R7

352 59 65
                                    

Na początku chciałabym zadedykować ten rozdział dwóm osobom, a mianowicie:

monikaa15 -dziękuję ci za przemiłe słowa, konserwację, motywację a przedewszystkim wsparcie <33

PaulaMoon58 - Tobie kochana dziękuje za to że jesteś ze mną zawsze, nawet wtedy kiedy cały świat wali mi się na głowę, za to że byłaś i jesteś ze mną w tych najtrudniejszych chwilach i przedewszystkim dziękuję Ci za mega ogromne wsparcie! <333

A teraz zapraszam wszystkich do rozdziału:
******************************
...Przyglądając się wszystkim tym płytą poczułam większy napływ bólu w głowie, a salon zawirował mi przez chwilę przed oczyma.
Bezwładnie opadłam, na moje szczęście na jeden z fotelów obitych czarną, lśniącą skórą.
Gdy mogłam już jakoś otworzyć oczy, miałam je ciągle przymrużone. Ból był tak silny, że nie mogłam normalnie patrzeć, nie miałam siły podnieść wyżej powiek, a mrzawka która zasłaniała mi większość obrazu, utrudniała bezpieczne poruszanie się.
Postanowiłam, dla własnego dobra zostać na tym fotelu i postarać się nie zrobić sobie krzywdy przez chwilowe zawroty głowy i wtedy właśnie rozległo się pukanie do drzwi.

Próbowałam podnieść się jakoś z tego fotela, ale wszystko szło na marne, gdy tylko chciałam wstać zaraz traciłam równowagę i opadałam z powrotem na miękkie siedzenie.
Pukanie robiło się co raz głośniejsze, może tak mi się tylko wydawało, bo mój mózg w tym stanie jest mega wrażliwy na bodźce, że to stukanie w te piękne, ciemne, dębowe drzwi dawało wrażenie jakby ktoś walił w dzwon kościelny...nie mogłam dłużej tego znieść, zebrałam trochę sił i mimo tego, że zadałam sobie wtedy niesamowity ból, krzyknęłam:

-Proszę!

Drzwi się uchyliły, a zza nich wyłonił się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, jego włosy były złocistej barwy z grzywką lekko opadającą na czoło, a oczy chyba błękitne, nie widziałam ich zbyt dobrze.

Nieznajomy wszedł do pokoju z promiennym uśmiechem po czym się odezwał:

-Witaj Jennifer, nazywam się Jim Clancy, jestem osobistym lekarzem Pana Jacksona-przedstawił się, a mnie wmurowało.
Jak to? Jego osobisty lekarz tu? To znaczy, że jestem o Michaela w domu?

-Dzień dobry- odparłam i podałam mu dłoń po czy zadałam pytanie:

-Gdzie ja właściwie jestem?

-W Neverland, posiadłości Michaela-odrzekł zwyczajnie, jakby nie robiło to na nim jakiegoś większego wrażenia.
Pfm pewnie nie robi skoro jest tu codziennie.

-Przyszedłem zapytać jak się czujesz i podać ewentualne środki przeciwbólowe- po chwili ciszy dodał i zaraz po tym usiadł obok mnie.
Ogólnie nie miałabym nic przeciwko, ale przysunął się zbyt blisko, tak że nasze ciała zaczęły się stykać, a na karku mogłam poczuć jego oddech.

Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, moje źrenice powiększyły się, a całym ciałem zawładnął strach.
Nie wiedziałam co mam robić, wstać i próbować uciekać czy siedzieć tu i czekać na rozwój wydarzeń?
Nie miałam zbyt wielkiego wyboru, siedziałam jak sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć, nawet drgnąć.

Spojrzałam w jego oczy, teraz mogłam dostrzec, że są one jasno błękitne, koloru nieba.

Patrzyłam na niego z wielkim przerażeniem, bałam się, nie wiedziałam do czego jest zdolny.

W końcu zebrałam parę słów i cicho wydukałam:

-G-g-dzie j-j-jest Michael?

W odpowiedzi dostałam tylko donośny śmiech i obleśne spojrzenie skierowane na mój dekolt.
Wiedziałam co to znaczy, przerażenie dopadło mnie już chyba w największym stopniu.
W oczach zebrały się małe, słone kropelki, które zaczęły spływać po moich bladych policzkach.

You are Not alone ~MJ~ ||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz