Rozdział 2- Dziękuję z ust Charliego.

347 27 11
                                    

2 ławka od drzwi to moje odwieczne miejsce. Więc jak zwykle tam siadłam.Tylko nam da plan, omówimy kilka spraw i do domu. Niby taki prosty ten plan...

Klasowy hałas uciszyła pani Jansson. Tradycyjnie siadła przy biurku. Lecz nie dane było jej tak siedzieć, bo zaraz do naszej klasy zapukała pani dyrektor. Znowu klasa bez nauczyciela. Czyli gadanie, gadanie i gadanie. Niech to już się skończy...

***

Pani wróciła. Ale nie sama. Za nią szła dziwnie znajoma mi osoba.

-Kochani,cisza! Przyprowadziłam wam kolegę. Mimo że jest od Was starszy, będzie się z wami uczył. Nazywa się...

-Charlie...-pomyślałam. Znowu scena jak z romantycznej książki. Okazuje się, że wcześniej spotkany chłopak dołącza do klasy. Czy ja jestem w ukrytej kamerze?

Znowu zauważyłam u niego nieobecny wzrok. Jakby nic go nie obchodziło. Mimo to przejechał oczami po klasie. Zatrzymał się dosłownie chwileczkę na mnie. Ale zdążyłam mu posłać uśmiech. Wprawdzie mały, ale tak na zachętę. Odwzajemnił. Lecz znów blado. Prawie wcale. Cień uśmiechu. No ale przynajmniej jest...

Po tym całym przedstawieniu Charliego nauczycielka kazała mu wybrać miejsce. Została mu tylko pusta ławka przy samym biurku lub pusta ławka za mną. Chyba że chce usiąść z kimś...

Powolnym krokiem ruszył w moją stronę.

Ławka za mną. No tak. Kto przecież chciałby siedzieć przy samym biurku?

-Zaśpiewacie mi coś?-zagadnęła nasza wychowawczyni.

Ktoś z tyłu coś krzyknął. Tytuł piosenki. Każdy ja znał, więc zaraz rozbrzmiały pierwsze słowa. Przemknęłam powieki i wczułam się w muzykę.

Chciałam usłyszeć głos każdego. Nie pozmieniały się. Tylko dopracowały. Chciałam też usłyszeć głos pewnego Pana siedzącego za mną.

***

O wow. Charlie ma naprawa niezły głos. Niby delikatny, ale z pazurem... Chciałabym to usłyszeć solo.

-Dam wam plan i możecie iść!-orzekła pani rozeszła się po klasie kładąc karteczki na ławkach.

Ludzie prawie rzucili się do wyjścia. Postanowiłam, że zaczekam. Prędzej mnie zdepczą niż się wydostane...

***
^następny dzień^

-O nie. Ja tak nie mogę. Na następnej lekcji was rozsadzę!
Po klasie przeszedł szmer. Ktoś krzyknął Bin Laden, a ktoś nawet "Allah Akbar"
-Chłopak-dziewczyna. - skwitowała nauczycielka. Oho. Zapowiada się super.
***
Pani zaczęła dyktować kto i gdzie siedzi...
-Kamila... Druga ławka środkowy rząd. Siedzisz z Arthurem.
No niech będzie. Nie jest zły, ale strasznie ciemny...
Za mną siedzi kto? Oczywiście Charlie! Ale szczerze mu współczuję. On siedzi z Trudy. Klasowa "piękność" ...
-Waszym zadaniem jest napisać słowa do znanej wam melodii. Macie czas do końca lekcji.
Spojrzałam się na blondyna, a on na mnie.
-Masz jakiś pomysł?-zapytał.
-Nie... Raczej nie. Chociaż...- wyjęłam kartkę i zaczęłam coś  notować .
Spójrz przez okno.
Milion samotnych kropel spada w dol.
Co najmniej jak łzy.
To tylko ból.
-Na melodie Titanium. Teraz ty się wysil...-podałam mu kartkę.
Za chwilę usłyszałam konwersacje między klasową dziunią i cichociemnym.
-Hej, co Ci się stało w prawą brew? -zapytała przesłodzonym głos okiem. Faktycznie miał ja jakoś rozcięta.
-Nic-mruknął
-Ale powiedz!-należała, ale nie dostała odpowiedzi. Kilka razy jeszcze tak prosiła. Nie no. Zaraz mnie rozsadzi.
-Słuchaj. Sorry,że przerywam, ale to chyba jego sprawa. Może nie chce tego rozpowiadać...- wow . Nie wiem jak się zdobyłam na taką odwagę. To mnie przerosło.
- A co Cię to obchodzi? -wzbudzała się.- Może się zakochałaś?
- A nawet jeśli , to co? - do rozmowy włączył się Arthur.-zazdrosna? 
W odpowiedzi tylko mruknęła. Usłyszałam jeszcze ciche
Dziękuję
Z ust Charliego.  Mimowolnie się uśmiechnęłam.
***

I love you more than the air/Charlie PuthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz