Jennifer:
Podróż przebiegła raczej spokojnie...noo prawie...
Były małe turbulencje i jak to ja, zaczęłam panikować jakby silnik się zapalił albo terroryści przejeli samolot, a to były tylko turbulencje...ale na tym nie koniec! Gdy samolot wpadł w te ,,trząsania" ze strachu wtuliłam się w kogoś. Z początku nie wiedziałam co to za osoba, nie zwracałam na to uwagi... zbyt się bałam, poprostu zamknęłam oczy i się przytuliłam.
Wtedy poczułam się nieco bezpieczniej. Zaraz potem na moich plecach spoczęła czyjaś dosyć duża i ciepła dłoń, po chwili przestało trząść i usłyszałam rozweselony głos. Głos, który zdążyłam już trochę poznać. Brzmiał tak troskliwie...opiekuńczo:
-No Jenny już spokojnie...turbulencje się skończyły
Gdy zorientowałam się do kogo się przytuliłam natychmiast oderwałam się od jego ciała po czym usłyszałam ogromny wybuch śmiechem zarówno Michaela jak i Amber. Gdy oni aż zanosili się swoim niemiłosiernie donośnym śmiechem, ja poczułam jak moje policzki oblewa gorący rumieniec, a ciało ogarnia irytujące ciepło. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, poprostu zniknąć. Ale jak zwykle się nie dało, w końcu nie wytrzymałam i wypaliłam z ogromną złością w głosie:
-No czego się śmiejecie! Każdy ma jakieś tam swoje obawy!- wypowiadając te słowa machałam rękoma w górze jak opętana. Wszyscy ludzie, którzy akurat lecieli tym samolotem skierowali wzrok na mnie, postanowiłam to trochę wykorzystać i odwdzięczyć się im za ten niesamowicie zabawny wyczyn. Spojrzałam na Amber chytrze się przy tym uśmiechając po czym dodałam w stronę nadal śmiejącej się blondwłosej:
-A ty? Co się tak cieszysz?! Ja mam przynajmniej jakieś normalne lęki, a nie jak ty...-przycichłam na chwilę gdy moje źrenice spotkały się z niezrozumiałym spojrzeniem Amber. Zmarszczyła brwi dając mi do zrozumienia, że nie wie o co mi chodzi, skoro tak to czemu by nie powiedzieć jej? Rozejrzałam się po pokładzie aby sprawdzić czy pasażerowie mają zwróconą uwagę na nas i ku mojemu zadowoleniu dalej tak było, rozchyliłam usta i odparłam:
-Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi Ambeeer, każdy wie, że boisz się kreskówek!- moja najlepsza przyjaciółka najwyraźniej spłoszyła sie i zawstydziła na raz. W jej oczach można było wyczytać nienawiść (ale spokojnie to tylko chwilowe, jak tylko wylądujemy nie odstąpi mnie na krok), a policzki pokrył intensywny kolor różu. Amber spiorunowała mnie wzrokiem, po czym znów usłyszałam donośny, ale tak gładki, melodyjny i przyjemny dla ucha głos, w którym mogłabym zatracić się bez końca...kurde, coś ze mną serio jest nie tak, a co jak w końcu nie opanuję tego? To co wtedy?
Powiem szczerze, mimo iż uwielbiałam głos Michaela ten śmiech zaczął mnie już irytować. Odwróciłam się tym razem w jego stronę i zmierzyłam wzrokiem jego idealną twarz. Wow! Tak niezwykle zarysowane kości policzkowe jak prawdziwy arystokrata...ehh nie teraz, teraz nie mam czasu na rozmarzanie się o jego kościach.
Zanim zdążyłam coś powiedzieć on ledwo co opanowując śmiech spojrzał tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami w moje...Myślałam, że się tam rozpłyne!...i po chwili wydobył z siebie słowa:
-Ekhm...a na mnie coś masz?
-Pff każdy ma jakieś swoje obawy, a twoje jeszcze poznam!- wywróciłam oczami po czym odpięłam pas i udałam się w stronę kabiny z toaletą.
Michael:
Zrobiło mi się jej szkoda...kurdee jednak nie powinienem tak reagować. Już miałem wstawać i iść za nią kiedy zatrzymał mnie głos jej przyjaciółki:
CZYTASZ
You are Not alone ~MJ~ ||ZAWIESZONE||
Fiksi PenggemarJennifer, mimo trudnej przeszłości stara się żyć jak każda normalna dziewczyna. Razem z najbliższą przyjaciółką Amber, poświęca się swojej największej pasji jaką jest aktorstwo. Chcąc spełnić marzenia, próbuje swych sił w castingu. Nie ma pojęcia...