Sue's POV
- Dobranoc. - Rzuciłam w stronę Johnsona i odwróciłam się na prawy bok.
Nie potrafiłam zasnąć, od początku trasy irytowało mnie to, że dziewczyny uważają mnie za tą grzeczną. W sumie ani razu z nimi nie rozmawiałam, może parę razy rozmawiałam z Violet, ale nie miałam okazji z resztą. Z Johnsonem poznałam się przypadkiem, na ulicy. Wpadł na mnie jak wychodziłam ze sklepu, romantycznie co nie? Zaczął przepraszać i w ogóle, zaczął tak szybko mówić, że miałam takie te ziomek zwolnij bo cie nie rozumiem. Ale nie w tym rzecz, wypadły nam z rąk telefony, przy czym mieliśmy te same, no i zgadnijcie co się stało. Ja wzięłam jego telefon a on mój. Po jakimś czasie Johnson zadzwonił na swój telefon z telefonu Gliny i uświadomił mnie, że wymieniliśmy się telefonami. Okazało się, że mieszkał na tej samej ulicy co ja i tak się potem w nim zakochałam, a trochę mi zajęło przyzwyczajenie do tego jak szybko mówił.
***
Rano obudziła mnie Violet, która wbiegła do pokoju i wydarła się, że Becky żyje i czuje się dobrze. Łaziła tak po każdym pokoju.
Dziś w nocy wylatujemy do Londynu. Nigdy nie byłam w Europie także so excited. Chłopaki kochają wolne dni podczas trasy, bo całym składem możemy gdzieś się wybrać i coś fajnego porobić, ale dziś wyczuwam stypę bo ta sytuacja z Becky i jeszcze drama z Cameronem. Ale ktoś w końcu mógłby napisać publicznie o tym jaki jest Dallas.
- Dzień dobry. - Przywitałam się z Jackiem. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Glina dalej spał, nie wiem jakim cudem.
***
No i wymyśliliśmy, że pójdziemy na zakupy. No i dzisiaj właściwie poznałam się z dziewczynami. Wydałyśmy dość dużo, a chłopcy robili za tragarzy.
- Proszę, powiedzcie że to ostatni sklep. - Zajęczał Johnson, gdy wchodziłyśmy do sklepu z butami.
- O tak, to ostatni ale posiedzimy tu z parę godzin. - Odpowiedziałam na co wszyscy się poirytowali.
W tym sklepie każdy skorzystał, bo Violet powiedziała, że halo lecimy do Europy trzeba jakoś wyglądać i chłopaki się jakoś dali ubłagać, żeby kupili nowe buty. Jezu, majątek zostawiliśmy w tym sklepie, ale jakoś po osiemnastej w końcu skończyliśmy zakupy. Byliśmy strasznie obładowani torbami. W pewnym momencie każdemu przyszło powiadomienie, Cameron tweetował.
- Łał, wczas się zorientowałeś! - Krzyknął Aaron.
No to super, wyczuwam dramę. Kolejną już w trakcie tej trasy, pewnie nie ostatnią. W autokarze upchaliśmy torby z nowymi rzeczami do walizek i pojechaliśmy w stronę lotniska. Zauważyliśmy, że Cameronowi nie było dobrze z świadomością, że nikt nie chce z nim rozmawiać, nie przywykł do tego. Sam się tego prosił. Przez chwile było mi go szkoda, ale przypomniałam sobie co mówił wczoraj i stwierdziłam, że należy mu się.
Na lotnisku spotkaliśmy się z Caniffem i Becky, która nie wyglądała najgorzej. Wspominałam o tym, że Nate i Sammy lecą z nami? Są gośćmi na trasie, ciekawe jaka będzie relacja pomiędzy Sammym a Emily. Po tej całej odprawowej rutynie w końcu znaleźliśmy się w samolocie. Kto miał najlepsze miejsce? Nie ja, obok mnie siedział Cameron.
- I co jesteś z siebie dumny? - Zapytałam, gdy wszyscy poszli spać. Cam był taki troszkę zszokowany, że się do niego odezwałam.
- Dalej nie wiem co zrobiłem źle.
- Co proszę? Może ty jakiś chory jesteś i nie wiesz co mówisz, czy coś? - Zakpiłam.
- No to powiedz mi, czemu nikt się do mnie nie odzywa?
- Zaczęło się od tego, jak robiłeś wyrzuty Nashowi bo zrobił selfie z Emily. - Zabolało go jak usłyszał jej imię. - Potem ją zwyzywałeś, a wczoraj to już w ogóle po bandzie pojechałeś. U Taylora jesteś już skreślony, z resztą u Emi też. A ja nadal nie rozumiem, czemu zjebałeś tak idealną przyjaźń z Nashem?
- No, wiem że czasami nie trzymam języka za zębami ale bez przesady.
- Bez przesady? To co mówiłeś o Emily to była przesada. Zwyzywałeś ją od dziwek i sądzisz, że to nie przesada? - Już mnie zaczął irytować.
- No to było nie na miejscu.
- Wszystko co ostatnio pada z twoich ust jest nie na miejscu.
- Dobra ta rozmowa chyba nie ma sensu.
- Nie Cam, musisz w końcu zrozumieć co robisz bo chyba nawet nie wiesz, że przez twoje zachowanie twoja kariera może legnąć w gruzach. Nie doceniasz innych, nie doceniałeś tego, że Emily cie kochała, nie doceniałeś tego że Grier Ci ufał, to teraz masz to co chciałeś. Zostałeś sam.
- To co mam teraz zrobić niby?
- Coś mi się wydaje, że już jest za późno, no ale możesz spróbować. Jak przeprosisz Nasha to może jeszcze uratujesz tą przyjaźń.
- A Emily?
- Pff, u niej już jesteś skreślony, możesz pomarzyć.
CZYTASZ
Magcon Girls
FanfictionRebecca, Emily, Sue i Violet jadą w trasę razem z Magconem. Każda jest inna, każdej najlepszym przyjacielem jest ktoś inny. Kogo z kim połączy los? A może, kogo rozdzieli? OSTRZEGAM ŻE NIE JEST SKOŃCZONE, i nie mam zamiaru kończyć, ale jest fajn...