodzi jezu gadaj.
- No bo, obiecywałam, że żadnych uczuć, ale no troszkę mi nie wyszło. - Spojrzałam na Cartera i strasznie bałam się jego reakcji.
- Bez kitu, czy ty mi właśnie powiedziałaś, że się zakochałaś? - Parsknął. - Spójrz na siebie i potem na mnie. Heh, może na początku odrobinę mi się podobałaś, ale jednak poznałem cię odrobinę bliżej i podziękuje, możesz pomarzyć.
Nie wiedziałam czy mam się rozpłakać, wydrzeć na niego czy iść się zabić.
- Co ty właśnie do chuja pana powiedziałeś?! - Emily wszystko słyszała, wiedziałam, że wyniknie z tego jakaś drama. - Nie wiem co z wami kurwa nie tak? Traktujecie nas jak jakieś zabawki, a sami oczekujecie szacunku. Weźcie może użyjcie głowy i idźcie jebnijcie nią o ścianę. - Emily tak głośno krzyczała, że wszyscy zdążyli się zebrać. Zamachnęła się i przyjebała mu z liścia. Nieźle siadło. Ale tego co stało się potem, nikt się nie spodziewał. Carter jej oddał. - Kurwa ty chuju teraz się doigrałeś. - Emily już chciała go skopać, ale Nash zdążył ją złapać. - Nash puszczaj, bo ten skurwysyn przesadził. Niech ktoś mu przypierdoli za mnie proszę. - Blondynka odwinęła się i ją i Nasha dzieliło parę centymetrów.
Zamurowało mnie, przeze mnie Emily się oberwało, ale Carterowi się należało. Cholera, mogłam nic nie mówić.
- Reynolds teraz będziesz miał swoją atencje, jak świat się dowie, że ją uderzyłeś. - Rzuciłam w stronę Cartera. Do oczu mi napłynęły łzy, Carter patrzył na mnie i też nie wiedział co powiedzieć. Zorientował się, że właśnie zjebał po całości.
*Nash's POV*
Carter uderzył Emily. Jemu się należało, ale no on nad sobą już nie panuje. Przecież jemu się podobała Violet, w drodze na pierwsze show ją podrywał, o co chodzi? Bardziej zmienny niż loszka z okresem. To znaczy może ja się nie będę wypowiadał, bo muszę przyznać, że zmieniłem zdanie co do Emily. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, stwierdziłem, że to jakaś nadęta blondi. A jednak, nie dość, że jest ładna, mądra to w dodatku jak na razie na nią wszystko spadło, najpierw Cameron ją zwyzywał, teraz Carter ją uderzył. Należy jej się ktoś, kto w końcu się nią zaopiekuje. Moja misja do wykonania do końca tej trasy; nie pozwolić nikomu więcej by skrzywdził Emily.
CZYTASZ
Magcon Girls
FanficRebecca, Emily, Sue i Violet jadą w trasę razem z Magconem. Każda jest inna, każdej najlepszym przyjacielem jest ktoś inny. Kogo z kim połączy los? A może, kogo rozdzieli? OSTRZEGAM ŻE NIE JEST SKOŃCZONE, i nie mam zamiaru kończyć, ale jest fajn...